15.

515 22 85
                                    

! JESTEŚ OSOBĄ WRAŻLIWĄ - NIE CZYTAJ !

Jedyne co słyszałam to szum w uszach i jakieś pikające urządzenie. Czułam się tak cholernie słabo, czułam się tak cholernie głupio... Otworzyłam lekko oczy i poczułam, że mam założone 'wąsy', które wspomagały oddychanie. Spojrzałam na prawo, a tam był monitoring z parametrami iraz kroplówka. Dopiero po chwili poczułam, jak ktoś trzyma mnie za rękę. Spojrzałam w lewo, a tam siedział na krześle Taehyung, ktory słodko spał. Jego różowe włosy opadały mu na twarz, a pod oczami miał mocno widoczne cienie. Spojrzałam przed siebie, byłam przykryta grubą kołdrą, a na niej leżała jego czarna skórzana kurtka.

- Tae? - szepnęłam i lekko ścisnęłam jego dłoń. - Obudź się. - powiedziałam, troszkę głośniej.
- J-ja nie mogę. - mruknął, wciąż śpiąc.
- Czego nie możesz? - zaśmiałam się lekko.
- Ja muszę tu zostać z nią. Nikt nie może jej skrzywdzic. - odparł, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Tae, coś Ci się śni. - zaczęłam kciukiem głaskać jego dłoń, a on zaczął się przebudzać.
- Seulgi? - przetarł drugą ręką oczy, nie puszczając drugiej.
- Jestem tu. - uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił minę jakby zobaczył ducha.
- Boże, czy Ty zwariowałaś?! - wstał, wciąż trzymając moją dłoń. - Co Co strzeliło do głowy?! - kucnął przy moim łóżku i przyłożył moją dłoń do swoich ust.
- Ale żyje. - wystawiłam mu język.
- Na szczęście. - mruknął.
- Przepraszam za tą akcję. Nie powinnam tak była robić i wiem, że grubo przesadziłam. - powiedziałam, poprawiając się na łóżku.
- To ja przesadziłem. - mruknął.
- Nic się nie stało. - powiedziałam i poczochrałam mu włosy, jednak on natychmiast złapał moją rękę.
- Przeze mnie tu tkwisz. - do jego oczu napłynęły łzy. - Gdy się dowiedziałem i biegłem do swojego auta... na korytarzu było mnóstwo krwi. - powiedział, patrząc mi w oczy. - Jeszcze nogdy tyl...
- Przestań. - powiedziałam głośniej.
- Zrobię dla Ciebie Seulgi wszystko przez to co Ci zrobiłem. - po jego policzku spłynęła jedna, samotna łza. - Dobrze wiem, że zrobiłaś to tylko dlatego, że wtedy nie zareagowałem jak Jin się do Ciebie dobierał. - mruknął, a moje policzli były całe mokre od łez.
- Chcesz coś dla mnie zrobić? - spytałam.
- Tak. - odpowiedział, po czym uciekł wzrokiem.
- Połóż się obok mnie. - powiedziałam, w głebi serca wiedziałam, że tego potrzebuję.
- Co? - wyglądał na zdziwionego.
- Nie chce żadnych drogich prezentów, nie chcę żadnej drogiej rehabilitacji... chcę po prostu Ciebie leżącego teraz tuż obok mnie.

Bez słowa wstał, wciąż trzmając moją dłoń. Pomógł mi się przesunąć, a nastepnie położył się obok mnie, a ja się od razu w niego wtuliłam.

- Tak jest dobrze? - spytał, czułam, że jest spięty.
- Rozluźnij się, bo chce się przytulać do Ciebue, a nie do kamienia. - fuknęłam na co oboje się roześmialiśmy.
- Wiesz która jeat godzina? - zapytał.
- Nie. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Jest 00.07. - odpowiedział, sprawdzając na telefonie.
- Jest nadal sobota? - spytałam, jeszcze mocniej się w niego wtulając.
- Nie. - odpowiedział, a następnie cicho ziewnął. - Od siedmiu minut jest niedziela.

Oboje zaczęliśmy się śmiać, a następnie Taehyung streścił mi co się działo. Taehyung przynechał do szpitala godzinę po przyjeźdzoe karetki, czyli wtedy kiedy ja wjeżdżałam na salę operacyjną. Ponoć operacja trwała 5 godziń i 4 minuty. Po tym Taehyung czekał już na mnie w sali i mówił do mnie jak bardzo się martwi, i chce żebym się obudziła. Następnie złapał mnie za rękę i zasnął. Wcześniej jeszcze spotkał Sunoo na korytarzu, ale musiał jechać, gdy była 3 godzina operacji, ponieważ musiał gdzieś wyjechać z ojcem. Po tym jak Taehyung powiedział, że zostanę tu dk wtorku to narzekałam, że chcę wyjść wcześniej.

- A co z moim ojczymem?! - ogarnęła mnie panika.
- Spokojnie, wróci dopiero w środę. Moja mama podała się jako twoja. - powiedział szczęśliwy. - Zatem możesz być spokojna.
- Ale nie zarobię pieniędzy, zajebie mnie i tak. - powiedziałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Taehyung je natychmiast starł.
- Dam Ci coś tam. - odparł po chwili.
- Przestań. - odpowiedziałam.
- Coś wymyślimy, nie przejmuj się. - odparł spokojnie, a następnie mnie mocniej opatulił kołdrą. - Pamiętaj, że w piątek wielka impreza... na którą jesteś zaproszona. - pogłaskał mnie po plecach, a ja się wzdrygnęłam. - Wszystko okay?
- Tak. - odpowiedziałam i wsunęłam się jeszcze bardziej pod kołdrę.
- Czy zgodzisz się tam pójść jako moja partnerka? - zapytał, a ja się lekko podniosłam, a nastepnie spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Pójde z Tobą. - odpowiedziałam, wciąż wpatrując się w niego.
- No dobra. Nie chcę psuć tej romantycznej chwili, ale czego się tak gapisz? - syknął.
- Podobają mi sie twoje włosy. - potargałam je śmiejąc się.
- Dobra, obgadamy wszytsko jutro, a czy teraz możemy iść spać? - zapytał, dając mi buziaka w czoło.
- Możemy. - odparłam, poprawiając sobie wąsy.
- Ale jeszcze jedno. - nagle się zerwał do pozycji siedzącej.
- Hmm? - mruknęłam.
- Dasz buzi. - zrobił chińczyka (tak mocno iczy zmrużył), a nastepnie sie nade mną pochylił.
- No dobra. - powiedziałam, a nastepnie moje usta zetknęły się z jego policzkiem.
- I teraz mogę iść spać. - zaśmiał się, a ja się znów w niego wtuliłam, próbując ukryć buraka na twarzy. Tak zasnęliśmy...

2 godziny później

Przebudziłam się słysząc odgłosy walki i odgłosy bólu.

- Tae? - mruknęłam, a następnie otworzyłam oczy.

Taehyung leżał pod ścianą, jego twarz była zmasakrowana, a z jego brzucha lała się krew. Zauważyłam też dwóch napastników, którzy podeszli do mojego łóżka.

- Co mu zrobiliście? - chciałam wstać, ale nie mogłam. Przypieli mnie paskami do łóżka. Chciałam dostrzec ich twarze, ale mieli kominiarki.
- Szkoda, że spotykamy się znów w takich okolicznościach. - powiedział, jeden z nich.
- Jungkook? - spytałam, miał podobną sylwetkę.
- Może. - odparł drugi.
- Kim jesteście? - byłam zszokowana.
- Taehyung złamał zasady, żadnych dziewczyn z brudnego domu. - fuknął, a mnie coś ścisnęło w gardle.
- Dokładnie. - zaśmiał się jeden z nich.
- Co zamierzacie? - zapytałam, a po moich policzkach spływały łzy.

Po chwili jeden z nich podszedł do urządzenia z tlenem. Nie wiedziałam co się dzieje, spojrzałam jeszcze raz na Taehyung'a, a nastepnie na jednego z chłopaków. Zlapał za kabel, który były podłączone wąsy, które wspomagały oddychanie. Kiwałam głową na boki, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam... Po chwili ścisnął kabel... tlen przestał do mnie docierać... zaczęłam się dusiść. Nie mogłam wyrwać wąsów, ponieważ moje ręce były przymocowane do łóżka. Widziałam jak moje parametry spadają w dół, czułam jak rozrywa mi płuca...

- Puść przewód... - to jedyne co zdolałam wydukać jako ostatnie, potem nastała ciemność...

:))
rozdział dedykowany: hannchue

Kim Taehyung - Destroy drugs!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz