V

106 12 3
                                    

Biegłam przez las nie zatrzymując się ani na krok. On nic nie rozumiał. Jestem zamknięta w sobie dziewczyną, która po prostu chce trochę normalności. To przecież nic wielkiego! Każdy mógł wychodzić na miasto. Do przyjaciół. Na ciasto czy herbate do kawiarni. Do Mc'Donalda. Czemu mamy być te gorsze? Jesteśmy jak inni. Co z tego, że oni nie mają magi a my już tak? Czy takie błahostki mają nas rozdzielać?

Kiedy dobiegłam na klif się zatrzymałam. Dopiero w tedy poczułam jak moje serce wali jak kowal młotem. Zakasłałam sucho i łapałam szybkie i płytkie oddechy. Padłam na trawę i zaczęłam uspokajać swoje wdechy i wydechy.
Na niebie było piękne nocne niebo. Wiele gwiazd migotały do mnie radośnie ale ja tej miłej emocji nie czułam, a moje uśmiechy były tylko pięknym kłamstwem, które przez swoje powtarzanie zastąpiły prawie prawdę.

-Jak ja go mam dość!-krzyknęłam gdy już uspokoiłam oddech.

Chciałam zacząć swój monolog ze sobą ale...

-Pomocy!-usłyszałam kogoś wołanie.

Podeszłam szybko do krawędzi klifu i popatrzyłam w dół. Zobaczyłam dziewczynę trzymającą się pojedynczego korzenia.

-Spokojnie! Zaraz Ci pomogę!-krzyknęłam.

Wyciągnęłam w jej stronę moje niebieskie nitki. Mój tata miał macki, tak samo jak wujkowie i siostry, ale ja ich nie miałam. Miałam za to cienkie niebieskie nitki, których używałam rzadko, przez co nikt o nich nie wiedział. Przecież nie muszą wszystkiego wiedzieć tak?
Dziewczyna złapała się ich.

-Trzymaj się! Podciągnę cię!-zaczęłam ciągnąć nitki w moją stronę, przez co po paru chwilach dziewczyna stała już koło mnie.
Padłam na ziemię. Muszę przyznać... Lekka to ona nie była.

-Em... Dziękuję za uratowanie-powiedziała niepewnie.

Przypatrzyłam się jej. Blond włosy sięgające do biustu związane w połowie różową wstążką. Czerwony wzór diamentu na czole. Brązowe oczy i normalna cera. Miała na sobie czarne rajstopy z czerwonymi balerinami oraz tych kolorów sukienkę bez rękawów, zasłaniająca do połowy szyję. Na jej ramionach widziałam rany które wydawały mi się pismem.

 Na jej ramionach widziałam rany które wydawały mi się pismem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Spoko. Jak ci na imię i jak tam się znalazłaś?-zapytałam patrząc na nią.

-M-mam na imię Kaidy... I znalazłam się tam przez przypadek. Potknęłam się o wystający korzeń-odparła z zażenowaniem-A jak się n-nazywasz?

-Jestem Lou-odparłam po czym nastała niekomfortowa cisza.

-Em... Masz super nitki-powiedziała aby rozluźnić sytuacje za co byłam jej wdzięczna.

-Aaa... To nic takiego '^^ -wypaliłam.

-Jak to nic takiego? To było nie ziemskie!-wykrzyknęła.

-E tam...-odparłam ale... Nie normalnie tylko do niej w myślach. ;-; Em... Ups?

Zrobiła wielkie oczy i odsunęła się ode mnie z przerażeniem.
-Jak tyś to zrobiła?

-Em... No bo ja... Ten no...-nie wiedziałam jak to powiedzieć przez co się zaśmiałam nerwowo-Jestem demonem... Córką Slendermana... I ten... No...-przerwała mi.

-Slendermana!?-odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej.

-Tak... A co?-zapytałam niepewnie.

-No bo... Ja... NIE POWINNIŚMY SIĘ ZNAĆ!-wykrzyknęła i już chciała uciec ale złapałam jej nadgarstek w linki.

-Dlaczego?-zapytałam nadal nie rozumiejąc.

Była zdenerwowana i przestraszona. Puściłam jej nadgarstek. Mogła się przez to bardziej denerwować.
Nie chciałam jej przestraszyć czy coś w tym stylu. Nie wiedziałam też czemu ją zatrzymałam. Może po prostu chciałam mieć przyjaciółkę? Jane była dosyć opiekuńcza a Clockwork miała mi za złe, nie mówiąc już o Ninie. One to w ogóle ewenement! Cały czas mnie próbuje zabić. Nie wiem nawet za bardzo za co.

Przeniosłam swój wzrok na trawę.
-Przepraszam... Nie powinnam tak reagować...

-Nie! Nie... Nic się nie stało. Nie masz za co przepraszać-westchnęła-Ja... Ja tak zareagowałam... Bo... -przełknęła ślinę-No bo ja też jestem demonem... I... Córką Zalgo...

Zatkało mnie.
Ona córką ZALGO! Tego Zalgo?! Jezu to niedobrze! Bo jakby... Jeśli ona jest córką mojego taty wroga, to jakby iść tym tropem, to oznaczało, że ona moim też!
Byłam zdziwiona i nie wiedziałam co zrobić tak samo jak ona.
Chwile tak stałam ale zaraz się rozluźniłam bo sobie o czymś pomyślałam i na zimno przemyślałam.
Szczerze to nie wiedziałam po co ta cała wojna czy ten konflikt? Ma on nas dzielić? To chyba jakiś żart!
-A wiesz co? Walić TO!-powiedziałam machając ręką z dezaprobatą-To ich wojna.

-Może masz rację...-powiedziała niepewnie.

-Ile masz lat?-zapytałam aby rozładować sytuację siadając na trawie.

-17... A ty?-usiadła obok mnie.

-Tak samo! 17! A... Jakie masz hobby? Moje to... Malowanie, jazda na deskorolce, rysowanie i śpiew-odparłam z uśmiechem.

-Moje hobby to oglądanie anime i czytanie na Wattpadzie YAOI... Oraz słuchanie muzyki-powiedziała już bardziej spokojna.

-Yaoi...?-skrzywiłam się na wspomnienie anime yaoi.

-COŚ MASZ DO YAOI!!!!!?????!!!!!-krzyknęła wkurzona.

-NIE!!! NIE! Nie. Po prostu...-i nie wiedziałam jak to ująć-Nie za bardzo za tym przepadam... Jeśli chodzi o anime. A na Wattpadzie... To co innego. UwU Ale spoko! Ja lubię anime. Tylko nie yaoi.

-Aaaa... No dobra. A. Mam pytanie-miała zdeterminowaną twarz-Co sądzisz o LGBT?

-O LGBT? Hm...-zastanowiłam się-Nic do LGBT nie mam. Są tacy jak wszyscy i nie różnią się od innych. Czy to, że ma ktoś inną orientacje seksualną ma nas dzielić?

Kaidy widocznie się ucieszyła tą odpowiedzią.
-A jesteś LGBT czy taka tolerancyjna?

-Jestem taka tolerancyjna. Jestem hetero-odparłam prosto z mostu.

-Ok. Ja... Ja jestem za to homo-zaśmiała się nerwowo a ja zrobiłam kciuki w górę jak taka Frisk z odcinków GlichTale. Uśmiechnęła się.
-Zostaniemy przyjaciółkami?-zapytała a ja się dosyć zdziwiłam lecz przytaknęłam głową.

Córka DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz