Rozdział 24: Strażnicy Równowagi

192 12 14
                                    

Sabrina doszła do domu Spellmanów późnym wieczorem. Po drobnych ranach na jej ciele nie zostało już śladu - zaleczyły się same. Jedynie owalne blizny na rękach będą na zawsze przypominać jej ten dzień. Widok domu pobudził w niej mieszane odczucia. Z jednej strony cieszyła się, bo była spragniona, zmęczona, obolała i głodna, ale z drugiej, powrót oznaczał konfrontację. Spotkanie z ludźmi, których rani i będzie raniła. Nie wiedziała, czy jest na to gotowa.

Spróbowała otworzyć drzwi, jednak były zamknięte, więc zapukała kilka razy.

Sabrino! Tak tęskniliśmy! — powiedziała ciotka Hilda, gdy drzwi w końcu się otwarły. Zaraz potem przyciągnęła ją do siebie i przytuliła. Poczuła znajome ciepło, które rozlało się powoli po całym jej ciele. Ciepło domowego ogniska, troski i świeżych ciasteczek... Dziewczyna wtuliła się w nią mocniej, aż w korytarzu nie pojawiła się Zelda. Niestety ona nie szykowała jej tak ciepłego powitania.

Coś ty sobie myślała! Na pewno strasznie zmarzłaś! A poza tym wyglądasz fatalnie — krzyknęła, a Sabrina tylko przewróciła oczami. Nie ma mowy, nie będzie powtarzać po raz setny tej samej kwestii. Weszła do środka i zamknęła drzwi.

Ja... Przestraszyłam się.

Ty się przestraszyłaś. A my? Ani chwilę nie myślałaś o nas? — spytała ze złością w głosie, która świadczyła, że ta naprawdę się martwiła. Tak się składa, że myślała o nich w każdej sekundzie samotności. Jednak mimo, że blondynka czuła straszne poczucie winy, to ucieszyło ją, że komuś na niej jednak zależy... Z tyłu zobaczyła Ambrosa, który podszedł do niej ostatni. Zamknął ją w silnym, męskim uścisku, który dodał jej otuchy.

Masz u mnie dług. Cudem przekonałem je, żeby dały ci spokój — wyszeptał jej do ucha, po czym dodał już głośniej — jak cię nie było, to znaleźliśmy coś, co powinnaś zobaczyć!

A co z Nickiem? — spytała jakby od niechcenia.

Wyprowadził się — odparł czarownik.

To dobrze — powiedziała chłodno, choć w środku niej wszystko krzyczało z rozpaczy.

Cała trójka chciała przekazać jej najnowsze, podobno świetne informacje, ale ona wykręciła się od tego zmęczeniem, co w sumie było prawdą. Po powrocie do swojego pokoju nagła senność chwyciła ją tak mocno, że nawet nie pomyślała o zmianie ubrań czy ciepłej kąpieli, choć z pewnością jej by się to przydało. Od razu wskoczyła do łóżka, które zamknęło nad jej ciałem ciepłą pierzynę. Rozwarła szeroko oczy, czując w niej zapach Nicka. Głos w jej głowie mówił: Nie możesz o tym teraz myśleć. To tylko zapach, zignoruj to, jednak ona nie potrafiła od tak zapomnieć. Długo leżała bezsennie, aż w końcu wymieniła całą pościel na nową. Dopiero wtedy zasnęła...

★'°*~→★

Obudziła się w paskudnym humorze, który jakby korelował z szarymi chmurami wiszącymi ciężko nad miastem. Ciotka Hilda mówiła coś wczoraj o śniegu i miała rację - całe podwórko pokryte było białym puchem, który lśniłby w słońcu, gdyby tylko raczyło świecić. Przeciągnęła się, czując jak zastane stawy i mięśnie znów zaczynają boleć. Wkurzona wstała i podeszła do okna, po czym zasłoniła firankę. Miała szczęście, że zaczęło padać dopiero teraz...

W końcu po kilku minutach leżenia oparła stopy na zimnej podłodze i w kilku skokach przebiegła do łazienki. Nalała wody do wanny i z radością się w niej zanurzyła. Kłęby pary zaczęły unosić się w powietrzu, roznosząc po całej łazience delikatny zapach waniliowego żelu pod prysznic. Zaczęła szorować skórę dużą gąbką, aby pozbyć się nagromadzonej na niej skorupy brudu. Szybko uznała, że to najlepszy moment w ostatnich kilku dniach, więc powinna się nim cieszyć jak najdłużej. Los pokazał jej, że wszystko może się skiepścić w ułamku sekundy...

Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮  𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz