Następny dzień był dniem samych dobrych wieści, wciąż tak bardzo potrzebnych zarówno Llian, jak i Cedrikowi. Dziewczyna przyszła odwiedzić ukochanego tak, jak zwykle, ale widziała, że był dziwnie podekscytowany...
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie mam dla ciebie wspaniałe wiadomości - powiedział Cedrik, kiedy Llian ustawiała na jego szafce czekoladowe babeczki oraz mrożoną herbatę, którą chciała pomóc mu się schłodzić w tamten wyjątkowo duszny dzień.
- Mówisz? - Dziewczyna popatrzyła na niego z zaintrygowaniem. - W takim razie zamieniam się w słuch.
- Dziś rano przyszedł do mnie przedstawiciel z Ministerstwa Magii i...
- Dzień dobry, Cedriku.
Chłopakowi nie było dane dokończyć, bo do środka weszła uzdrowicielka, ta sama, która od wypadku przez cały czas zajmowała się Diggorym, w wyniku czego znała już Llian doskonale.
- Dzień dobry - odparli oboje jednocześnie, po czym wymienili zaciekawione spojrzenia, bo uzdrowicielka była uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Dobry, nawet bardzo dobry, jak wieści, które dla ciebie mam, Cedriku.
- Proszę mówić - powiedzisł od razu chłopak. - Akurat przed Llian nie mam żadnych tajemnic - dodał, zawstydzając dziewczynę znacznie.
- Cóż... Wyniki z twoich ostatnich badań są nadzwyczaj dobre. Po dyskusji z innymi uzdrowicielami zdecydowałam, że nie ma potrzeby cię tu dłużej trzymać. Jutro możemy wypisać cię do domu.
Cedrik i Llian ponownie wymienili spojrzenia, po czym dziewczyna natychmiast rzuciła mu się na szyję z radości. Chłopak natychmiast odwzajemnił uścisk, całując ją przy tym w policzek, na co uzdrowicielka patrzyła z rozczuleniem.
- Czyli rozumiem, że się zgadzasz - powiedziała, a Llian wycofała się z uścisku.
- Tak, oczywiście, że tak. Dziękuję pani bardzo.
- Dziś wieczorem zrobimy ci ostatnie badania i rozpiszę ci zalecenia co do tego, jak powinieneś uczyć się chodzić - wyjaśniła uzdrowicielka. - To chyba wszystko na ten moment... Ja już nie będę wam przeszkadzać.
Gdy tylko kobieta wyszła, para znowu rzuciła się sobie w objęcia, by móc cieszyć się dalej.
- Ojeju, Ced, jaka to radość - mówiła przeszczęśliwa Llian, ściskając go jeszcze mocniej. - Na Merlina, wreszcie będziesz mógł spać we własnym łóżku, będzi...
- I będziesz mogła u mnie siedzieć cały dzień - przerwał jej, przez co przesunęła się, by popatrzeć mu w oczy.
- No raczej póki twoi rodzice mnie nie wyrzucą.
Cedrik wzruszył ramionami, a następnie zaczął się zbliżać do dziewczyny ze wzrokiem skupionym na jej ustach.
- Powiem im, że twoja obecność to - pocałował ją w usta - zalecenia lekarskie... - dodał, całując ją po raz kolejny, tym razem bardziej namiętnie, jednak Llian prędko go powstrzymała, kładąc mu dłoń na torsie.
- Czekaj, czekaj, czekaj, ale zanim będziemy świętować... To jakie ty miałeś dla mnie wieści?
- Ach, no tak. - Cedrik odchrząknął i złapał ją za ręce, przygotowując się do mówienia. - Zatem jak mówiłem, był tu przedstawiciel Ministerstwa Magii. Powiedział, że skoro Harry i ja złapaliśmy za puchar Turnieju Trójmagicznego w tym samym momencie, to mnie też należy się nagroda.
Llian słuchała go, ale nie była pewna, czy dobrze słyszała, bo wydawało się to jej zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- Zaraz, czyli co to znaczy?
CZYTASZ
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfic🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...