1.

776 33 43
                                    

! JESTEŚ OSOBĄ WRAŻLIWĄ - NIE CZYTAJ !

- Nie słyszysz kurwa budzika?! - do moich uszu doszedł krzyk ojczyma z drugiego pokoju. Otworzyłam oczy, a do moich nozdrzy od razu wdał się dym papierosowy. Nie cierpiałam tego smrodu, jednak czułam, że jestem do niego coraz bardziej przyzywczajona. Kasznlęłam cicho. Słyszałam budzik, ale to ja wczoraj latałam po ulicach sprzedając proszki do 05.00, żeby to on mógł kupić sobie swojego ulubionego browara z pobliskiego monopolowego.
- Już wstaję. - odpowiedziałam i przeciągnęłam się leniwie. Spojrzałam na okno, które było zaciągnięte starymi roletami, a sukulenty na parapecie poprzez brak światła nie wyglądały najlepiej.

Wstałam i podeszłam do rozpadającej się szafy wybierając czarne rurki i do tego też czarną bluzę z napisem "Enter". Ubieram się w to samo od kilku dni... żałosne. Czułam się okropnie, brzuch mnie bolał z głodu, a wory pod oczami były wyjątkowo wielkie. Zakryłam je grubą warstwą kradzionego korektoru, odchyliłam głowę do tyłu i wypuściłam głośno powietrze.

Wyszłam z pokoju, a na ziemi były skrzynki z nowym towarem, wszędzie było mnóstwo porozrzucanych puszek po piwie, a na stole był rozsypany jakiś nieznany mi proszek i zwinięty banknot. Tak, rozróżniałam proszki po ich budowie i kolorze nawet z daleka.

- Wychodzę. - powiedziałam i przeszłam szybko koło wejścia do kuchni, w której mój ojczym robił sobie kiełbaski z jajkiem. Nie lubiłam go od momentu w którym mama mnie z nim poznała, a znienawidziłam go w momencie, w którym mama za niego wyszła. Zrobiła to tylko po to by być "szczęśliwa".
- Gdzie? - chrząknął głośno.
- Do szkoły, mam wcześniej. - skłamałam, odwołali mi pierwsze dwie lekcje. Miałam zamiar pouczyć się w biblitece biologi, bo miałam z niej spore zaleglości z ostatnich lekcji powtórzeniowych.

Ubierałam buty, gdy nagle usłyszałam kroki w moją stronę, więc się wyprostowałam natychmiast. Nie miałam szans udawać, że tego nie słyszę i tak o wyjść z domu.

- Dobra mała, ale po szkole od razu do mieszkania... rozumiesz? - zapytał opierając się o framugę.
- Nie jestem mała. - szepnęłam, a w zamian zostałam mocno trzepnięta w głowę.
- Zrozumiano? - zapytał, a ja spojrzałam na niego. Był kompletnie pijany, a jego wąsy były całe w proszku.
- Tak. - powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami.

Gdy mama żyła było nas stać na wszystko, mama była prawdziwą bizneswoman, a ojczym miał własny warsztat samochodowy. Mieszkaliśmy jeszcze wtedy w sporym domku z ogródkiem... po śmierci mamy ojczym sprzedał dom i przeprowadziliśmy się do mieszkania, a ja byłam zmuszona w szkole stać się szarą myszką. Cały majątek mamy, który jest szacowany na około 180 mln USD, został przez sąd, przyznany mi. Będę mogła z niego korzystać po ukończeniu 18 roku życia, jednak ojczym każe sobie dać tako o ¾. Nie wiem, jak to będzie wyglądało...

Przeszłam przez pasy i już widziałam tłumy uczniów wchodzących przez drzwi wejściowe. Nie rozpoznawałam nikogo prócz osób ze swojej klasy oraz grupki najpopularniejszych chłopców i dziewcząt. Przewróciłam oczami i weszłam po schodach, a następnie przekroczyłam próg szkolnych drzwi. Wzięłam głęboki wdech i szłam przez korytarz udając się do biblioteki na trzecim piętrze.

Zwracałam na siebie dość dużą uwagę, co już nie podobało mi się w poniedziałkowy poranek. Wszyscy, którzy właśnie wyciągali z szafek podręczniki patrzyli się na mnie.

- Heeeej Seulgi! - usłyszałam piskliwy głosik zza siebie.
- No nie. - szepnęłam, czy ta jędza już chciała mnie męczyć? Chwilę po, przede mną pojawiły się trzy dziewczyny, a za nimi czterech najstarszych chłopaków z popularnej paczki.
- Dawaj hajs. - powiedziała i wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Dobrze wiesz, że nie mam... - szepnęłam i rozejrzałam się. Wszyscy wokół byli zainteresowani zaistniałą sytuacją, nie chciałam wyjść znów na tą biedną. Spojrzałam na Irene, dziewczynę, która przestała się ze mną przyjaźnić, gdy tylko przestałam fundować nam zakupy w ekskluzywnych galeriach.
- Dawaj. - powiedziała ostrzej.
- Irene do cholery jasnej nie mam już pieniędzy. Proszę bardzo, oblej mnie farbą, jogurtem, wodą czymkolwiek. - spojrzałam na nią z wyrzutem. Naprawdę było mi przykro, że tak się zmieniła. Kiedyś była to zwykła dziewczyna chodząca z nierozczesanymi włosami w dresach... teraz nosiła miniówki i koszulki z dużym wycięciem na dekolt, by kusić chłopaków i wywoływać bójki.
- Dobra. - powiedziała i wyciągnęła zza pleców w plastikowym opakowaniu jogurt naturalny. Zamknęłam oczy, chcąc nie patrzeć na to jak bardzo się upokarzam.

Głośno wypuściłam powietrze i poczułam jak rzuca całym otwartym opakowaniem w mój brzuch, zgięłam się w pół i jęknęłam cicho z bólu. Jogurt nie ubrudził mi tylko bluzy, ale także nogawki od spodni i buty.

- Jutro ma być kasa idiotko. - powiedziała Joy, ta pieprzona laska, która kiedyś obgadywała Irene i uprzykrzała jej życie na każdym kroku.
- Jasne. - powiedziałam i podniosłam pudełko z ziemi. Nie miałam pojęcia skąd wytrzasnę chociaż kilka monet. Mój portfel jest cieniutki i pusty, a skarbonka na oszczędności już dawno przestała nią być.
- Seulgi to Ty? - wrzasnął nauczyciel historii, widząc mnóstwo jogurtu na ziemi. Irene i reszta osób uciekła, więc nie miałam wyjścia powiedzieć, że to nie ja.
- Tak. - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Bierz mop i sprzątaj. - krzyknął i szarpnął mnie w stronę magazynku.

Wyjęłam posłusznie mop i nałożyłam ścierkę, wszyscy wokół włączyli telefony i nagrywali mnie zmywającą produkt z ziemi. Starałam się zakrywać twarz, jednak to nic nie dawało, a nauczyciel ignorował złe zachowanie innych uczniów.

- Już. - powiedziałam i wzięłam szmatkę z mopa, i poszłam ją wypłukać w zlewie. Gdy weszłam poczułam piankę truskawkową z dozownika. Podeszłam do umywalki i odkręciłam wodę mocząc materiał.
- Wow jak Ty to znosisz? - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny wychodzącej z ubikacji.
- Chuj Cię to obchodzi. - powiedziałam płucząc i jednocześnie zmywając z ubrań białą maź.
- Jednak coś obchodzi. - dziewczyna nie odpuszczała co zaczynało mnie naprawdę mocno wkurwiać. Wiedziałam, jednak że nie odpuści póki jej nie powiem. Od zawsze chciała być dziennikarką, więc nawet nie próbowałam jej ignorować tylko postanowiłam powiedzieć prawdę.
- Nie daję rady z tym. - powiedziałam i pierwsza łza spłynęła mi po policzku.
- Ojej. - szepnęła i chciała mnie pogłaskać po plecach, jednak ja od razu pacnęłam ją w dłoń.
- Nie dotykaj mnie. - powiedziałam pewnie unosząc jeden palec. - Proszę, lepiej już naprawdę idź, zaraz tu będą. - nerwowo zerkałam na drzwi wejściowe do damskiej łazienki.
- Chcę pomóc! - powiedziała poprawiając włosy w lusterku nad umywalką.
- Jihyo nic z tym nie zrobisz... Wyjdź stąd zanim przyjdą oni. - usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi do damskiej toalety. Wepchnęłam Jihyo do kabiny. - Siedź cicho, błagam. - powiedziałam i udałam, że wciąż ogarniam ubrania.
- Jesteś sama? - zapytał RM, wchodząc wraz z Jinem, Sugą i Jhopem.
- Tak. - odpowiedziałam, a łzy już cisnęły mi się do oczu. Dobrze wiedziałam co się zaraz stanie.
- To dobrze. - powiedział Suga, zacisnęłam mocno zęby.

Chłopcy podeszli do mnie i zaczęli mnie kopać prócz Jhope'a, który stał na "czatach". Osunęłam się na ziemię z bólu, a Jin uderzył mnie jeszcze raz w twarz, a ja poczułam jak strużka krwi spływa mi po ustach. Cały obraz miałam rozmazany co utrudniało mi orientację co się dzieje.

- Byłaś chujową dziewczyną. - powiedział Jin kładąc swój palec na moim policzku.
- Masz małego. - powiedziałam, a chłopcy zarechotali. Jedynie Jin niezadowolony kopnął mnie w nogę. Nigdy nie zapomnę, gdy kazał mi robić mu loda, gdy mieliśny po 13 lat. W sumie nasz pierdolony związek trwał dwa lata, jak ja mogłam wytrzymać z takim debilem? Szczerze...? Kurwa nie wiem.

Wyszli szybko, a Jihyo wybiegła z toalety próbując mnie ocucić.

- Seulgi! - usłyszałam już chyba po raz setny swoje imię.
- Proszę, zamknij ryj, bo już nie mogę słuchać twoich wrzasków. - pomasowałam głowę.
- Musimy iść do dyrektora! - krzyknęła.
- Przestań do cholery jasnej krzyczeć, wypierdalaj Jihyo. - powiedziałam i złapałam się za brzuch. Naprawdę nie chciałam, żeby sie w to mieszała. Dziewczyna z równoległej klasy, córka przyjaciółki mojej zmarłej mamy, bogata i ułożona... to nie dla niej.
- Dobrze, jakbyś czegoś potrzebowała to możesz się zawsze odezwać. - wyszła, a ja podniosłam się przy pomocy ściany.

Przemyłam twarz z krwi i zatamowałam krwawienie z nosa, napiłam się wody z kranu i poprawiłam włosy, które sterczały na wszystkie strony. Czy to mnie ruszyło? Nie, ponieważ tak było co kilka tygodni, przyzwyczaiłam się.

Jin był moim chłopakiem zanim do naszej szkoły doszła trójka popularnych, bogatych chłopaków: Park Jimin, Kim Taehyung oraz Jeon Jungkook. Jin zerwał ze mną dwa lata temu i oddał się całkowicie "paczce". Ja chodzę do tej szkoły 6 lat, a te dupki 2 lata. Irene zerwała ze mną przyjaźń w sumie w tym samym czasie co on, Jin, chcąc zostać dziewczyną jednego z trójki "przystojnych" dupków...

:))
//nie mogę wytrzymać bez was, zatem macie ten rozdział, ale ciii następny pojawi się 30 maja :33 wytrzymamy skarby

Kim Taehyung - Destroy drugs!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz