Zajechaliśmy na miejsce, ale resztę drogi musieliśmy pokonać na nogach. Podczas drogi prawie nie gadaliśmy, co jakiś czas zerknęliśmy na siebie. Nie chce zaczynać tematu, nie wiem co może z niej wyjść.
Kiedy dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy dość dużą grupą ludzi. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
- Kim wy jesteście?
Spytała kobieta najbliżej nas.
- Nazywam się Klaus.
- Jesteś pierwotną hybrydą!
- Słyszeliście o mnie, fantastycznie!
Widać było, że jest tym wszystkim podekscytowany. Ja ze Stefanem tylko spojrzeliśmy po sobie. Pomogłam Klausowi ze wszystkimi, dopilnowałam żeby każdy siedział na swoim miejscu, kiedy on zajmował się pierwszym.
Coś poszło nie tak, pierwszy z nich zaczął dziwnie się zachowywać. Z jego oczu popłynęła krew, dość nie miły widok.
- Co jest nie tak!! - wrzasnął zdenerwowany - Zabiłem sobowtóra, uwolniłem swoją wilczą naturę, znalazłem watahę.
- Co masz namyśli mówiąc 'zabiłem sobowtóra'? - spytałam zdezorientowana - Sobowtór musiał umrzeć?
Stefan posłał mi błagalne spojrzenie, a do Klausa zaczynały powoli docierać moje słowa.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Elena wciąż oddycha?
- Myślałam, że wiesz. Cały czas żartowałam sobie z niej i ze Stefana, nie mówiłam, że przeżyła bo myślałam, że wiesz.
Tłumaczyłam się przed Klausem, zaczynałam się go bać. Tak wściekłego jeszcze go nie widziałam. Zrobił krok w moją stronę, a ja odruchowo się odsunęłam.
- Boisz się mnie? Stefan idź poszukaj tamtego gościa.
Stefan skinął głową i posłał mi mordercze spojrzenie. Nie umie mówić? Cały czas tylko jakieś znaczące spojrzenia. Stefan zniknął i Klaus wziął głęboki wdech i wydech. Podrapał się po skroniach i spojrzał na mnie.
- Myślałem, że robisz mu na złość. Powinienem był się domyśleć. Czyli to nie koniec naszej wycieczki, jedziemy do Chicago. Zobaczymy co z nimi i się zbieramy.
Przed oczami wciąż miałam jego wybuch gniewu, wole się nie narażać. Nie czekając na nic poszłam sprawdzić co z innymi. To jak szybko potrafi zmienić się jego nastrój mnie trochę przeraża, nie wiem czemu. Może boje się tego, że następnym razem się na mnie rzuci? Patrząc na dzisiejszy dzień mam pewne wątpliwości co do tego jaki jest. Nie mogę wyprzeć ze świadomości jego innych cech, ale czy to na pewno nie było grą?
- Czemu mnie unikasz?
Podszedł do mnie bezszelestnie. Podskoczyłam przestraszona.
- Kto tak mówi? - spytałam wymijająco, wciąż stojąc tyłem do niego.
- Ja... odkąd przyjechałaś po rozmowie z Damonem jesteś inna. A teraz... czekaj czy ty się mnie boisz?
- Tak. - odwróciłam się i posłałam mu sztuczny uśmiech.
Zmrużył oczy jak żmija i podszedł do mnie łapiąc mnie za łokcie. Spojrzałam na niego niepewnie, jak nic użyje perswazji.
- Mam użyć perswazji, a może od razu mi powiesz co jest granę?
Mówiłam! Jednak trochę go poznałam. Albo powiem prawdę, albo powiem prawdę - pod przymusem.
Wywróciłam oczami.
- Tak, przestraszyłam się ciebie. Raz jesteś miły, a za chwilę ciskasz błyskawicami. Wiem, że taki jesteś, słyszałam już o tobie wcześniej trochę. Po prostu zaczęłam myśleć, że jesteś inny, zaskoczyłeś mnie. - zmarszczył brwi - I zaczęłam się zastanawiać co będzie jak już wszystko się skończy - wskazałam na krwawiących ludzi - co będzie dalej?
- I na co wpadłaś?
- Na nic, czas pokażę. Chciałeś wiedzieć, to wiesz. Prawdopodobnie wyjadę na jakieś wyspy, a ty zajmiesz się sobą. Więc co teraz? No chyba, że masz jeszcze jakąś super-misję.
- Czekamy na Stefana, pojedziemy do pewnej czarownicy. Dowiem się czy muszę zabijać Elenę.
- Ale skoro wiedźmy nie chciały abyś tworzył hybrydy, to czy nie zabezpieczyły się na wszelki wypadek? A może ona jest potrzebna? Spójrz, dajmy na to, że jej... no nie wiem... krew jest potrzebna, jeśli zginie nie będziesz mógł tworzyć hybryd.
- Skąd ten domysł?
- Znam kilka czarownic, jesteś czymś nienaturalnym - nie obrażaj się - one chronią to co naturalne w przyrodzie.
Klaus uśmiechnął się diabelsko i ujął moja twarz w dłonie.
- Widzisz? Jesteś mi potrzebniejsza niż myślisz. - pocałował mnie w czubek głowy.
Fajnie jestem mu potrzebna. Mam się cieszyć, zacząć skakać jak jakaś nastolatka kiedy facet napisze jej pierwszy 'hej'. Oprowadziłam go wzrokiem, a kiedy zniknął mi z oczu, założyłam ręce na piersi i odwróciłam się do konających.
- Kto chętny by ukrócić wasze cierpienie? No ktoś, coś... załatwię to szybko.
CZYTASZ
Mine, all mine
FanfictionTrudna przeszłość, ciężki charakter, spotkanie złego faceta. "- Witaj jestem Alaric, a ty to? Upiłam łyk ze szklanki i spojrzałam na nowo przybyłego ze zdziwieniem. - Ty do mnie mówisz? Nie, nie znamy się i nie widzę powodu by to zmieniać. - To...