Idziemy do krypty, praktycznie w milczeniu. Zastanawiam się czy może cos podejrzewa. Jest moim bratem, mamy dobry kontakt ale domyślam się, że szybko by mi tego nie wybaczył.
Zaczyna się ściemniać, już niedługo pełnia i rozpoczęcie rytuału. Z tego co pamiętam wejście do krypty jest już niedaleko.
Oho mamy towarzystwo. Poklepałam Damona i pokazałam mu żeby był cicho. W wampiryzm tempie zrobiłam dość spore koło tak, że prawie spotkałam Damona.
- Kogo chcesz uratować? Dziewczynę czy chłopka? - spytał nieznajomy - Myślisz, że Klaus zostawił ich bez opieki?
- Miałem taką nadzieję.
- A ty myślisz, że puściłabym go samego!?
Podbiegłam do niego, a kiedy odwrócił się w moją stronę wbiłam dłoń w jego pierś. Wyciągnęłam serce na zewnątrz i rzuciłam je na ziemię. Podbiegłam do chłopaka z bronią, chowającego się w krzakach i wyrwałam mu broń z ręki. Spojrzałam na niego.
- Donovan!? Co do cholery ma to znaczyć?
- Gdzie jest Caroline? Co jej zrobiliście?
- Przyszliśmy ją uratować idioto.
Przyłożyłam mu strzelbą w głowę i padł na ziemię. Damon podszedł do mnie i wziął ode mnie broń. Ruszyłam w stronę krypty, którą wreszcie zobaczyłam.
- Lou! On miał drewniane naboje.
- Co? To oznacza, że wie.
Rzucił w stronę Matta broń z nabojami i dołączył do mnie. Zeszliśmy do kryty i szliśmy za głosem który dobiegał ze środka.
- Damon? Louisiana?
- Ja też się nie cieszę na twój widok, ale czego się nie robi dla braciszka.
- Matt ma drewniane naboje, będziesz się grubo tłumaczyć.
- Powiedziałaś Mattowi? - wrzasnął chłopak pod drugą ścianą.
To musi być ten wilczek, nawet słodki. Chłopak spojrzał na mnie i na Damona.
- Jesteście rodzeństwem? Ty masz jeszcze siostrę?
- No ładnie, nikomu się mną nie pochwaliliście? Rozumiem Stefana, ale ty Damonie?
Blondynka wstała i potarła obolałe dłonie i spojrzała na chłopaka.
- Bez niego nie pójdę!
Damon podszedł do niego i nachylił się nad nim.
- Zdążysz?
- Tak - pokiwał głową - przykuję się w lochach Lockwoodów.
- Świetnie, ja wezmę chłopaka i go zaprowadzę, a ty weź dziewczynę i tego nieustraszonego barmana. - Damon otworzył usta żeby zaprotestować, ale mu przeszkodziłam - Jestem wampirem dłużej niż ty, zdążę uciec. Chodź wilczku, czas na spacerek.
Rozerwałam łańcuchy i rzuciłam je w kąt. Damon i dziewczyna byli już na górze. Ruszyłam przodem, obserwując każdy najmniejszy ruch chłopaka. Jest wilkołakiem, ja wampirem to już naturalne zachowanie. Spotkałam kilku takich w ciągu całego mojego życia. Przeważnie kończyło się to rozlewem krwi... ich krwi.
Trzask i kolejny. Kiedy się odwróciłam, zastałam klęczącego chłopaka. No oczywiści, zaczyna się. Wzięłam go pod ramię i ruszyłam wampirzym tempem przed siebie. Może jeszcze zdarzę, futro mu jeszcze nie wyszło.
- Ile masz czasu?
- Lepiej mnie tu zostaw i zwiewaj.
- Kiedy jesteśmy na miejscu? Nie.
Weszliśmy na dół, do pomieszczenia z łańcuchami. Odstawiłam go i wzięłam jeden z łańcuchów. Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie mój błąd.
CZYTASZ
Mine, all mine
FanfictionTrudna przeszłość, ciężki charakter, spotkanie złego faceta. "- Witaj jestem Alaric, a ty to? Upiłam łyk ze szklanki i spojrzałam na nowo przybyłego ze zdziwieniem. - Ty do mnie mówisz? Nie, nie znamy się i nie widzę powodu by to zmieniać. - To...