- Dobra, którego z was mam stąd wyrzucić, bo uzdrowicielka pozwala tu być tylko dwóm osobom jednocześnie.
W południe następnego dnia Llian pojawiła się w szpitalu z ciastem, herbatą i szerokim uśmiechem na twarzy. Od wczoraj była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a choć fizycznie nie czuła się najlepiej przez swoje urazy - poza poparzoną dłonią bolały ją też obite żebra, plecy i posiniaczona lewa noga - liczyło się dla niej tylko to, że ten dzień wreszcie spędzi z Cedrikiem.
Kiedy weszła do jego sali, w środku zastała Patricka i Anthony'ego, co też ją ucieszyło; robiło się jej cieplej na sercu od tego, że chłopak miał troskliwych przyjaciół, którzy szczerze się nim interesowali.
- Lils. - Cedrik uśmiechnął się, gdy tylko usłyszał jej głos, bo wciąż nie mógł jej zobaczyć.
- Oho, to my już lepiej pójdziemy - powiedział Patrick, od razu podnosząc się z taboretu, na którym siedział. - I tak się zasiedzieliśmy.
- Tylko pamiętajcie oboje, że to jest szpital... - dodał Anthony z wymownym uśmieszkiem, na który Llian przewróciła oczami.
- Zboczeńcy, wasz przyjaciel nawet nie widzi, a wam jedno w głowie -
- W sumie wiesz, jak nie widzi to to nawet takie trochę...
- Nie kończ tego, Patrick - syknęła Llian, ku rozbawieniu wszystkich chłopców.
- Dzięki, chłopaki - rzucił Cedrik, po dźwiękach domyślając się, że jego kumple już wychodzili.
- Do zobaczenia, Diggory - odparł Patrick, stając już w drzwiach. - Ozdrów lepiej, żeby zobaczyć swoją damę, bo sporo tracisz - dodał, spoglądając na Llian, która westchnęła głęboko.
- Oj, już dobra, bo zaraz mi tu płakać zaczniecie. Sio!
Znowu wybrzmiał śmiech, a kiedy chłopcy wreszcie wyszli, Llian zamknęła za nimi drzwi i wręcz w podskokach podeszła do łóżka.
- Widzę, że już humor dopisuje - powiedziała ze szczerym uśmiechem, sama czując się o wiele lżej.
- Teraz nawet bardziej - odparł Cedrik, słysząc, jak jego dziewczyna stawia coś na szpitalnej szafce.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, naprawdę dobrze... - Cedrik uśmiechnął się jeszcze szerzej, czując, że Llian usadowiła się na skraju łóżka. - A będę jeszcze lepiej, jak mnie znowu na siebie naprowadzisz...
Do tego nie potrzebował jej namawiać. Llian ujęła jego twarz w obie dłonie i przysunęła do siebie w kolejnym stęsknionym pocałunku, których mieli wymienić jeszcze wiele.
- Już jestem uzdrowiony właściwie - powiedział w euforii, kiedy dziewczyna się od niego odsunęła. Zareagowała na to pokręceniem głowy z rozczarowaniem.
- Dopiero drugi dzień twojego niespania, a żarciki już powróciły.
- A ty jak się czujesz?
Jak się czuła Llian? Od wczoraj, od tej wiadomości, że Cedrik się wybudził miała wrażenie, że dryfowała na jakiejś chmurze, że w przeciągu kilku godzin zmieniła się zupełnie, a przede wszystkim odzyskała chęci do życia.
- Jakbym to ja wstała z martwych - przyznała szczerze.
- A jeszcze co do tego, dziś na badaniach potwierdzili, że wzrok odzyskam za kilka tygodni... A potem będę musiał nauczyć się chodzić.
- I ja ci pomogę - zapowiedziała od razu, kładąc swoją dłoń na jego. - Ale na razie przyniosłam ci twoje ukochane ciasto, herbatę ziołową i też z imbirem, jakby tamta ci nie posmakowała, a i tak wzmocni...
Po tamtych słowach Llian wzięła głęboki wdech, jakby na odwagę. Kiedy poprzedniego wieczoru zabrała się za ciasto, coś ścisnęło ją w sercu; to było tak dziwne uczucie, znowu zabrać się za pieczenie po trzech latach, przypomnieć sobie, jak bardzo je kochała... To wydawało się absurdalne, płakać przy pieczeniu ciasta, a jednak Llian uroniła łzę, bo naprawdę zapomniała, ile radości jej to sprawiało. Wtedy najbardziej pożałowała, że marzenia o herbaciarni musiała już odłożyć.
- Właśnie czuję tu same dobroci. - Cedrik wyszczerzył się, nachylając się w stronę szafki. - Ale to za chwilę. Najpierw chcę posłuchać ciebie. Opowiadaj mi o wszystkim - dodał, łapiąc ją za rękę.
Llian przygryzła wargę. Od minionego dnia miała sporo czasu na przemyślenie tego, co chciałaby mu powiedzieć, lecz wciąż nie była pewna. Postanowiła najpierw jakoś to wszystko wybadać...
- Cedrik, musisz wiedzieć, że ja... Nie byłam sobą przez te trzy lata - zaczęła delikatnie. - I nie mam... Zbyt wielu miłych wspomnień. Pisałam przez ten czas pamiętnik dla ciebie, by o niczym nie zapomnieć, ale jak teraz o tym myślę... To czy ty chcesz słuchać o tych wszystkich rozterkach? Naprawdę, nie było kolorowo, ja...
- Llian, posłuchaj - przerwał jej, ściskając jej dłoń. - Ja też miałem już czas na przemyślenia, zresztą prawie nie spałem tej nocy, bo jestem aż nadto wyspany.
Zaśmiała się, a on już uznał to za swój sukces.
- Ja chcę wiedzieć o wszystkim, ja... I rodzice, i Patrick powiedzieli mi, że ciągle przy mnie byłaś, że ciągle się o mnie martwiłaś. Tak bardzo żałuję, że musiałaś przez to przejść...
- To nie twoja wina - zapewniła go. - Mnie chodzi tylko o to, że nie chcę zamęczać cię tymi wszystkimi smutami, jak teraz możemy znowu być szczęśliwi.
- Ja już zawsze będę szczęśliwy - przekonywał Cedrik, mówiąc z takim przejęciem, jakiego dziewczyna jeszcze nie widziała. - Llian, ja dostałem drugą szansę na życie. Nic mnie już nie złamie, ja chcę wiedzieć o tobie wszystko, ja chcę się z tobą ożenić, mieć z tobą dom, dzieci, żyć...
Słysząc to, dziewczyna patrzyła na niego jak na kompletnego szaleńca. Z jednej strony cieszyła się, a z drugiej zastanawiała, czy nie mówił tego wszystkiego jeszcze z zamgloną głową.
- Ty oszalałeś chyba od tego wypadku.
- Zrozumiałem, jak kruche jest życie. Że jest za krótkie na wahanie się. - Chłopak westchnął. - Dlatego nie boję się już niczego. Chcę żyć pełnią życia i nie chcę przed niczym uciekać, a tym bardziej nie od tego, co spotkało ciebie.
- I co ja mam ci powiedzieć na takie wyznania? Są w ogóle jakieś dobre słowa?
- Powiedz tylko, że będziesz ze mną w tym wszystkim.
- Obiecałam ci to. - Wtedy to Llian ścisnęła jego dłoń. - Obiecałam, że zawsze będę cię wspierać i tego się trzymam.
- No i jesteśmy dogadani.
Dziewczyna bez zawahania rzuciła mu się na szyję, a on odwzajeminił uścisk z największym entuzjazmem. Na Merlina, jakże frustrujące było to, że nie mógł jej zobaczyć...
- Ał, no zaszalałam... - Llian wycofała się nagle, co spowodował ból.
- Co się dzieje?
- Żebra trochę mnie bolą, ale to nic. - Prędko otarła twarz z łez, które jeszcze pozostawały jej towarzyszami. - Dzienne płakanie zaliczone, a ja jestem... Nawet nie umiem wyrazić tego, jak bardzo się cieszę, Ced.
On posłał jej uśmiech, po czym odwrócił się w stronę szafki.
- Może napijmy się tej herbaty, co przyniosłaś, na pewno będzie ci łatwiej... A potem opowiadaj.
CZYTASZ
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfiction🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...