|X

70 4 5
                                    

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to śpiącą Jeniffer wtuloną w bluzę Eyelessa Jacka który także był objęty mocami Morfeusza. Wyglądali tak słodko razem.
Wstałam i wzięłam koc. Okryłam ich i poszłam się umyć oraz przebrać. Po skończonej tej czynności, wzięłam puste miski po popcornie i chipsach oraz butelki po coca coli. Poszłam na dół, do kuchni. Wyrzuciłam plastiki do kosza a miskę do zmywarki i zaczęłam zajmować się przygotowaniem śniadania. Uznałam, że zrobię furę naleśników, więc wyjęłam potrzebne składniki, tylko razy dwa.
Zaczęłam przygotowywanie ciasta, co nie zajęło mi zbyt wiele czasu.
Kiedy smażyłam naleśniki do kuchni wszedł osobnik zwany Jeffem the Killerem. Przywitał się miło i usiadł przy stole z zeszytem widocznie analizując coś w nim. Nie zainteresowałam  się tym, ponieważ byłam bardziej skupiona na tym, aby nie spalić tego pożywnego dania. Gdy postawiłam górę żółtych placków, do kuchni weszli zwabieni zapachem śniadania, Ben i Sally. Zaczęli zajadać się swoim daniem a ja wyjęłam Nutelle oraz syrop klonowy i zasiadłam na swoim miejscu.
Dziewczynka w różowej sukience zainteresowała się, czym Jeff tak był pochłonięty, że nie zauważył naleśników. 

-Hej. Co ty robisz?-zapytała się siadając obok niego. 

-Matematyka-odparł zrezygnowany-Pomożesz?

Sally wzięła od niego zeszyt i przeczytała przykład po czym się speszyła:
-Ile to 6x3...?

-No też nie wiem-powiedział Jeff.
Mnie się zebrało na śmiech. Aby Sally nie wiedziała to jeszcze rozumiałam. Nie każde siedmioletnie dziecko musi znać tabliczke mnożenia. Ale Killer? On miał tyle co ja! Jak może nie znać podstaw?

-6×3?-także się zdziwił Ben-Nie wiesz ile to jest?

-Nie wiem-odparł zrezygnowany Jeff.

-No błagam cie! To podstawa! Ile to 6×3?

-Nie. Wiem-trochę się wkurzył Jeff.

-Ile masz lat człowieku! 6×3!?

- Nie wiem! Ile to jest!?!-wykrzyknął wyciągając z kieszeni nóż.

Ben zaczął się śmiać a Jeff i Sally patrzyli się na niego jak na głąba.

- Wezwijmy mądrzejszego-zaproponowała.

-Kogo?-niezrozumiał Jeff.

-LAUGHING JACK!-wykrzyknęła a do kuchni po paru minutach wszedł na pół śpiący L.J.

- Co jest?-zapytał ziewając.

- Zadanie domowe-Sally podała L.J.'owi zeszyt a ten z lekko otwartymi oczami zaczął czytać.
Mnie osobiście to wszystko rozbawiło. Zakładałam, że L.J. przez to, że jest taki śpiący, także nie będzie umiał odpowiedzieć.

-Ile to-ziewnął-6×3?

-NIE WIEM!-wydarł się Jeff a mnie od tego momentu także zaczęła ta rozmowa działać na nerwy.

-6×3?-powiedział niewyraźnie Jack opadając na krzesło.

-NIE WIEM!!-rzucił nóż w stół blisko ręki L.J.'a.

-6×3?-zadał pytanie ponownie nie zwracając uwagi na nerwowość Killera.

- NIE. WIEM.!!-wykrzyknął-JAK JESTEŚ TAKI MĄDRY TO SAM MI POWIEDZ!

Wstałam z krzesła. Miałam już dość. Czy nie mogą przynajmniej rano się nie kłócić?

- Ja już nie mogę...-przetarłam skronie a wszyscy się na mnie popatrzyli-Bądźcie cicho. Z samego rana się już kłócicie i wydzieracie na całą rezydencje. Czy nie możecie być cicho? W spokoju nawet śniadania nie dacie zjeść-podeszłam do Jeffa i położyłam przed nim kalkulator lekko pochylając się-Masz i się już z innymi nie kłuć.

-Dziękuję Ci-usłyszałam szept z jego strony oraz nagłe ciepło na policzku.

Zamurowało mnie wręcz. A w mojej głowie było tylko jedno pytanie.

CZY.
ON.
MNIE.
P.
O.
C.
A.
Ł.
O.
W.
A.
Ł.

Na moich policzkach pojawił się soczysty rumieniec. Spojrzałam na niego. Miał dość głupkowaty uśmiech, a mnie coś trafiło. Dałam mu z liścia, przez co jego policzek momentalnie się zaczerwienił.

-To za pomysł!-odparłam i wzięłam kalkulator-Zabieram.

Wzięłam swoje naleśniki i poszłam do swojego pokoju.

FOCH FOREVER

Kiedy tam weszłam, nie było już E.J.'a i Jeniffer. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam jeść moje danie. Nie będzie mnie żaden całował w policzek.
Porwałam swój telefon i włączyłam pierwszą lepszą playliste i słuchałam ją póki do drzwi mojego pokoju ktoś nie podszedł i nie zapukał.

-Proszę!-krzyknęłam.

Do mej samotni wszedł Liu.
-H-hejka Lou...-powiedział trochę nie pewnie a ja wymusiłam na swojej twarzy jeden z tych uśmiechów aktorskich.

-Hej Liu. Co tam?-zapytałam przyciszając muzykę.

-Chciałem cię przeprosić za Jeffa. Odbiło mu...-powiedział z lekkim wkurwem oraz żalem.

-Nie no. Ty przepraszać nie musisz za brata. Jakby... To on powinien-powiedziałam.

-No tak... Ale wolałem to zrobić, bo jak on zacznie przepraszać to będzie jeszcze gorzej...-nagle się rozweselił-I chciałem się zapytać czy widziałaś już pobliskie jezioro?

-Nie-zdziwiłam się-A to, gdzieś tu jest?

-Tak. Pójdziesz ze mną?-zapytał nieśmiało.

-Jasne. Czemu nie powiedział am wzruszając ramionami.

-No to idziemy-odparł biorąc mnie za rękę i zaczął prowadzić do wyjścia z rezydencji.

Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się w głąb lasu. Zaczęliśmy jakąś luźną rozmowę. Dobrze mi się nawet z nim gadało. Nie był jak jego brat. Nie zadawał dziwnych pytań. Mówił normalnie i miło odpowiadał. Okazało się, że zaraził się od E.J.'a znajomością UnderTale i Multiversum, ale nie był do końca dobrze poinformowany. Dopiero się zagłębiał w ten fanodom, lecz już obejrzał Underverse, więc... Mogłam uznać to za plus.

-Jak myślisz. Co zdarzy się w następnym Underverse O.6?-zapytał Liu ciekawy mojej odpowiedzi.

-Będzie WALKA!!!!!!!-powiedziałam się śmiejąc.

-Ja myślę tak samo!-Liu wykrzyknął i mnie przytulił.

Bardzo się zdziwiłam lecz odwzajemniłam gest. Był on dość miły.

Córka DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz