V|

111 11 2
                                    

-Kaidy!!!!-usłyszałam za sobą krzyk, a mojej nowej przyjaciółce zrzedła mina.

Nagle poczułam kogoś obecność za mną. Nie zdążyłam się odwrócić a już ktoś mnie podniósł do góry za koszulkę i odwrócił w swoją stronę. Był to wysoki, czarno czerwony demon. Jego czerwone ślepia mnie zmroziły, a za to rogi rozbawiły. Miał wiele kolców na sobie. Był wyrzszy ode mnie o około dwa metry. A to ja myślałam, że moje dwa metry wzrostu to ewenement i robią ze mnie osobę drzewo.
Lecz mimo wszystko, wiedziałam z kim mam do czynienia. Wiedziałam dobrze. Kto to.
Zalgo.

-Co chciałaś zrobić mojej córce nasienie ośmiornicy? CO!?-wydarł się prosto w moją twarz a ja zaczęłam w myślach odmawiać paciorki aby to się dobrze skończyło bo wróżyłam swój koniec

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Co chciałaś zrobić mojej córce nasienie ośmiornicy? CO!?-wydarł się prosto w moją twarz a ja zaczęłam w myślach odmawiać paciorki aby to się dobrze skończyło bo wróżyłam swój koniec.

I pewnie by się tak stało gdyby przede mną nie stanęła osoba wyglądem podobna do Zalgo. Miała sukienkę taką samą jak Kaidy, a na lewym rogu miała ta osoba pudrową wstążkę. Już wiedziałam kto to i nie musiałam wysilać swoich szarych komórek mózgowych.

-Tato zostaw ją! Ona mnie uratowała!-wykrzyknęła Kaida stając w mojej obronie.

Zalgo popatrzył na córkę a później na mnie. Nie był widać przekonany, co także zauważyła moja nowa przyjaciółka.
-Byłam tam-pokazała klif-pod klifem i trzymałam się za korzeń. Mogłam spaść, a ona mi pomogła. Wydostała mnie z stamtąd. Gdyby nie ona, bym spadła. Proszę zostaw ją tato. Ona nic mi nie zrobiła.

Zalgo popatrzył na mnie i mnie odłożył na ziemię. Moje zdziwienie jak i ulga sięgały zenitu. Dobrze wiedziałam na co Zalgo był zdolny. Chęć zniszczenia mojej rodziny i wymazania istnienia ludzkości i to co z nią związane. Mogłam powiedzieć, że stanęłam oko w oko z demonem piekielnym. Zarządzał on duszami piekielnymi, więc... He he he... Jak by chciał, mógłby mnie teraz zabić za jednym zamachem.
Czułam na sobie jego wzrok. Chyba czekał na mój ruch.
Przełknęłam gulę w gardle i uśmiechnęłam się szeroko jednym ze swoich triów aktorskich.
Zdziwił się. Nie spodziewał się uśmiechu z mojej strony. Zbiłam go z tropu.
Po chwili odchrząknął.

-Dziękuje za uratowanie mojej córki-powiedział.
Zdekoncentrowałam się. On mi podziękował? To było... Wow...
JAK?!
-Lecz nie rozumiem jaką miałaś w tym korzyść-odparł.

-Bo... Żadnej nie miałam i nie mam-wypaliłam zgodnie z prawdą-Po prostu chce mieć przyjaciela.

Popatrzył na mnie, ale zauważyłam u niego dziwny błysk w oku. Nie wiedziałam co on oznaczał.
-Niestety jesteś demonem-odparł-Mało jest dzieci u demonów z kim można się zaprzyjaźnić. Ale u śmiertelników więcej.

-Prawda-odparłam z lekkim przygnębieniem.

-Nie chciałabyś się zmieniać w człowieka z wyglądu?-zapytał.

Popatrzyłam na niego zdezorientowana. On właśnie zapytał się o coś o czym marzyłam. Mieć tęczówki i źrenice. Normalny kolor skóry. Nie patrzyli by na mnie jak na anomalie. Mogłabym żyć normalnie! A osobą, która otwierała przede mną tą możliwość był Zalgo. Lecz coś mi nie pasowało.

-To da się zmienić z wyglądu w człowieka?-zapytałam podejrzewając.

-Tak. Nawet Slender powinien wiedzieć jak to zrobić. Nie powiedział ci?-zapytał a ja się zmieszałam.

-Nie. Nigdy tata nie chciał mi powiedzieć-zacisnęłam pięści-Pytałam się go często o sposoby dostania się do miasta czy zmianę na wygląd człowieka. Lecz zawsze odmawiał i nie podawał ani jednego racjonalnego przykładu-popatrzyłam prosto w oczy demona-A Pan wie jak?

-Tak. Wiem-uśmiechnął się na swój sposób przeraźliwie-Lecz jest to dość ryzykowny sposób. A tym bardziej, gdy bawią się nim demony nie dojrzałe do tego. Dlatego zróbmy tak. Ja podam ci ten sposób, a ty się przez tą noc zastanowisz.

Widziałam jak Kaidy chciała mi niemo zakomunikować, abym się nie zgadzała.
-Dobra. Mów Zalgo o co w tym chodzi-odparłam.

-Twój tata w gabinecie ma dużo ksiąg-zaczął-Raz tam byłem. Na samej górze szafki z książkami przy drzwiach po prawej jest księga w granatowo, czarno, czerwono żółtej okładce. Jej tytuł jak dobrze pamiętam to "Zaklęcia na czarnej magii". Przyniesiesz mi ją jutro o 23 na to miejsce-pokazał miejsce gdzie stoimy-Będę tu stał. W tedy musisz być już zdecydowana. Jeśli tu się pojawisz. Znaczy twoją zgodę.

-...-myślałam przez chwilę-A co jest w tej księdze takiego?

-Przepis na miksturę zmiany-uśmiechnął się.

Chwilę stałam w miejscu po czym odwróciłam się i szłam w kierunku rezydencji.
-Przemyślę to. Do widzenia-rzuciłam na odchodne i poszłam dalej.

Kiedy dotarłam do rezydencji, skierowałam się prosto do mojego pokoju. Tam walnęłam się na łóżko i zaczęłam rozważać wszystkie za i przeciw.
Układ z bytem i demonem, którego najlepiej opisuje słowo "Koszmar", i jest bestią ostatecznego terroru; nie wróżył niczego dobrego.
To on chce zniszczyć ludzkość, tyko dlatego, że nimi gardzi. To on zarządzić może, kiedy będzie koniec świata. Więc... Czy to miało być bezpieczne? Układ z nim? I co mu miało to niby dać?

Córka DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz