4.

587 29 54
                                    

! JESTEŚ OSOBĄ WRAŻLIWĄ - NIE CZYTAJ !

- Seulgi. - ojczym usłyszał trzask zamykanych przeze mnie drzwi. - Została Ci jeszcze godzina, czego cholera jasna wracasz do domu? - spytał z salonu, a ja ledwo stałam. W uszach dudnił mi telewizor, który było słychać na całe to pierdolone mieszkanie.
- Ja... - powiedziałam i upadłam na podłoge.
- Seulgi? - usłyszałam jego ciężkie kroki.
- ...przepraszam. - powiedziałam i urwał mi się film.

~skip time~

Obudził mnie rano budzik, cholernie bolała mnie ręka. Otworzyłam oczy, a na krańcu łóżka siedział ojczym.

- Jak się czujesz? - zapytał podając mi herbatę, wow włączył mu się w dupie ojcowski instynkt.
- Dobrze. - wzięłam od niego kubek.
- Idziesz do szkoły? - zapytał, wstając i drapiąc się po brodzie.
- Tak. - powiedziałam i wzięłam duży łyk, a mój język został poparzony.
- To wstawaj, dzisiaj możesz iść i sprzedawać do której chcesz. - powiedział i wyszedł... jestem pod wrażeniem jaki okazał się łaskawy. W sumie mogę wrocić sobie do domu o 24 i nie będzie mógł się przypierdolić. Ojczym, mimo że był jaki był to zawsze dotyrzymywał słowa, ale obietnic nigdy...

Wypiłam herbatę i podniosłam się z łóżka, za oknem była ładna pogoda, więc ubrałam czarne dresy, i do tego biały t-shirt. Chwyciłam swój czarny plecak i wyszłam z pokoju.

- Zrobiłem Ci śniadanie. - powiedział i podał mi pudełko.
- Dzięki, ale nie musisz bawić się w dobrego tatusia. - powiedziałam i schowałam pudełko.
- Jasne, a teraz już spierdalaj. - wskazał na drzwi, a ja wyszłam.

Szłam spokojnie masując bolącą rękę, a gdy wyszłam za kontener to stał tam Sunoo oparty o murek.

- A Pan co tutaj robi? - krzyknęłam, a on odskoczył ze strachu. Myślałam, że pęknę ze śmiechu.
- Seulgi. - jęknął. - Prawie tu na zawał zszedłem... ale miło widzieć, że się uśmiechasz. - zaśmiał się, a mnie zalał rumieniec. 
- Idziemy? - zapytałam podchodząc.
- Jasne. - powiedział i złapał moją dłoń spalatając nasze palce. - Przeszkadza Ci to?
- Nie. - zaprzeczyłam po czym udaliśmy się do szkoły.

Weszliśmy do budynku i wiele par oczu wpatrywało się w naszą dwójkę. Śmiałam się z tego, gdy nagle weszliśmy do sali, a przy moim stoliku siedział ten pierdolony książę Jin.

- Możesz stąd iść? - zapytałam sztucznie uśmiechając się.
- Musimy pogadać. - wstał i zarzucił włosami.
- Nie będę z Tobą gadała. - powiedziałam, a nagle do klasy wszedł RM i Suga, złapali agresywnie Sunoo sprawiając, że był na kolanach. - Zostawcie go. - krzyknęłam.
- Albo ze mną pogadasz albo zaraz będziesz upierdolona jego krwią. - zaśmiał się.

Podszedł do mnie i owinął sobie moje pasemko włosów wokół swojego palca. Nachylił się, nasze usta się prawie styknęły. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, a on pociągnął mnie w stronę magazynku, gdzie mnóstwo nastolatków uprawiało czysty seks.

- Zgwałcisz mnie tu? - zapytałam, śmiejąc się, gdy wepchnął mnie do małego pomieszczenia.
- Chciałabyś, Seulgi. - powiedział zamykając ostrożnie drzwi.
- Czego chcesz? - zapytałam przewracając oczami.
- Masz przestać się z nim zadawać, z tym chłopakiem, zrozumiałaś niewdzięczna szmato? - zapytał, a ja go odepchnęłam.
- Prędzej obciągne jakiemuś twojemu koledze niż będę się Ciebie słuchać. Wybij to sobie z głowy Jin. - syknęłam i wybiegłam z magazynku, udając się do klasy.

Na moje szczęście zadzwonił dzownek i Jin musiał pójść na swoje lekcje, to samo RM i Suga. Nie mogłam się totalnie skupić, Sunoo męczył mnie pytaniami i dokuczał mi ból ręki. Tak mijały mi lekcje, każda za każdą. W krok, w krok chodziły za mną dziewczyny nie dając mi spokoju. Chodziło im o pieniądze oczywiście...

- Ostatnia lekcja. - powiedział Sunoo.
- Wiem. - odpowiedziałam smutno.
- Wszystko okay? - zapytał i usłyszeliśmy śmiechy. Kilka metrów dalej stał RM, Jhope, Suga oraz napalone lasencje i śmiały się z nas. - Dosyć tego. - powiedział, a następnie ruszył w ich kierunku.
- Sunoo nie! - krzyczałam próbując go powstrzymać, ale mnie odpychał.
- O a kogo mu tu mamy? - zaśmiał się RM.
- Chyba się jeszcze nie znamy. - zadrwił z nas Suga. Czułam totalne upokorzenie w ich towarzystwie.
- I nie musimy, Sunoo chodź już proszę... nie chce... - przerwano mi.
- Czemu się tak nas boicie? - zarechotał Jhope, a Sunoo uderzył go w twarz.

Rozpoczęło się piekło, Sunoo dawał sobie radę przez jakiś czas... Próbowałam ich powstrzymać, ale to nic nie dawało. Laski piszczały z zadowolenia co jedynie motywowało chłopaków do działania.

- Kurwa. - usłyszeliśmy donośny głos. - Co wy tu do chuja odpierdalacie? - zapytał Taehyung idąc, a za nim tłum ludzi.
- Nic. - powiedział Jhope odsuwajac się z podbitym okiem. Taehyung przejechał po nas wszystkich wzrokiem, a na mnie zatrzymał się chwilkę dłużej...
- Chcecie znowu siedzieć po lekcjach albo być na dywaniku? - warknął odpychając RM od Sunoo. Trzej ruszyli wkurwieni za Taehyung'iem, a mój... w zasadzie nie wiem kto próbował się otrząsnąć.
- Sunoo. - podbiegłam do niego i z impulsu złączyłam nasze usta. Nie wiem czy to nie za dużo jak na mnie...

Trwało to chwilę, gdy nagle nas rozłączył i przyciągnął mnie do siebie zamykając w szczelnym uścisku.

- A to za co? - zaśmiał się.
- Za to jaki jesteś odważny. - uśmiechnęłam się i starłam chusteczką krew z jego brwi.
- Jasne. - przewrócił oczami i zatrzymał się wzrokiem gdzieś dalej. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Jin'a, który widząc, że go spostrzegłam... uciekł.

Zaprowadziłam Sunoo do higienistki i tam spedziliśny całą lekcje dziękując jej, że nas przetrzymała, i nie musieliśmy iść na chemię.

- Dziś nie mogę Cię odwieźć. Tata po mnie przyjeżdża i jedziemy do jego brata załatwić dokumenty. - powiedział, gdy wychodziliśmy ze szkoły.
- Jasne, nie ma problemu. - powiedziałam, a on przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Papa Seulgi! - powiedział, gdy zobaczył jak jego ojciec podjechał Masserati. WOW.
- Papa. - uśmiechnęłam się, a gdy szedł to mu machałam.

Wróciłam do domu godzinę później, ponieważ mój autobus przesiadkowy nie przyjechał. Weszłam do domu, a na stole leżały zakupy, a obok kartka:

"Zrobiłem zakupy, przyjdzie warzny klient. Zrub makaron z łososiem i warzywami. Weź sobie trochę, zjedz. Skżynki z towarem lerzą w skrytce w kanapie, kartkę spal."

Od błędów oczy mnie bolały, ale się cieszyłam, że w końcu zjem coś właściwego. Wesoła, że mogę porządzić w kuchni wyjęłam potrzebne rzeczy czyli garnek, durślak, sztućce i tym podobne, i je dokładnie umyłam. Gdy makaron się gotował, ja na parze robiłam łososia, a warzywa także podsmarzałam. Nie chciałam siedzieć bezczynnie, więc wyjęłam zakurzony odkurzać i go odpaliłam. Poodkurzałam całe mieszkanie, potem starłam kurze i ogarnęłam śmieci wrzucając wszystkie do jednego wielkiego wora. Wyjęłam poduszki oraz jakieś stare pierdoły, a w mieszkaniu od razu zrobiło się przytulniej. Otworzyłam okno i wywietrzyłam cały syf. Gdy widziałam, że już zaraz wszystko będzie gotowe odcedziłam makaron, podziubałam łososia, warzywa przesypałam do miski i dodatkowo zrobiłam sos czosnkowy. Nałożyłam sobie trochę i byłam z siebie bardzo zadowolona, mieszkanie wyglądało na bardziej radosne. Nakryłam do stołu dla ojczyma oraz jego klienta. Wyjęłam lampki do wina, samo wino i postawiłam wszystko na stole. W torbie znalazłam też goździki, więc dałam je do wazonu. Gdy zjadłam, pozmywałam po sobie, umyłam zęby i wzięłam towar. Spaliłam szybko kartkę w wolnej chwili. Dokładnie wszystko posprawdzałam czy zamknięte są okna, czy towar schowany, po czym wyszłam zamykając drzwi na klucz.

Cała końcówka popołudnia była naprawdę przyjemna, a klienci byli NAWET znośni. Dziś głównie obsługiwałam kobiety, a gdy nadeszła noc to miałam dostarczyć kilka rzeczy do klubu. Przez moment było niebezpiecznie, ale jako "zawodowy" biegacz uciekłam. Został mi jeszcze jeden dom na obrzeżach miastach, w jednej z najlepszych dzielnic Seulu. Na szczęście jakieś kilka kilometrów od mojego domu, więc wrócę szybko.

:))

Kim Taehyung - Destroy drugs!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz