«see you again»

226 26 8
                                    




Rudowłosa kobieta o oczach w kolorze szmaragdu przemierzała ulice Nowego Jorku, tupiąc mocno obcasami swych czarnych butów. Szła krokiem hardym oraz godnym paryskiej modelki. Niezrozumiały uśmiech błąkał się po jej ustach, a źrenice miała rozszerzone. Powoli zapadał zmrok, który potęgował nieprzyjemne napięcie, będące zarazem ekscytującym uczuciem. Mary Jane Watson spojrzała na ekran swej komórki, by upewnić się, że trafiła pod dobry adres. Bowiem naprawdę długo nie rozmawiała ze swoim dobrym przyjacielem z piaskownicy. Kiedy byli bezbronnymi nastolatkami, ich drogi się rozeszły, lecz wspólne wspomnienia wyryły się w pamięć.

Mary była pewna tego, że Peter doskonale pamięta ich nocne schadzki, gdy jego ciotka była jeszcze młodą dziewczyną, a wuj wiecznie roześmiany. Nie wątpiła też w to, iż Parker myśli o niej, tak jak ona myśli o nim każdej nocy.

Nastolatka uśmiechnęła się. Ona pierwsza dowiedziała się o jego pajączkowym problemie, ponieważ był jego jedyną przyjaciółką za czasów gimnazjum. Potem jednak się wyprowadził, a ona, jak głupia, czekała na jakąkolwiek wiadomość z jego strony. Bowiem jej dumna nie pozwalała na to, aby odezwać się, jako pierwsza i przerwać tę niekomfortowe milczenie.

Kilka tygodni, jak nie miesięcy, spotkali się. Mary wiedziała, że ją rozpoznał.

Wówczas miała najgorszy czas w swym nastoletnim życiu. Jej matka zmarła, a ojciec zaczął zapijać się do nieprzytomności. Zatem ona, mała panna Watson, zapragnęła targnąć się na własne życie i ukrócić cierpienie. W istocie, Mary był tchórzem, który nie potrafił sobie samodzielnie radzić. Rozpamiętywała ona każdą drobnostkę, by następnie poczuć ból dwukrotnie większy niż powinien w rzeczywistości być. Wepchnięcie się do pełnego autobusu przed osoba straszą, uderzenie niespecjalnie dłonią w szafkę kuchenną. Były to nieznaczne sytuacje życia codziennego, a jednak Watson oskarżała się o każde potknięcie, które inicjowała. Chora chęć bycia idealnym zaćmiła jej umysł wiele lat wcześniej, by później wypełzać na światło dzienne w każdej sekundzie krótkiego ludzkiego życia.

— To chyba tutaj — mruknęła pod nosem, zerkając w ekran telefonu dotykowego i tabliczkę z nazwą kamienicy. Stała przed wielkim budynkiem w Queens, gdzie czerwone cegły mroziły swym wyglądem i przypominały o działaniach wojennych, przeprowadzanych kilkanaście dekad temu.

Pociągnęła za drzwi na klatkę, po czym spojrzała w górę. Nieprzyjemne mrowienie spłynęło po jej kręgosłupie falą, a stres zaczął wdawać się we znaki. Jeszcze nigdy nie doświadczyła tak intensywnego strachu.

Pokręciła głową, śmiejąc się w duchu sama z siebie. Przecież to tylko Peter Parker. Nie miała czego się lękać. Chłopiec nawet muchy by nie skrzywdził.

Pająk bowiem zawsze czyha na swą ofiarę, nawet wtedy gdy wydaje się być najbezpieczniejszą oazą.

Zaczęła wchodzić po schodach, a wątpliwości, które wcześniej ją dopadły, odpłynęły w nieznane, gdyż jej mózg zrozumiał, iż kroczy w stronę osoby, którą dobrze zna; którą miłuje. Jednak coś z tyłu głowy podpowiadało jej, by uciekała, póki może. Tłumiła jednak ten upierdliwy głosik, który, jej zdaniem, specjalnie rozbrzmiewał, aby się wycofała. A Mary Jane Watson nigdy się nie cofa, nawet wtedy, gdy niebezpieczeństwo jest tuż za rogiem. Ona wówczas idzie z podniesioną głową i nie rozważa nad konsekwencjami.

W tamtym momencie zaś powinna przemyśleć to, co robi, ponieważ przez swą lekkomyślność miała przyczynić się do zabójstwa niewinnego.

W końcu kobieta zapukała. Z minuty na minutę narastało w niej rozgorączkowanie, które zbijało się w całość wraz z ogromnym dyskomfortem związanym z schowaniem swej dumy i honoru do kieszeni. Tupała lekko nogą, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w żołądku oraz chęci rozpłakania się. Zaszła bowiem tak daleko, a porażka nadciągała z niewytłumaczalną prędkością w jej stronę. Gdy chciała się odwrócić i uciec, zamek w drzwiach zgrzytnął. Serce Mary zrobiło fikołka, a następnie zaczęło mocno bić. Wydawałoby się, że dziewczyna zaraz zemdleje, gdyż jej rumiana twarz przybrała kolor bieli.

flying without wings; peter parkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz