*11 *

1.5K 69 1
                                    

Idziemy do krypty, praktycznie w milczeniu. Zastanawiam się czy może cos podejrzewa. Jest moim bratem, mamy dobry kontakt ale domyślam się, że szybko by mi tego nie wybaczył.

Zaczyna się ściemniać, już niedługo pełnia i rozpoczęcie rytuału. Z tego co pamiętam wejście do krypty jest już niedaleko.

Oho mamy towarzystwo. Poklepałam Damona i pokazałam mu żeby był cicho. W wampiryzm tempie zrobiłam dość spore koło tak, że prawie spotkałam Damona.

- Kogo chcesz uratować? Dziewczynę czy chłopka? - spytał nieznajomy - Myślisz, że Klaus zostawił ich bez opieki?

- Miałem taką nadzieję.

- A ty myślisz, że puściłabym go samego!?

Podbiegłam do niego, a kiedy odwrócił się w moją stronę wbiłam dłoń w jego pierś. Wyciągnęłam serce na zewnątrz i rzuciłam je na ziemię. Podbiegłam do chłopaka z bronią, chowającego się w krzakach i wyrwałam mu broń z ręki. Spojrzałam na niego.

- Donovan!? Co do cholery ma to znaczyć?

- Gdzie jest Caroline? Co jej zrobiliście?

- Przyszliśmy ją uratować idioto.

Przyłożyłam mu strzelbą w głowę i padł na ziemię. Damon podszedł do mnie i wziął ode mnie broń. Ruszyłam w stronę krypty, którą wreszcie zobaczyłam.

- Lou! On miał drewniane naboje.

- Co? To oznacza, że wie.

Rzucił w stronę Matta broń z nabojami i dołączył do mnie. Zeszliśmy do kryty i szliśmy za głosem który dobiegał ze środka.

- Damon? Louisiana?

- Ja też się nie cieszę na twój widok, ale czego się nie robi dla braciszka.

- Matt ma drewniane naboje, będziesz się grubo tłumaczyć.

- Powiedziałaś Mattowi? - wrzasnął chłopak pod drugą ścianą.

To musi być ten wilczek, nawet słodki. Chłopak spojrzał na mnie i na Damona.

- Jesteście rodzeństwem? Ty masz jeszcze siostrę?

- No ładnie, nikomu się mną nie pochwaliliście? Rozumiem Stefana, ale ty Damonie?

Blondynka wstała i potarła obolałe dłonie i spojrzała na chłopaka.

- Bez niego nie pójdę!

Damon podszedł do niego i nachylił się nad nim.

- Zdążysz?

- Tak - pokiwał głową - przykuję się w lochach Lockwoodów.

- Świetnie, ja wezmę chłopaka i go zaprowadzę, a ty weź dziewczynę i tego nieustraszonego barmana. - Damon otworzył usta żeby zaprotestować, ale mu przeszkodziłam - Jestem wampirem dłużej niż ty, zdążę uciec. Chodź wilczku, czas na spacerek.

Rozerwałam łańcuchy i rzuciłam je w kąt. Damon i dziewczyna byli już na górze. Ruszyłam przodem, obserwując każdy najmniejszy ruch chłopaka. Jest wilkołakiem, ja wampirem to już naturalne zachowanie. Spotkałam kilku takich w ciągu całego mojego życia. Przeważnie kończyło się to rozlewem krwi... ich krwi.

Trzask i kolejny. Kiedy się odwróciłam, zastałam klęczącego chłopaka. No oczywiści, zaczyna się. Wzięłam go pod ramię i ruszyłam wampirzym tempem przed siebie. Może jeszcze zdarzę, futro mu jeszcze nie wyszło.

- Ile masz czasu?

- Lepiej mnie tu zostaw i zwiewaj.

- Kiedy jesteśmy na miejscu? Nie.

Weszliśmy na dół, do pomieszczenia z łańcuchami. Odstawiłam go i wzięłam jeden z łańcuchów. Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie mój błąd. 

Mine, all mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz