na początek dziękuję karolinaajestemok za podsunięcie pomysłu na ten rozdział :3
i fani nabriny przygotujcie się na złamane serce :c i długi rozdzialik
________
Nick siedział w barze pijąc kolejną kolejkę whisky. Z jakiegoś niewiadomego powodu poszedł do baru śmiertelnych.
— Jeszcze raz to samo — powiedział podnosząc lekko szklankę. Młody, około 30-letni barman wziął ją i dolał trunku.
Sam nie wiedział jak właściwie tu trafił. Chyba zaczęło się od powolnego przechadzania po miasteczku bez celu i pomysłu na siebie. Wtedy uświadomił sobie, że po powrocie nie ma życia oprócz Sabriny. Jasne, kochał ją, ale wszyscy inni przyjaciele i znajomi uważali go za martwego lub bali się zagadać. Męczyło go to strasznie, bo gdy wszystkie emocje opadły był pusty. Gdy tak chodził zaczął przypominać sobie sytuacje po zakochaniu się w dziewczynie. Większość z tych, które teraz mu się nasunęły była bolesna i nawet te wspaniałe niewiele wnosiły.
Wiedziony ponurymi myślami zahaczył o bar, który akurat pojawił się po drugiej stronie drogi. Było to ciemne, obskurne miejsce w niczym nieumywające się do uczęszczanych kiedyś przez niego miejsc, jednak miało to, co najważniejsze - alkohol. Usiadł na skrzypiącym krześle za ladą i poprosił o szklankę whisky z lodem i fantą, jego ulubioną. Nie miał zamiaru zostawać dłużej, jednak odezwało się stare uzależnienie. Zawsze miał problem z utapianiem smutków w mocnych trunkach.
Czy miłość ma jakiś sens? Większość jego czynów była dokonywana z miłości i do czego go to doprowadziło? Tylko do pasa cierpienia i niepowodzeń. Koniec z tym.
Za każdym razem barman w czerwonym fartuchu dolewał mu kolejną porcję. Potem już nawet zrezygnował z fanty i lodu, zostawiając samo whisky. Musiał wyglądać na bardzo przybitego, bo mężczyzna o nic go nie pytał, a wręcz unikał jego wzroku jakby czarownik zaraz miał wyciągnąć żyletkę i podciąć sobie żyły. Pewnie by tak zrobił gdyby nie to, że raz już przez to przechodził i nie zamierzał powtarzać.
Po kilku razach przestał nawet liczyć szklanki, o cenie i ilości dowiadując się dopiero na koniec. Zapłacił i wyszedł na dworze zastając noc. Trwało to dłużej niż sądził. Zataczając się wszedł w ciemną, brudną uliczkę, w której mógł się spokojnie się teleportować. Przez słabą poczytalność miał z tym kłopot, ale w końcu się udało. Zobaczył Sabrinę i wszystkie negatywne emocje z całego dnia wróciły ze zdwojoną siłą...
★'°*~→★
Było już późno. Sabrina leżała na łóżku, czekając na powrót Nicka. Rano powiedział, że idzie się przejść, jednak dotąd nie wrócił. Zaczynała się niepokoić. Przecież w tak niebezpiecznych czasach mogło mu się coś stać i teraz leży nieprzytomny gdzieś w środku lasu. Sięgnęła po kubek wody, bo momentalnie zaschło jej w ustach.
Nagle usłyszała stuknięcie i cichy jęk. Podniosła głowę z poduszki i zobaczyła ciemnowłosego chłopaka stojącego na środku pokoju.
— Jesteś już! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci się nie stało... Dlaczego nie powiedziałeś, że wrócisz później, martwiła... — przerwała marszcząc nos — Piłeś?
— Tylko parę kieliszków...
— Parę?
— No dobra, więcej niż parę.
— Wróciłeś do tego? Kochanie, przecież wiesz, że nie możemy robić takich rzeczy! Co jakby właśnie w tej chwili stałoby się coś strasznego? Pijany byłbyś zupełnie bezużyteczny! Jakim cudem w ogóle udało ci się przeteleportować! — Jej głos był uniesiony, ale bardziej zawiedziony niż zły.
CZYTASZ
Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮 𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸
FanfictionMinął rok odkąd Sabrina Spellman, pół czarownica pół człowiek, poświęciła swoje życie w walce z otchłanią. Jednak czy to koniec jej przygód? Do niej i Nicka przybywa niespodziewany gość, który bynajmniej nie ma dobrych wieści. Co tym razem zagraża G...