- Dobry wieczór.
Głos Cedrika wyrwał Llian z lektury historycznej książki. Był wieczór przed przyjazdem delegacji magicznych szkół, a ona doczytywała ostatnie informacje o Turnieju Trójmagicznym, chcąc wiedzieć o wszystkim, co miało się dziać. Na widok Diggory'ego poprawiła jednak swoje usadowienie w żółtym fotelu i uśmiechnęła się.
- No, dobry. Co kombinujesz? - zapytała, kiedy ten usiadł przy tym samym stoliku, co ona.
- Przyniosłem ci herbatę - powiedział, stawiając na podtsawce białą filiżankę, z której wciąż parowało. Przesunął napój w jej stronę, na co zaintrygowana Llian aż zamknęła swoją książkę.
- Oho, a co to za okazja? - zapytała z uniesionymi brwiami, patrząc to na chłopaka, to na herbatę.
- Mówiłem, że ci wynagrodzić chcę wszystko, zresztą patrz na moje ręce. - Uniósł obie dłonie, pokazując ich wnętrza dziewczynie. - Dzięki tobie są jak nowe.
Llian uśmiechnęła się dumnie. Odłożyła książkę na stolik, a zamiast niej ostrożnie wzięła filiżankę do ręki.
- A nie mówiłam? Zaczynasz mi się podobać, Diggory - powiedziała żartobliwie, jednak Cedrika poważnie to speszyło. Przełknął ślinę, rozglądając się po pomieszczeniu jakby w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia.
- Tak ogólnie to liczyłem też, że pomożesz mi napisać to wypracowanie na historię...
- O ty mendo! - Llian uderzyła dłonią w blat. - Czyli to tak!
- Nie no, żartuję, żartuję - odparł Cedrik, śmiejąc się. - Sam je napiszę, ale sprawdzisz, czy nie napisałem bzdur?
- Niech ci będzie. - Llian zaśmiała się, po czym przyłożyła do ust filiżankę, chcąc się napić, lecz nagle się zatrzymała. - Diggory, ta herbata pachnie coś za dobrze. Czy ty mi tu wlałeś Amortencję?
- No wiesz? Moje umiejętności z eliksirów niestety nie sięgają takich wyżyn.
- Aj tam, umiejętności. - Llian machnęła wolną ręką. - Z tego co wiem, Weasleyowie takie sprzedają. Choć w sumie ciekawe, skąd i oni je mają, bo Snape to ich raczej nie wielbi...
Cedrik poprawił swoje usadowienie na krześle, gapiąc się w podłogę jak gdyby nigdy nic.
- Nawet nie wiem, co czujesz w Amortencji. Nie pochwaliłaś się po tej ostatniej lekcji.
- I vice versa.
Zapadła cisza, a oni spojrzeli na siebie, czekając, aż któreś z nich przyzna się do swoich zapachów, jednak żadne z nich miało przegrać tamtej walki na spojrzenia. Llian była wciąż przekonana, że Cedrik jakoś przemycił Eliksir Miłości do jej herbaty, bo tamta pachniała jak wszystko, co było bliskie jej sercu.
- Dobra, poważnie, Cedrik. Dolałeś tu czegoś czy nie?
- Nie, nigdy w życiu! Llian, gdybym chciał ciebie we mnie rozkochać, to uczciwie.
- No, chciałabym to zobaczyć. - Dziewczyna zaśmiała się, po czym podmuchała w filiżankę. Cedrik tylko kolejny raz odwrócił od niej wzrok, uśmiechając się pod nosem.
- Za gorąca - szepnęła sama do siebie, odstawiając filiżankę z powrotem na stolik. - Zaraz w ogóle trzeba się zbierać spać, rano wstać wcześniej i się odstawić...
- Co? Czemu?
- No jak to czemu, Ced? - odparła oczywistym tonem.
- Lubię, jak mówisz do mnie Ced - przyznał, co ją tylko rozbawiło.
CZYTASZ
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfiction🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...