18

1.2K 71 2
                                    

* * *

- To w końcu powiesz mi czego szukacie ze Stefanem. Latam za wami jak głupia, a nawet nie znam celu. - pożaliłam się.

Klaus uśmiechnął się łobuzersko, ale nie odłożył książki. Złapałam poduszkę i rzuciłam nią w niego, i tak jeszcze dwiema.

- Możesz zostawić te biedne poduszki w spokoju? Nic ci nie zrobiły.

- Domagam się prawdy!

Rozejrzałam się za czymś cięższym, szkoda mi brać lampy - ładna jest. Rzucić fotelem to trochę lekka przesada nawet na mnie. Kuchnia! A w niej pełno patelni, garnków, noży... nawet jebana tartka się nada! Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni. Klaus obserwował każdy mój ruch.

- Zostaw moje meble w spokoju.

Spokojnie, bez podejrzeń, tak żeby się nie domyślił.

- Louis, zostaw garnki i talerze w spokoju! - ale mu wyjebie, Stefan prosi się o wpierdol. - Ja już może lepiej pójdę coś zjeść...

Zatrzymałam się w pół kroku i patrzałam jak pośpiesznie wychodzi.

- Masz rację, wyjdź i nie denerwuj ludzi. - odparłam - A ty z czego się śmiejesz?

- Z ciebie. Jesteś naprawdę zabawna kiedy się denerwujesz.

Dzięki za szczerość. Podróżowanie z dwoma facetami, coś czuje, że będę pierwszym siwiejącym wampirem.

- Proszę, nie ma to jak dostarczać rozrywki innym.

Zrezygnowałam z sprzętu kuchennego. Oparłam dłonie na biodrach. Mogłam od razu wyskoczyć z auta.

- Ty tak zawsze, czy tylko przy mnie masz takie ADHD?

- Zazwyczaj tak mam, ale jak chcesz mogę się postarać bardziej. Możesz czuć się zaszczycony.

Podbiegłam pozbierać poduszki. Położyłam się na kanapie i ułożyłam sobie jedną pod głową. Już tak mało brakuję...

- Nudzę się, głodna nie jestem. Masz jeszcze jakieś ciekawe książki? Może pójdę spać... ale mi się nie chcę, dopiero co wstałam. A może...

Usłyszałam trzask zamykanej książki i nade mną pojawił się Klaus. Po prostu się na mnie położył, jakbym była jakimś materacem a nie człowiekiem - no dobra wampirem.

- Sprytne, ale nic ci nie powiem. Stefan też nic nie wie, tak jak ty...

- Ale czemu nie mogę wiedzieć? Ostatnio powiedziałam ci wszystko co wiedziałam.

- Tak i później ukradłaś mi wilkołaka i wampira.

- To była pułapka na Damona, a ja bym go nie puściła samego. Miałeś zapasowe ofiary. A po za tym o mało nie zginęłam.

- Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Powiedz mi o czym myślisz.

- Zastanawiam czego używasz do włosów, to naturalny kolor?

Wyciągnęłam rękę żeby dotknąć jego włosów, ale złapał mnie za nadgarstek. Wyciągnęłam druga dłoń i powtórzył czynność. Oparty na łokciach, trzymał moje nadgarstki. Korzystając z okazji, spróbowałam go z siebie zepchnąć, trochę zaczynało brakować mi powietrza. Hybryda lustrował moją twarz by w końcu zatrzymać się na ustach. Zaczął delikatnie się zbliżać, co również uczyniłam. Kiedy poczułam jego ciepły oddech na swoich ustach użyłam wszystkich sił by go z siebie zepchnąć.

- W końcu znalazłeś się na swoim poziomie. - rzuciłam od niechcenia. - Jak ci wygodnie to możesz tu dziś spać.

- Salvatore...

- Tak, to moje nazwisko. Coś z nim nie tak? Ja wiem, że Stefan je trochę hańbi no ale nie dyskryminujmy z tego powodu całej rodziny. Chodź patrząc na rodziców, wcale mu się nie dziwię. Ja z Damon'em chyba jesteśmy po ogrodniku.

- Wszystko możliwe, ja po dwudziestu latach dowiedziałem się, że mój ojciec to nie ojciec. W naszym świecie wszystko jest możliwe.

- Taa.

Mine, all mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz