Szkoła

37 2 0
                                    

Tak jak Edward zapowiedział, wszyscy pojechali do szkoły, a Drew do pracy. Gdy podjechaliśmy wszystkie oczy zwróciły się ku nam. Czułam się dosyć niezręcznie. Każda z par pojechała swoim samochodem, uważali że nie ma co ukrywać w końcu i tak wszyscy się dowiedzą. Potem jakieś głupie plotki, będą nam towarzyszyć przez cały rok szkolny... A, to jest takie głupie... Muszę nosić szkła kontaktowe, zmieniające kolor oczu... Wątpię, żeby ktokolwiek poza moim rodzeństwem zrozumiał czemu moje oczy są krwistoczerwone...

Tak szczerze, mieliśmy wszystkich w tyłku. Normalnie szliśmy i śmialiśmy się z min ludzi... Zaczęłam czuć się jak w szkole w Londynie. Poszliśmy na lekcje. Niestety każdy z nas ma swój plan, więc nie ma mowy żebym trafiła z moim rodzeństwem na lekcję. Najpierw poszłam do sekretariatu, żeby odebrać mój plan lekcji. Wygląda on tak:

Plan lekcji, Rosalie Tanner

8.00

1. biologia- sala biologiczna (165)

2. angielski- sala języków obcych (128)

3. francuski- sala języków obcych (128)

4. wf- sala gimnastyczna (7)

LUNCH- stołówka (15)

5. fizyka- sala fizyczno-chemiczna (210)

6. chemia- sala fizyczno-chemiczna (210)

7. geografia- sala geograficzna (211)

8.historia- sala historyczna (127)

3.30

Po prostu świetnie, siedzę w szkole od samego rana, do prawie 4.00, genialnie.

Pierwszą miałam biologię, zaczęłam się więc kierować do klasy od tego przedmiotu. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, tak jak pod szkołą wszystkie oczy skierowały się na mnie. Chciałam spuścić wzrok, ale zamiast tego dumnie i po mojemu, jak modelka, podeszłam do pani profesor. Dała mi podręcznik, a ja usiadłam na swoje miejsce. Wyznaczono mi je obok jakiejś dziewczyny. Była niska i pulchna, miała brązowe oczy i czarne włosy, tak do połowy pleców. Wyglądała na miłą. Ale dla jej dobra przesunęłam się na samiuśki kant ławki.

- ROSALIE, MUSISZ NAD SOBĄ PANOWAĆ!!! PANUJ NAD SOBĄ!!! ZAPANUJ NAD SOBĄ DZIEWCZYNO!!! WCALE NIE CHCESZ JEJ KRWI!!! NIE CHCESZ!!! JESTEŚ POTWOREM!!! ONA CHCE ŻYĆ!!! ONA PRZEŻYJE!!! PANUJ NAD SOBĄ DZIEWCZYNO!!!- krzyczałam do siebie w myślach

Poczułam jej zapach, mimo że bardzo tego nie chciałam. I... Nic. Nie czułam zupełnie nic. Jedynie obrzydzenie. OBRZYDZENIE LUDZKĄ KRWIĄ!!! Bardzo się zdziwiłam, ale byłam też bardzo zadowolona. To było wspaniałe. Podczas moich rozmyślań szybko się zreflektowałam i usiadłam normalnie. Widziałam ze dziewczynie było smutno... Dlatego zrobiłam coś czego bym się po sobie nie spodziewała.

- Witaj, jak masz na imię?- spytałam, w tym momencie bardzo ożywiona dziewczyna odparła i się uśmiechnęła

- Alice... Granger, a ty?

- Rosalie Tanner.- rzuciłam

- Ładne imię.

- Dzięki.- powiedziałam zdziwiona że zawraca sobie głowę taką błahostkę jak imię

- Chcesz się zaprzyjaźnić?- spytałam, bo wiem ze czekała na to pytanie

- No pewnie. Oprowadzić cię trochę po szkole?- spytałam

- Pewnie, będę bardzo wdzięczna.

- Mogę też zapoznać cię z moją całą paczką. Chcesz usiąść z nami na lunchu?

- Wybacz, ale chciałabym usiąść ze swoim rodzeństwem...

- Nie ma sprawy. I nie przepraszaj.- powiedziała, po czym szeroko się uśmiechnęła- Ale jak zmienisz zdanie, to chętnie cię przyjmiemy.- dodała

- Okej.

Ta rozmowa skończyła moje odzywanie się, aż do wf-u. Postanowiłam, że będę udawać wielką niezdarę, bo gdybym niechcący pobiegła po wampirzemu lub użyła mojej siły, mogło by to się źle skończyć. Tak więc mój wf wyglądał głównie tak, że łaziłam po całej sali gimnastycznej i przepraszałam ludzi, którzy doznali zaszczytu, poczucia mojej siły. No cóż, tak bywa. Przy ok. dziewiątej osobie... Nie... USŁYSZAŁAM JEJ MYŚLI!!! Przeprosiłam pospiesznie tą osobę i wróciłam na boisko, bo trenerka się na mnie wydarła. Tak szczerze, to przez mój dar "podniosłam się na duchu". A tak naprawdę, nie chciało mi się już bez przerwy biegać do ludzi, wolałam słuchać ich myśli.

Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam, kiedy we mnie trafiono piłką... W tym momencie usłyszałam też myśli osoby, która tą piłkę do mnie podała:

- Ja nie mogę, co za ofiara losu. Typowa frajerka, nawet piłki dobrze nie umie złapać. Idiotka.- przyznam, zdenerwowałam się, więc wzięłam tą piłkę i uderzyłam najmocniej jak się da, dziewczyna przewróciła się i skręciła kostkę. O nie! Nie pozwolę temu plastikowi mnie obrażać! W życiu! Nie chciałam tam dłużej zostać, dlatego skierowałam się do wyjścia.

____________________________________

A ten rozdział z dedykacją dla SuperWomen231!!! Aniu jeśli to czytasz, to bardzo się cieszę!!! Mam nadzieję, że nie długo wreszcie spotkamy się w szkole!!! ;) PAMIĘTAJCIE!!! Zostawcie po sobie ślad!!! Czytasz= komentuj i gwiazdkuj!!!

Vampire Blood~ A.KwapiszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz