22.

58 5 2
                                    

(pov. Robert)
Wstałem w sumie co ja gadam, nie spałem całą noc, poprostu nie mogłem.
Na szczęście wczoraj w nocy zadzwoniłem do szefa by wziąć sobie wolne, cały dzień stalkowanie mojego szczęścia czy może być coś lepszego. W sumie nie wiem czy to on tak dokładnie ale mam taką nadzieje.

Założyłem na siebie dresy do biegania, i wszystko inne żeby móc, gdziekolwiek pójść albo raczej pobiec.

Zjadłem szybko jakieś śniadanie.

Wybiła godzina 7.45

Założyłem słuchawki na uszy, i zamknąłem za sobą drzwi.

Byłem tak tak bardzo zestresowany, że nie potrafiłem złapać jakiego kolwiek oddechu

-Robert, spokojnie, 3 wdechy

Wybiła godzina 8.00

Coraz bliżej byłem tego miejsca, nogi miałem z waty.

Zatrzymałem się, nie opodal tego miejsca, i go zauważyłem.

Stał tak poprostu.

Wszystko mi się przypomniało

Tak bardzo tęskniłem za jego uśmiechem, za jego zapachem,dotykiem.

On.

W jednej chwili wybuchłem płaczem, może z tęsknoty, może z tego jaki ból zadał mi odjeżdżają, nie wiem.

Nie wiem czy dam sobie rada, z tym wszystkim.

Podchodziłem bliżej ale nie na tyle by mnie zauważył, musiałem być pewny.

Jeszcze nigdy się tak nie czułem, taki bezbronny, taki bezsilny. Może już nic do mnie nie czuje tylko ja dalej żyje marzeniami.

Może ma kogoś.

Kiedy byłem tak zamyślony, nie zauważyłem że on mnie zauważył.

Patrzyliśmy się na siebie jak wryci.

Tak znowu nie wytrzymałem, łzy poleciały mi po policzku, chyba jest dosyć emocjonalny.

Ale to co zrobiłem w tej chwili, chyba było najgłupszym pomysłem.

Zacząłem uciekać, nie wiem czemu chciałem się poprostu ukryć.

(Pov. Krzysztof)
Idąc w miejsce gdzie ostatnio widziałem Roberta, byłem tak okropnie zestresowany, dosłownie nie wiedziałem co robić.

Może on już kogoś ma.

Będąc tam nie mogłem się poddać, powiedziałem sobie że jak go zobaczę nie odpuszczę.

Stojąc tam, poprostu czekałem, nie wiedziałem czy przyjdzie.

Usłyszałem że ktoś idzie.

Zamarłem.

Jego włosy, oczy, poprostu on.

Wszystko wróciło. Każde wspomnienie.

Chciałem do niego podbiec i już nigdy nie puścić.

Patrząc mu w oczy chciało mi się płakać, ale on mnie wyprzedził.

Myślałem że podejdzie, ale nagle on zaczął uciekać.

Ja już nie mogłem mu dać uciec, ja raz uciekłem a bardziej moi rodzice kazali mi się wyprowadzić.

Ja to zrobiłem, nie dam mu popełnić tego samego błędu

Pobiełem za nim ile sił w nogach.

Nagle wbiegł w jakąś uliczkę, uff mam go dalej w zasięgu wzroku.

Ja się nie poddam, nigdy.

Wbiegłem za nim.

Pobiełem jeszcze szybciej.

Byłem na tyle blisko by go obiąć w pasie i nie puścić już nigdy.

Obiąłem go tak mocno jak najbardziej umiałem. Oboje dyszeliśmy.

W ciemnej, pustej uliczce.

Nagle Robert przejęł inicjatywę.

Popchnął mnie na ścianę ale tak żebym go nie opuścił z ucisku.

~Nie wiesz, ile czekałem- wydyszał Robert

~nie opuszcze ci......

Robert chyba już nie mógł czekać.

Nasze usta złączyły się w namiętny pocałunku. Jednym pocałunkiem powiedzieliśmy naszą całą tęsknote.
.
.
.
.
.
.
Witam, tych którzy wytrwali, OSTATNIA CZĘŚCI BEDZIE DOKŁADNIE 3 KWIETNIA. Mam nadzieje że ktoś jeszcze czekała bo części miała być szybciej ale brak weny.

Pozdrawiam, nowy prawie kończący ff kaktus 🥺☺️😎🌵

Połączyła Nas Miłości ( Biedroń x Śmiszek) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz