v

585 43 0
                                    

Luka. Wpadłam na osobę której twarzy tak bardzo nie chciałam oglądać. Podał mi rękę jednak nie skorzystałam z jego pomocy tak jak za pierwszym razem. Wstałam sama i szybkim krokiem poszłam do drzwi -Sophie…- usłyszałam jego wołanie ale zignorowałam to.

Wychodząc trochę ochłonęłam. –Muszę zadzwonić po Vans.- mówiłam sama do siebie. Nie miałam numeru do jej brata. Oczywiście Vans która na pewno świetnie się bawiła z Ashem nie odbierała telefonu a nie było opcji żebym ja wróciła do środka. Więc jedyną opcją było zadzwonić do… mamy.

Sama nie wierzyłam we własną głupotę. Uciekłam z domu a teraz zdzwonię do mamy żeby po mnie przyjechała bo się upiłam i sama nie dojdę do domu z za pewne zasnę gdzieś na środku drogi…

Trzy sygnały- proszę odbierz ten telefon- mówię do siebie…

M -halo?- w telefonie słyszę zaspany głos mojej mamy. Odetchnęłam z ulgą.

Ja - Mamo? Posłuchaj wszystko ci wytłumaczę tylko proszę cię przyjedź po mnie. Proszę- mówiłam ledwo powstrzymując płacz.

M - co? Gdzie ty jesteś? Co się stało? Przecież leżysz w łóżku bo się źle czułaś!- mama już zupełnie się rozbudziła i zaczęła krzyczeć do telefonu.

Ja - jestem u Michaela. Na tej imprezie na którą nie pozwoliłaś mi iść. Proszę przyjedźcie po mnie- już nie wytrzymałam, rozpłakałam się jak mała dziewczynka.

M - to wszystko wyjaśnia. A szczególnie dziwne zachowanie Bradleya! Dobra jadę. A ty przez ten czas wymyśl sobie dobrą wymówkę!- krzyknęła i się rozłączyła.

Nagle zauważyłam że ktoś leży na asfalcie. Był około 100 metrów ode mnie. Podeszłam do niego żeby sprawdzić czy nie jest ranny.

-Hallo? Żyjesz?- zapytałam a wtedy zobaczyłam że się rusza. Trochę się go bałam.  Nie znam go. Nie widziałam go nigdy wcześniej. Nie mam pojęcia czemu położyłam się obok niego.

-Jesteś odważna.- powiedział patrząc na gwiazdy.

-Nie, nie jestem. Czemu tak sądzisz?- zapytałam spoglądając na niego kątem oka, które nadal było mokre od łez.

-Podeszłaś do mnie chociaż mogłem być gwałcicielem. Chciałaś mi pomóc chociaż ja mogłem chcieć ci zrobić krzywdę.- tym razem czułam na sobie jego wzrok. Starałam się nie zwracać na to uwagi.

-A ty? Co tu robisz?- zapytałam z ciekawością –Sam, na środku drogi?- dopowiedziałam po chwili

-Czekam na… cud? Ale widzę że się przyłączyłaś?- na wszystko odpowiadał powoli i po gdy go zapytałam „co tu robi” odpowiedział po minutowej przerwie tak jakby się zastanawiał co powiedzieć.

-Mój cud właśnie przyjechał- zaśmiałam się gdy zobaczyłam światło lamp samochodu mojej mamy.- Ja już muszę iść. Dzięki za rozmowę. – uśmiechnęłam się i poszłam do samochodu.

Całą powrotną drogę moja mama robiła mi wykład jaka ona była grzeczna w moim wieku i że ona Nidy nie uciekła z domu i że bla bla bla…

Rano

Gdy się obudziłam i poszłam do łazienki która o dziwo była wolna. Wzięłam 20 minutowy prysznic. Ubrałam się (zdj obok) i zrobiłam makijaż. Zjadłam śniadanie które przygotował mi brat wyszłam do szkoły.

Weszłam do budynku i mając nadzieję że nie wpadnę na Luka poszłam do swojej szafki po książki. Po drodze spotkałam Vans. Gdy wzięłam już książki poszłyśmy na podwórko i usiadłyśmy na naszą ławkę.

-Gadzie ty się wczoraj szlajałaś i dlaczego nie odbierałaś telefonu?- zapytałam przyjaciółkę z wyrzutem.

-Przepraszam. Wiem co wczoraj się wydarzyło, nie musisz mi opowiadać.- przytuliła mnie.

-Zaraz… kto ci powiedział o tym co stało się wczoraj?- zaniepokoiłam się.- Ktoś jeszcze wie?-

-Mike powiedział wszystko Calumowi.- powiedziała jakby to było normalne.

-Co?!-wykrzyczałam a kilka osób się na mnie spojrzało –Muszę z nim pogadać!- wzięłam moją torbę z ławki i pobiegłam szukać Michaela.

-Sophie…- usłyszałam idąc szybkim krokiem przez korytarz. Odwróciłam się żeby zobaczyć kto mnie woła. Gdy zobaczyłam Luka od razu się odwróciłam i poszłam dalej. Ledwo udało mi się powstrzymać łzy. Chwilę później poczułam czyjąś rękę na ramieniu.

-Sophie…- powtórzył chłopak.-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać ani na ciebie patrzeć- powiedziałam do niego z nienawiścią patrząc ciągle w jeden punkt.-Soph posłuchaj -zatrzymałam się, zrzuciłam rękę chłopaka z mojego ramienia i spojrzałam na niego. -Nie wiem co się dzieje. Chłopaki nie chcą ze mną rozmawiać, nie wiem czemu. A ja nic z wczoraj nie pamiętam. Sophie proszę.- spojrzał na mnie tymi błękitnymi oczami które kojarzą mi się z falami oceanu.

Ostatnia klasa... // L. H. ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz