X|V

59 5 8
                                    

Minął rok od mojego przyjazdu do rezydencji. Rok pełen zdarzeń.
Spotykałam się z Kaidy, ale... W pewnym momencie zakomunikowała mi, że nie możemy się już znać. Nie rozumiałam czemu.
E.J. z Jeniffer mieli ze sobą idealne stosunki. Widać było, że Jeniffer leci na młodego kanibala, co mnie dość cieszyło. Pasowali do siebie.
Ben stał się Nature wielkim przyjacielem i byli prawie nierozłączni.
Okazało się, że Jeff został moim stalkerem, co było dość nieznośne.
Ticci Toby był we mnie zakochany, lecz wytłumaczyłam mu, że nie czuje nic do niego oprócz stosunków przyjacielskich. Na początku był załamany lecz po jakimś czasie zainteresował się Maskym i tak okazało się, że jest bi.
Liu także był moim stalkerem, lecz jemu musiałam wytłumaczyć bardziej dobitniej niż gofrowowcowi. Odpuścił sobie.
L.J. też się we mnie zakochał, lecz temu nie udało mi się wyjaśnić i nadal nie dawał mi spokoju.
Zalgo z swoimi atakami jego sługusów na naszych się uspokoił. Miałam nadzieję, że na długo, lecz jak to mówią. "Cisza przed burzą".
Zaprzyjaźniłam się bardziej z Key'em i jego paczką. Spotykamy się regularnie i mamy zamiar iść razem na koncert Barsa and Melody'ego w listopadzie w warszawskim klubie Proxima z okazji trasy promującej ich płytę Sadboi.
Z ojcem poprawiły mi się stosunki. Nie kłóciliśmy się już tak często.
Wujek Trenderman zaczął sprzedawać swoje ubrania, które zyskały szybko popularność.
Wujek Offenderman zajął się bardziej swym ogrodem z różami. Rozrosły się bardziej niż przewidywał, choć potrzebował pomocy Nature.
Wujek Splendorman także założył swój ogród, lecz ten w porównaniu z całkiem romantycznym zagajnikiem różanym, był dość... Prosty. Nie dał tam wspaniałych kwiatów. Zrobił on wielką polanę, którą porastają niezapominajki, stokrotki i inne kolorowe gatunki. Na jej środku posadził rozłożysty klon a dookoła dęby, brzozy i olchy.
Wszystko toczyło się sprawnie i w ładzie.

Leżałam właśnie na łóżku patrząc w sufit. Mimo iż starałam się nie ciąć, by zagłuszyć mój ból psychiczny, nadal mam blizny, lecz już o wiele mniej. Może z cztery czy pięć.
Zastanawiałam się właśnie co ja założę i jaki make up zrobić. Tego dnia mieliśmy bal w wielkim "pałacu" braci Slendermana z okazji połowy lata i obfitego roku. Ojciec i wujkowie od lat robią takie kameralne przyjęcia, więc raz do roku trzeba było ubrać coś co zwie się "S.U.K.I.E.N.K.A.".

Zwaliłam się z mojego posłania na ziemię i powlokłam nogami do garderoby. Popatrzyłam na te wieszaki i półki i zaczęłam zabawę w szukanie. Po około pół godzinie znalazłam idealną sukienkę. Miała piękne odcienie niebieskiego, które się przejaśniały gdy sunęły bardziej do dołu. Nie miała jako tako rękawów, lecz była na wzór hiszpański na górze z błękitnym puchem po lewej stronie.
Jej dół był krojony. Z przodu sięgał mi do kolan a z tyłu do kostek i układał się w piękne falbany. Pod sukienką miałam wiele fałdów puchowego materiału. W pasie przewiązywało się długą różową wstążką zawiązywaną z tyłu.
Wzięłam ją i poszłam do łazienki się umyć i ubrać, co skończyłam po kolejnej godzinie.

Gdy miała te ubranie założone, poszukałam butów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy miała te ubranie założone, poszukałam butów. Trafiłam po chwili na niebieskie buty na koturnie z niebieskimi koralikami wokół kostki. Na szyję założyłam czarną i grubą linkę zawiązaną na kokardkę. Uczesałam włosy w tradycyjny kucyk przywiązany niebieską wstążką. Na głowę założyłam wianek z granatowych róż dla ozdoby. Zrobiłam lekkie cienie pod oczami i przeciągnęłam po ustach pomadką nadając im świeży malinowy kolor.
Obejrzałam się w lustrze. Wyglądałam idealnie.
Zeszłam na dół gdzie inni stali także przyszykowani.

-Wow! Loucia!-już wiedziałam kto to-Jak ty pięknie wyglądasz!

Z tłumu wypadł Jeff the Killer ubrany w czarną koszulę z czerwonym krawatem i białą marynarkę. Przewróciłam oczami.

-Jeff. Nie mów tak na mnie-odparłam i przeszłam obok niego obojętnie.

Porozmawiałam chwilę z innymi po czym poszliśmy na bal. Szliśmy przez las tylko dla nas znanymi drogami. Po około czterdziestu minutach doszliśmy do wielkiego muru z bukszpanu w którym był wielki i szeroki tunel. Weszliśmy do niego. Przez drobne listki rośliny przedostawały się małe promyki zachodzącego słońca. Nagle przejście się skończyło i wyszliśmy na jasną przestrzeń. Dookoła rosły różne odmiany róż tworzące ścieżki i klomby. Pośród nich stały drewniane altany zachowane w świeżym, brązowym kolorze z wieloma ornamentami i zdobieniami. Za nimi rosły dęby i buki. Pośród ich gałęzi założone były lampki o żółtym, ciepłym świetle. Wydawało się, że trafiło do innego świata, ponieważ tuż za zielonym murem rósł surowy sosnowy las.
Kiedy poszliśmy środkową ścieżką, doszliśmy na sam środek wielkiego ogrodu, gdzie znajdował się wysoki budynek przypominający pałac o jasnym żółtym kolorze i wielu ornamentach i dużych oknach z których wypadało światło. Weszliśmy do głównego, jasnego holu, przez otwarte na szeroko brązowe wrota. Na samym końcu korytarza były schody i kolejne otwarte wrota przez które widziało się salę balową. Stoły zakryte śnieżnobiałym obrysem, dania dla wielu upodobań. Od jaroszów po wegetarianów do kanibali.
Hol jak i sala były udekorowane girlandami kwiatów oraz złotem.
-Wow...-usłyszałam szept zachwytu Nati.

Najmłodsza z naszej trójki była ubrana w zieloną sukienkę z ornamentami kwiatów, za to Jeniffer była ubrana w suknie sięgającą do kolan w kolorze czerwonym. Przytulała się do E.J.'a. Wyglądali razem naprawdę słodko.

Zasiedliśmy do stołu. Na samym początku od końca sali usiedli przy długim podłużnym stole ja, siostry, wujkowie i ojciec. Reszta zajęła miejsca według ich uznania.

-Wznieśmy toast!-powiedział tata wstając-Za pomyślność nas wszystkich!

-Za-odprał Trenderman-Udane plany i mniej zmartwień.

-Za zabawę~!-wykrzyknął wujek Offenderman a każdy załapał o jaką zabawę mu chodzi.

-ZA SZCZĘŚCIE I RADOŚĆ W DUSZY!-wykrzyknął radosny jak zwykle wujek Splendorman.

-ZA NAS WSZYSTKICH ABYŚMY DOŻYLI NASTĘPNEGO ROKU!-dołączyła się równie radosna Nati.

-Za pomyślność w oszukiwaniu policji i kierowania się pierwszą zasadą człowieka ulicy!-zażartowała sobie Jeniffer przez co niektórzy parsknęli śmiechem.

-Za nowy rok!-wykrzyknęłam podnosząc swój kieliszek z szampanem do góry.

-Za nowy rok!-wykrzyknęła cała sala wznosząc swoje trunki w górę.

Córka DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz