Od naszej kłótni minęło, kilka tygodni. W tym czasie stan Maksyma znacznie się pogorszył. Chłopak stał się wiecznie śpiący, zmizerniał i coraz częściej zdarza mu się wymiotować krwią. Chciał utrzymać swoją chorobę w tajemnicy, ale niestety dość często miał krwotoki z nosa, były tak obfite że zazwyczaj trafiał do szpitala. Mimo że jest już za późno, zapisał się na chemioterapię i chodzi co kilka dni. Jestem z niego bardzo dumna, bo się dogadaliśmy ale niestety wiem że już niedługo będzie ten okropny dzień. No... Może nie do końca, bo ja mam plan.
Razem z Maksymem spacerowaliśmy po lesie. Był dzisiaj wyjątkowo piękny dzień i za razem słoneczny, co znaczy że musiałam zerwać się ze szkoły. W pewnym momencie zauważyłam że z Maksymem jest coś nie tak... Nagle zatrzymał się i powiedział, że musi usiąść. Znaleźliśmy jakiś kamień i usiedliśmy na nim. Poczułam pewien bardzo dobrze znany zapach... Rdzawy, metaliczny i nie przyjemny... Spojrzałam na Maksyma i ziściły się moje najgorsze oczekiwania... Krwotok... No to nadchodzi ten okropny dzień. Wiedziałam, że już nie ma żadnego sensu żeby zaprowadzić go do szpitala... Idziemy do domu, mojego domu.
Miałam wywalone na to, co myślał sobie o tym Maksym, ale wzięłam go ledwo żywego na barana i w wampirzym tempie pobiegłam do domu. Po wejściu płaczliwym głosem krzyknęłam:
- DREW!!! CHODŹ!!! PROSZĘ!!!- przybiegł w ułamku sekundy i wziął Maksyma ode mnie, pobiegliśmy do mojej sypialni, (bo nie wiedzieliśmy gdzie a tak to będę miała go cały czas na oku) i położyliśmy go na moim wielkim łóżku.
- Rosalie, podjęłaś decyzję?
- Tak.- powiedziałam po czym pocałowałam Maksyma w czoło i powiedziałam:
- Kochanie, muszę cie zmienić...
- Kocham cię, kotku.- złączyliśmy nasze usta po czym odsłoniłam jego rękaw i go ugryzłam...
![](https://img.wattpad.com/cover/264816397-288-k533012.jpg)
CZYTASZ
Vampire Blood~ A.Kwapisz
VampireBól stawał się coraz gorszy... Nie wiedziałam gdzie jestem i co się dzieje... Bardzo głośno krzyczałam i zwijałam się z bólu... Słyszałam tylko ciche i bardzo powolne bicie mojego serca... Jednakże bardzo zdziwiłam się gdy ono ustało... Już nie żyję...