Rozdział 32: "Jestem morderczynią"

127 8 7
                                    

Sabrina wyciągnęła nóż i po chwili dała znak do ataku.

Wszystko potoczyło się za szybko.

Asmodeusz zniknął, energia związana z czarem rozproszyła się. Zdezorientowany Lucyfer został uderzony w głowę i odwrócił się w stronę Urszuli z wściekłością w oczach. Sabrina w tym czasie była już przy rodzinie i sztyletem rozcinała ich sznury - przynajmniej nie były to te same, których użył wobec niej, bo nic nie mogłaby zrobić. Podczas tej czynności opowiedziała uwięzionym ich sytuację, a oni szybko udali się do walki. Lucyfer zobaczył ją i z pełnym nienawiści spojrzeniem trafił w jej brzuch, posyłając o ścianę jak szmacianą lalkę, którą w jego rękach była.

Poczuła, jak po kręgosłupie przebiega jej bolesny dreszcz, wywołany uderzeniem. Powietrze wypłynęło z jej płuc, a ona w szoku nie mogła nabrać go z powrotem. Teraz poczuła siłę swojej mocy na własnej skórze, a w dodatku obrażenia były większe niż jakiekolwiek w jej życiu.

Bez mocy była człowiekiem. Śmiertelnym człowiekiem.

Dopiero po chwili poczuła obezwładniający ból w brzuchu, który wyciskał z niej resztki przytomności. Zamglonym wzrokiem przebiegła po sali, aby zobaczyć Urszulę, Ambrosa i ciotki, walczące z Lucyferem. Dla nich musi być silna. Diabeł nie spodziewa się zagrożenia z jej strony, więc miała większe szanse na atak z zaskoczenia.

Zaśmiała się gorzko. W jej przypadku przeżycie było wystarczającym wyzwaniem.

Nagle poczuła kolejną falę bólu, który rozrywał jej ciało na strzępy. Pochyliła się i wypluła czerwoną od krwi żółć, która zebrała się w jej ustach. Jej kwaśny odór drażnił jej nozdrza, a nieprzyjemny smak pozostał w ustach sprawiając, że miała ochotę ponownie zwymiotować. Wypluła jednak tylko resztki płynu i podniosła koszulkę, próbując znaleźć ślady krwawienia wewnętrznego. Zawsze była dobra z anatomii i teraz za to podziękowała.

Wielki, brązowo-fioletowy siniak rozciągał się po całym jej brzuchu - to tu musiała zostać trafiona energią. Może mieć uszkodzony żołądek, pewnie też wątrobę. Nawet nie ryzykowała dodatykania tego miejsca, bo i bez tego miała ochotę krzyczeć i wić się w męczarniach. W dodatku, gdy ruszyła rękami ból wykwitł także wyżej, po prawej stronie klatki piersiowej.

"Jeszcze tylko złamanego żebra mi brakowało do kolekcji", pomyślała mając nadzieję, że nie kość przebiła płuc. Musiała być ostrożna, bo jeden gwałtowny ruch może zakończyć jej życie, a na to nie mogła pozwolić. Przynajmniej nie w tej chwili, gdy bliscy potrzebowali jej jak nigdy dotąd...

To był głupi plan. Nie powinna lekceważyć Lucyfera. Teraz ciotki i Ambrose zaraz zostaną zabici, bo posłała ich w beznadziejną walkę...

Powietrze rozdarł wrzask, który resztkami świadomości zidentyfikowała jako głos Zeldy. Półprzytomny wzrokiem spojrzała w jej kierunku, widząc ją opartą o ścianę, z zamkniętymi oczami. Ten widok ocucił ją lepiej niż jakakolwiek sól fizjologiczna. Zaczęła powoli czołgać się w stronę walczących, nie zważając na własne cierpienie. Jej ciało eksplodowało tysiące razy, ale zaciskała tylko zęby i brnęła dalej. Kolejne dwa krzyki zwiastowały wykluczenie z gry kolejno Hildy i Ambrosa. Teraz została tylko Ursula, na pewno wyczerpana tym starciem. Wiedziała, że Lucyfer nie może jej zabić magią, ale przecież było tysiące innych skutecznych sposobów.

"Wypuść mnie, a otrzymasz trochę mocy", usłyszała w swojej głowie szorstki głos Nieskończonego.

Nie mogę — wyszeptała w odpowiedzi, ale nie mówiła już nic więcej - ta czynność była w tym momencie zbyt trudna.

★'°*~→★

Obmyśliła plan tak naiwny jak poprzedni, ale nie miała nic lepszego. Musi zakraść się do Lucyfera i w jakiś sposób odebrać mu kostkę. Pozostawało jeszcze pytanie jak ją odbezpieczyć, ale nie zaprzątała sobie tym za bardzo głowy.

Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮  𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz