* 42 *

849 56 3
                                    

Obudziła mnie muzyka i chichoty, nieznanych mi osób. Bardzo dobrze, bo inaczej bym się nie obudziła, a dziś wielki dzień. Wstałam, wzięłam prysznic, ułożyłam włosy i pomalowałam się. Założyłam mini spódniczkę w czerwoną kratę i biały sweterek z szerokimi rękawami. Zapięłam długie kozaki, sięgające za kolano. Zarzuciłam na ramię torbę i powoli wyszłam skierowałam się do salonu, z którego wciąż dobiegały hałasy.

Zeszłam po schodach, prawie potykając się o krwawiące ciało dziewczyny. Dzień jak co dzień. Ominęłam ją i poszłam dalej. W salonie zastałam siedzącego Stefana, zajętym szyją kolejnej dziewczyny.

- Wow. TO - wskazałam na niego i dziewczyny tańczące, na szyi i nadgarstkach miały krwawiące rany - coś nowego. - wydukałam.

Szok. Już dawno go takiego nie widziałam. Ostatnim razem sto lat temu. Ale ta Lexi zawsze się zjawiała i go wyciągała z tego, teraz jej nie ma. Ciekawa jestem jak długo to potrwa, kto się za niego weźmie? Kto się wykaże? A może już za późno? Elena znalazła pocieszenie w ramionach Damona. Jest coraz ciekawiej, coraz ciekawiej.

- Przyłączysz się? - uśmiechnął się szelmowsko.

Zatkało mnie. Nie do tego jestem przyzwyczajona. Zazwyczaj to ja urządzałam z Damonem takie 'imprezy'. Racja czas przeszły. Teraz to nic nie wiadomo.

Dzień z życia w domu Salvatorów.

- Stefan! Ta dziewczyna plami mój dywan... Louisiana? - do pokoju wszedł Damon. Nie jest raczej zachwycony, raczej zdziwiony albo po prostu nie byłam tu mile widziana. Teraz to ja jestem tą zła, a Stefan tylko zagubiony. -Nie uciekłaś z Klausem?

- To także mój dom, Damon. - fuknął Stefan.

- On nie uciekł, tylko wyjechał z miasta. To jest duża różnica! - odburknęłam.

Drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem, a w nich pojawiła się blond wampirzyca. Za sobą wiozła małą walizkę. Damon spojrzał na mnie z wyrzutem.

Tak tylko jej tu brakowało. Ją też mam pilnować? Pierwotną, ja? Klaus ma u mnie wieelki dług. Podrapałam się nerwowo po skroniach.

- Czego tu chcesz? - Nie sądziłam, że naprawę będę jej pilnować.

- Zostawił mnie. Więc przyszłam tutaj. - walnęła walizką. - Więc który pokój jest mój? - rozłożyła ręce.

- Żaden! - powiedziałam z Damonem w tym samym momencie.

- W takim razie sama znajdę.

Damon spojrzał na mnie znacząco. Spojrzałam na niego z miną 'czego?'. Kiedy znów odwróciłam się w jej stronę, jej już nie było.

- Ja wychodzę. - oznajmiłam kierując się do wyjścia.

Nie będę brać w tym udziału. Ja mam własne rzeczy do zrobienia. Niech się Damon męczy. Mi wystarczy zmartwień.

Damon jest na mnie zły. Teraz będzie mi wypominać sytuację spod szpitala. Nie chcę siedzieć i patrzeć na jego zbolałą minę. Rzadko się kłócimy, naprawdę rzadko. Ale mam dziwne przeczucie, że to dopiero początek. To mnie niepokoi. Za to Stefan zachowuję się jak gdyby nigdy nic. Żadnych laserów w oczach, oraz pogardy. Jak nie on!

- Gdzie znowu? - westchnął.

Co ja jestem? Dziecko? Stanęłam do niego przodem i oparłam dłonie na biodrach. To zdecydowanie nie czas na rodzinne pogaduszki i granie starszego brata. Powinien o tym wiedzieć.

Moi bracia to idioci.

- Też cie kocham. - posłałam mu pocałunek w powietrzu. Znów zrobiłam poważną minę i zwróciłam się do Stefana. - Zbieraj swoje dupsko.

- Chyba awansowałem na tego lepszego brata. - przeszedł obok czarnowłosego i klepnął go w ramię.

- żaden nie jest lepszy. Daliście się złapać w sidła tej dziewczyny. Stefan pieprzył dziewczynę w której podkochuję się jego brat. - To naprawdę tak kiepsko brzmi, czy tylko mi się wydaję?

Damon zacisnął zęby i ułożył usta w prostą linię. Zmierzyłam ich obu i bez słowa wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego auta, które jakimś cudem znalazło się pod moim domem. Jest tylko jedno wytłumaczenie - Klaus. Trzasnęłam drzwiami i zaczekałam na Stefana. Odpaliłam auto i zacisnęłam dłonie na kierownicy. Usłyszałam trzask drzwi, a kiedy odwróciłam głowę w bok, Stefan już siedział na swoim miejscu.

Mój telefon w kieszeni dał znać, że przyszła wiadomość. Wyciągnęłam telefon i odblokowałam go.

Klaus - Życzę miłego pierwszego dnia w szkole. Ucz się pilnie.

- Gotowa na pierwszy dzień w szkole? - zaśmiał się Stefan.

Zablokowałam urządzenie i schowałam je do torby. Rzuciłam ją na kolana Stefana, z taką siłą, że delikatnie się skrzywił. Musiałam trafić w czułe miejsce.

- Oczywiście.

Założyłam okulary przeciw słoneczne i ruszyłam z miejsca. Spojrzałam w lusterko i przyjrzałam się budynkowi. W oknie dostrzegłam Damona, który obserwował nas z piętra. Damon-szpieg. Jakoś nie widzę tego połączenia.

Spojrzałam na mojego brata, który jak pies wychylał się przez okno i oglądał za ludźmi. Jak tylko wystawi język i zacznie się ślinić, wywalę go z auta. Niech od razu się na nich rzuci i pourywa głowy wszystkim. Co mu szkodzi.

- Wiesz co masz robić. - powiedziałam beznamiętnym tonem.

- Masz mnie za takiego idiotę? - opadł z powrotem na swoje miejsce. Uśmiechał się od ucha do ucha jak palant. No dobra, jestem trochę surowa dla niego i się czepiam. Ale..

- Tak. Mam cię za idiotę.

Zatrzymałam się na parkingu. Odczekałam aż wyjdzie, dopiero sama wyszłam. Zamknęłam auto i zwróciłam się ku sekretariacie. Ignorowałam wszystkie spojrzenia uczniów, którzy nie mają co robić ze swoim życiem, a ich rozrywką są plotki. Przeszłam przez parking i weszłam do sekretariatu. Podeszłam do biurka, za którym siedziała starsza kobieta. Wsunęłam okulary na głowę i spojrzałam jej w oczy.

- Tu są moje papiery. - podałam jej teczkę z fałszywymi papierami. - Wpiszesz mnie na listę uczniów. Wszystko się zgadza. Jasne?

Kobieta delikatnie pokiwała głową nie przestając patrzeć w moje oczy. Kiedy się ocknęła zaczęła czegoś szukać w stertach papierów. Kiedy podeszła do mnie podała mi kartkę z planem lekcji. Fajnie. Posłałam jej najbardziej czarujący uśmiech jaki mogłam i wyszłam. Założyłam z powrotem moje okulary. Czas na pierwszą lekcję.

Podeszłam do drzwi od sali. Nie byłam sama, była tu też Rebekah.

- Czego tu? - warknęłam.

- Idę się uczyć. Uwielbiam historie, to mój ulubiony przedmiot. - zaświergotała.

- Przepraszam. - odezwał się mężczyzna.

Przesunęłam się aby zrobić mu przejście. Już po głosie poznałam, że to Alaric. Przeszedł obok nas i zatrzymał się patrząc na mnie.

- Louisiana?

- Tak. Twoja nowa uczennica, panie profesorze. - kącik moich ust uniósł się ku górze. Spojrzał zdezorientowany na mnie i na blondynkę i powoli wszedł do klasy. Ruszyłam od razu za nim.

- Dzień dobry klaso. Dziś doszły dwie nowe osoby. Louisiana i Rebekah.

Ściągnęłam okulary i spojrzałam na wszystkie zdziwione miny. Elena. Bonnie. Caroline. Tyler. O i jest Stefan.

- Jak leci? - zawołałam.

Zajęłam wolne miejsce za Eleną. Miałam stąd piękny widok na nich wszystkich. Wyciągnęłam telefon i odpisałam Klausowi.

Ja - Zawsze się pilnie uczę. 

Mine, all mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz