Dziś Bal Bożonarodzeniowy! Rano wstałam gdzieś około szóstej. By się wyrobić nie poszłam na śniadanie. Już piętnaście minut po wstaniu zaczynałam się przygotowywać. Nalałam pełną wannę wody i wlałam całą butelkę pachnizelli. Myłam się dość długo, bo godzinę. Następnie ubrałam się w wygodne ubranie, wzięłam szczotkę, grzebień i ulizellę MAX. Stoczyłam walkę z moimi włosami, co zajęło mi kolejną godzinę. Było już dwadzieścia po ósmej. Przytaszczyłam całą torbę kosmetyków, kupionych w Hogsmeade tylko na tą okazję. Malowanie i pielęgnacja zajęły mi kolejne półtorej godziny. Następnym etapem było miarowe wylanie na siebie całej butelki perfum, w niemalże każdym zakamarku ciała. Było piętnaście po dziesiątej. Kolejne, co musiałam zrobić, to wyprasowanie i dokładne sprawdzenie sukni. To zajęło kolejną godzinę. Następnie włożyłam ją na siebie, i skompletowałam ubiór. Jedyne czego nie włożyłam, a miałam zamiar pójść w tym na bal, to śliczne buty na obcasie, które przysłała mi mama jak tylko dowiedziała się o balu. Następnym etapem była fryzura, potem dodatki, spakowanie torebki i ostatnie poprawki w lustrze. Totalnie nie mam pojęcia kiedy zrobiło się trzydzieści po osiemnastej - tak dobrze się bawiłam słuchając muzyki i strojąc się. Wzięłam książkę, by w ostatnie pół godziny trochę się zrelaksować, oczywiście uważając na całokształt mojego wyglądu.
Totalnie nie zauważyłam gdy zrobiło się pięć minut do balu. Szybko zatrzasnęłam książkę, założyłam buty, i stanęłam przed lustrem by na szybko zobaczyć, czy wszystko wygląda dobrze. Pobiegłam pod salę. Zatrzymałam się przy rogu ściany przy schodach. Wszyscy mieli już swoje pary. Jedynie Harry stał pod schodami, czekając na mnie. Powiedziałam sobie w głowie trzy-cztery i wyszłam zza ściany. Na mój widok Harry oniemiał. Nie on jeden. Wszyscy, czy chłopak, czy dziewczyna, którzy stali w pobliżu wpatrywali się we mnie z podziwem. Zeszłam do niego z uśmiechem.
- Cześć Hermiono, ślicznie wyglądasz! - przywitał mnie Harry
- Cześć, dziękuję. Czy my przypadkiem nie powinniśmy stać tam? - odpowiedziałam, wskazując trzy pary stojące już po drzwiami.
- No, możliwe - powiedział
Złapał mnie za rękę, w sposób taki, jaki jest w tańcu (nie wiem jak to opisać) i stanęliśmy na końcu krótkiej kolumny. W końcu rozległa się uroczysta muzyka i wkroczyliśmy do sali. Wszyscy już zdążyli ustawić się w coś pokroju korytarzyka, przez który mieliśmy przejść do parkietu. Wszyscy pokazywali sobie mnie palcami, ale tym razem nie używając słowa kujonka, a przynajmniej nie w negatywnym odniesieniu. Zaczęliśmy tańczyć. Jakie to było fajne! Harry był bardzo delikatny, i przyznam że taniec wychodził mu całkiem nieźle.
Po skończonym tańcu, oraz czymś w rodzaju przepowiedni Dumbledore'a zostaliśmy zaproszeni do stołu honorowego. Okazało się, że tańczyć będzie można znowu dopiero zaraz, gdy zespół przygotuje się na scenie. Nie jadłam zbyt dużo. Obiecaliśmy też sobie z Harrym, że nie wypijemy ani kropli kremowego piwa, żeby nie zrobić żadnej głupoty. Gdy inni dalej zajadali się najróżniejszymi specjałami z różnych stron świata, my siedzieliśmy z Harrym i rozmawialiśmy po cichu.
- Ej, a Ron z kim przyszedł? - zapytał Harry - nie widzieliśmy się z nim od początku balu.
- Chyba z Parvati Patil. Podobno ona chciała się dostać do ciebie, a ta Padma do Rona, ale Parvati zmieniła zdanie, w sumie tak jak Padma. - odpowiedziałam mu
Po jakimś czasie znowu wróciliśmy na parkiet, tym razem tańcząc luźny taniec. Potem poszliśmy do "stołu towarzyskiego" gdzie niemal każdy, oprócz mnie, Ginny i Harry'ego był upity. Gdy Harry poszedł nam po trochę soku dyniowego, jakiś głos krzyknął mi za głową "Harry ma cię gdzieś! Zaprosił cię tu tylko, i wyłącznie z litości! Mówił mi to!" Harry zdążył już to usłyszeć z daleka, i upuścił trzy szklanki z sokiem. Czyli jednak. Te wszystkie gierki były tylko po to? Złapałam suknię i wybiegłam z sali na dwór. Biegłam tak aż pod granicę Zakazanego Lasu. Jak on mógł? Przecież każdy widział, że się w nim zadłużyłam, więc on też. Po co to robił? Po co gadał mi takie rzeczy? Dawał nadzieję? Chociaż z drugiej strony... on taki przecież nie jest. Osoba, która to krzyknęła była pijana, więc pewnie nawet nie wie co mówi. Jaka ja głupia! To pewnie przez zmęczenie! I pobiegłam przed siebie póki nie było za późno. Biegłam tak szybko jak jeszcze nigdy. Potykałam się o rogi własnej sukienki. Gdzieś w niecałej połowie drogi zauważyłam Harry'ego. Podbiegł do mnie.
- Ginny mi wszystko powiedziała! Ten ktoś, on nie mówił prawdy! On nawet jak nie jest upity jest głupi jak but! - krzyknął
- Wiem, wiem Harry. - odpowiedziałam
Staliśmy tak, oboje przemęczeni po biegu. Nawet nie wiem po jakim czasie nasze usta zetknęły się ze sobą na parę sekund. Po chwili, nie najkrótszej, nie najdłuższej oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyłam na niego.
- Ja czuję, że muszę ci coś powiedzieć - zaczął Harry - Odkąd zobaczyłem cię wtedy na parkingu, to się chyba zakochałem. I potem dalej też i dlatego... No i zanim pobiegłem Ginny mi powiedziała... Czy ty naprawdę coś do mnie czujesz?
Jedyne co zrobiłam na odpowiedź to pocałowałam go drugi raz. Oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. Potem zdjęłam te niewygodne buty, rozpięłam włosy, złapaliśmy się za ręce i poszliśmy przed siebie. Nawet nie zliczę ile razy się przytulaliśmy i całowaliśmy. Po długim spacerze zaproponowałam złamać obietnicę, pójść jeszcze na bal i trochę wypić.
Gdy przyszliśmy wzięliśmy sobie po dwie butelki kremowego piwa usiedliśmy na dziwnej sofie, oparłam się o Harry'ego i zaczęliśmy gadać popijając.
Thank u, next
CZYTASZ
Wybrałam Wybrańca
FanfictionOpowieść fanfic z uniwersum Harry'ego Pottera. Hermiona jadąc po raz czwarty do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie nie wie, że ten rok zmieni jej życie o 180 stopni, głównie przez brązowowłosego nastolatka noszącego okulary. Czy na lepsze? Cz...