III

799 46 1
                                        

Naprawdę nie miałam pojęcia co powiedzieć. Zdążyłam przemyśleć wszystkie ,,za i przeciw”. A Luke chyba się zorientował że się denerwuje i po chwili dopowiedział:

-Oczywiście, jako przyjaciele.- trochę mi ulżyło ale nadal byłam zmieszana. Mimo to postanowiłam że z nim pójdę. Oderwę się choć na chwilę od tej szarej codzienności. Gdy lekcje się skończyły poszłyśmy z Vans do centrum handlowego żeby kupić sobie jakieś fajne ubrania. Vans też idzie na tą imprezę. Cieszy się jak głupia bo zaprosił Ashton. On od dawna jej się podoba.

Gdy wróciłam już do domu przywitała mnie mama

-Witaj kochanie! Jak tam dzień w szkole- ona ma tak śliczny uśmiech a najlepsze jest to że zarażą nim wszystkich do koła.

–Wszystko dobrze. Mogę iść dziś na imprezę? Vanessa też tam będzie. Proooszę! – Moja mama nie jest zła za to na bardzo mało pozwala i szczerze mówiąc wiedziałam co odpowie.

- Przecież mamy dziś rodzinną kolację. Przyjeżdża ciocia Jenna a wiesz jak rzadko ona przyjeżdża. –W tym momencie do kuchni wszedł mój brat- Poza tym wasz tata dziś później wraca z pracy i musicie mi pomóc - mimo tego że ja dalej ją namawiałam nie zgadzała się. Moja mama jest perfekcjonistką. Dla niej wszystko zawsze musiało być dopięte na ostatni guzik.

Nie pozostało mi nic innego jak poprosić Brada aby mnie krył. Więc stojąc pod drzwiami do jego pokoju zapukałam. I nie czekałam na coś w stylu „proszę” tylko weszłam od razu. Myślałam że Brad jak zwykle będzie grał na konsoli którą dostał od cioci Jenny na urodziny ale on w kącie pokoju całował się ze swoją dziewczyną, która gdy mnie zobaczyła wyszła przez balkon w jego pokoju. Zdziwiona popatrzyłam na brata a on zawstydzony i wściekły wyburczał tylko –Czego?- miałam przynajmniej czym go szantażować…

-Będziesz mnie krył a ja pójdę na imprezę.- pozwiedzałam to i nie mogłam przestać się uśmiechać bo wiedziałam że mam go w garści. –Nie!- odpowiedział zamykając balkon. –Albo będziesz mnie krył albo opowiem mamie to co tu się przed chwilą stało. –nie jestem skarżypytą ale mi naprawdę zależało na tym żeby tam iść. Chłopak spojrzał na mnie. –Dobra. Co mam robić?- wyburczał cały wściekły ze złości- Po kolacji powiem mamie że się źle czuje a ty musisz dopilnować tego żeby nie wchodziła do pokoju.- spojrzałam na niego z nadzieją. –ok. ale wisisz mi przysługę- podbiegłam do niego, rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam.

3 godziny przed przyjazdem cioci mama kazała nam brać się do roboty. Tak jak mówiłam wszystko musi być idealnie jeszcze godzinę przed przyjazdem cioci. Więc gdy skończyliśmy zastawiać i ozdabiać stół napisałam do Vanessy że się trochę spóźnię.

Gdy przyjechała ciocia serdecznie nas przywitała i usiedliśmy do stołu. Ciocia Jenna jest podróżniczką i opowiadała nam gdzie była. Wszystko opowiadała w zadziwiająco ciekawy sposób. Dziwę się że nie jest pisarką.

Gdy na zegarze wybiła 21:30 powiedziałam mamie że źle się czuję i że idę się już położyć. Szybko pobiegłam na  górę przygotować. Wzięłam ubrania króre dziś kupiłam i poszłam do łazienki. Pomalowałam się i wyszłam przez balkon w moim pokoju. Bałam się tyklo tego że mama usłyszy dźwięk otwieranego okna.

-Sophie…- Ktoś mnie zawołał. Zamarłam…

~~~~~~~~~~~~~~

jeszcze raz mówię, że to moje pierwsze opowiadanie więc jeśli coś jest nie tak to mówcie. Wiem że narazie mało się dzieje ale mam ciekawe pomysły na następne rozdziały. :*

Ostatnia klasa... // L. H. ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz