12. Herbatka Rumiankowa

5.1K 760 335
                                    

Niewielkie przyjęcie urodzinowe Cedrika miało odbyć się tuż po lekcjach danego dnia, dlatego Llian i przyjaciele chłopaka z drużyny w czasie zajęć udawali, że zapomnieli. Kilku z nich miało na moment powstrzymać solenizanta przed wejściem do pokoju wspólnego, podczas gdy Llian i Patrick przygotowywali wszystko na jego przyjście.

- No, to chyba wszystko gotowe - stwierdził chłopak, patrząc na nakryty stół przy kominku, na którego środku stało ciasto z truskawkami. - Swoją drogą, podziwiam cię za ten tort, Llian. Wygląda jak z cukierni.

- Dzięki - odparła dziewczyna, uśmiechając się pod nosem. Wiedziała, że przygotuje Cedrikowi truskawkowy tort odkąd tylko powiedział, że takie lubił najbardziej. Bała się, że jej nie wyjdzie, lecz ostatecznie była zadowolona z tego, że wszystko się udało z małą pomocą skrzatów.

- Powinni zaraz być - dodał Patrick, spoglądając na wejście do pokoju wspólnego. - Prezenty są, piwo kremowe jest...

Llian nie słuchała go już, bo zapatrzyła się na wejścia do dormitoriów. Miała ostatnią szansę, żeby się przebrać: na jej łóżku czekała sukienka od Georgii, do której przyjaciółka tak bardzo ją przekonywała. Nie była wciąż pewna, czy powinna się tak stroić; Patrick miał na sobie mundurek, podobnie pozostali kumple Cedrika i zastanawiała się, czy nie wyjdzie na dziwną. I tak już tamtego dnia wiele czasu spędziła na układaniu swoich loków, które spięła z boku jasnoróżową spinką.

Ostatecznie pokręciła głową sama do siebie. Nie była jego dziewczyną, nie należało przesadzać, nie chciała, by pomyślał sobie coś dziwinego - zdjęła więc tylko szatę, zostając w spódnicy i białej bluzce z żółto-czarnym krawatem. Podwinęła rękawy, podchodząc do Patricka.

- Wszystko mamy - powiedziała chłopakowi, który wciąż się rozglądał. - Pozostaje na nich zaczekać.

Patrick wystawił jej rękę do piątki, którą ta z radością przybiła.

W istocie, Cedrik i pozostali jego przyjaciele pojawili się w pokoju, a wtedy wszyscy odśpiewali mu Sto lat. Diggory wyglądał na zupełnie zaskoczonego tym wszystkim.

- Dziękuję wam... Nie spodziewałem się, serio - powiedział, gdy skończyli, a Patrick i Maxine, pałkarz Puchonów, wepchali go na żółtą kanapę.

- Raz w życiu stajesz się dorosły, stary. - Patrick uderzył go mocno w plecy.

- Nie myśl sobie, oczekujemy takich samych imprez w zamian - dodał drugi z pałkarzy, Anthony, usadawiając się w fotelu po prawej.

- Najlepiej z takim tortem - wtrącił z naprzeciwka ścigający, Malcolm. - Llian, serio ty go zrobiłaś?

- Oczywiście, ale nie gwarantuję, że go powtórzę - powiedziała ze śmiechem, wyciągając różdżkę, by zapalić siedemnaście świeczek wciśniętych pomiędzy truskawki.

- Zaraz... Truskawkowy... - Cedrik spotkał się z nią wzrokiem i wymienili uśmiechy, bo oboje doskonale pamiętali swoją rozmowę o tym. Chłopak był przeszczęśliwy, że to dla niego zrobiła.

- No, dobra, Diggory. Pomyśl życzenie na to swoje dorosłe życie. - Llian podniosła całe ciasto obiema rękami i przytrzymała je tuż przed twarzą chłopaka.

Cedrik, nadal rozpromieniony, spojrzał na dziewczynę, a później z powrotem na tort i po chwili bez problemu zdmuchnął wszystkie świeczki za jednym razem. Goście zawiwatowali, po czym Llian postawiła tort z powrotem na stole.

- Patrick, lej piwo, ja ukroję wszystkim po kawałku - ogłosiła, a chłopak od razu podniósł się z kanapy.

- Tak jest - odparł, chwytając pierwszą z przygotowanych butelek.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz