Rozdział 3: Powrót do rzeczywistości

631 22 16
                                    

Theo wrócił właśnie do domu, w którym czekał na niego Robin. Musiał go okłamać, bo nie zawiedzie przyjaciółki. Nie po tym, co razem przeszli... Co ona przeszła. Choć nie wiedział czemu miał ukrywać to w tajemnicy.

- Hej, co cię gryzie? - spytał hobgoblin wyczuwając, że coś jest nie tak. Czy ukrywanie przed nim czegoś musi być takie trudne? Jedno jest pewne - nie jest najlepszym kłamcą.

- Nie, nic. To tylko zmęczenie - odpowiedział wiedząc, że to najgorsza możliwa wymówka. Na szczęście jednak drugi chłopak nie dopytywał się o nic więcej. Dobrze, że szanują swoją prywatność, bo nie umiałby mu kłamać prosto w oczy.

W jego umyśle była burza. Kłamstwo budziło sprzeciw w jego umyśle, ale z drugiej strony zdradzenie Sabriny był jeszcze gorsze. Cóż, trzeba czekać, aż dziewczyna się im ujawni czy w jakiś inny sposób skontaktuje. Pozostaje czekać...

★'°*~→★

- Co o tym sądzisz? - Harvey wziął rękę Rose i delikatnie ją zatrzymał. Odkąd odprowadzili Theo nie odezwali się do siebie słowem. Obydwoje musieli jakoś sobie to poukładać - Czasem żałuję, że byłem kiedyś jej chłopakiem - westchnął. Nie był typem, który lubi przygody, dużo bardziej lubił zacisze swojej pracowni, w której mógł spokojnie tworzyć. A gdyby nie wiedźmia przyjaciółka żył by zadowolony w błogiej niewiedzy

- Ej, nie mów tak! Przecież to tak naprawdę dzięki niej jesteśmy teraz razem. Poza tym ja też jestem czarownicą - przeczesała mu czuprynę. Sabrina fakt, czasem kłopotliwa, była jednak jej przyjaciółką i naprawdę cieszyła się z jej powrotu.

- Wiem... Ale czasem to wszystko mnie przytłacza - odparł zmuszając się do uśmiechu - Chodź, obejrzymy u mnie jakąś komedię. Musimy to odreagować...

★'°*~→★

Po spotkaniu z przyjaciółmi Sabrina miała mieszane uczucia. Niby przywitali ją z radością ale czuła, że się wahają. Choć w sumie co się dziwić, skoro przez rok była nieżywa... Zeszła na dół do Ambrosa, który właśnie kremował jakieś ciało - Kto to? - spytała, a on podskoczył na dźwięk jej głosu.

- Nie strasz mnie tak! Poza tym nie miałaś spotkać się z śmiertelnymi? - spytał odrywając się od pracy. Dopiero potem zorientował się o co pytała - Jakiś śmiertelnik. Umarł na atak serca. Choć nie wiem czemu, coś mi tu nie pasuje... - przechylił lekko głowę i przyglądał się zmarłemu. Chyba po prostu po tych wszystkich wydarzeniach stał się zbyt podejrzliwy...

- Tak, już zdążyłam wrócić - podeszła do niego spoglądając na mężczyznę w starszym wieku - Ciekawe dokąd trafi...

★'°*~→★

Po kilkunastu minutach weszli do kuchni. Ambrose umył dokładnie ręce jak zawsze to robił po sekcji. Dalej zastanawiała go ta dziwna śmierć... Nic nadzwyczajnego, a jednak - Wiesz, że i tak musimy odwiedzić akademię, kuzynko? - spytał biorąc jedną ze słodkich bułeczek ciotki Hildy, które zostały ze śniadania. Nawet nie zorientował się, że dawno minęło już południe. Ale jedno jest pewne - świat mógł dosłownie stanąć na głowie, ale jej wypieki zawsze były niezmiennie pyszne!

- Chyba masz rację... Zróbmy to dziś - również wzięła wypiek i po posmarowaniu go grubą warstwą masła włożyła go w całości do ust. Odkąd się odrodziła jadła dużo więcej, zresztą podobnie jak Nick. Pewnie nadrabiała roczne zaległości... Na starych schodach słychać było serię skrzypnięć, która zwiastowała nadejście któregoś członka rodziny - To ty, Nick! Mógłbyś iść do biblioteki śmiertelnych? Tam też mogą być jakieś wzmianki których szukamy. Proooszę... - Sabrina rzuciła mu się na szyje przytulając mocno. Tak naprawdę chciała się go pozbyć. I wcale nie dlatego, że nie lubiła jego towarzystwa - wręcz przeciwnie! Jednak przeszkadzałby w tym, co zamierzała zrobić.

- Jasne, Spellman. Wiesz, że i tak mam u ciebie dług - odparł wstając od stołu i zmierzając w kierunku drzwi.

- Tylko zmień swoja postać. Wiesz, na wszelki wypadek...

- Jasne - odparł wychodząc. Przez okno można było zobaczyć jak staje się wysokim, niebieskookim blondynem z czarującym uśmiechem. Czarownica przewróciła oczami na ten widok - on musi być atrakcyjny w każdej sytuacji. Cały Nick... Szkoda tylko, że nie pomyślał, że na pewno zainteresuje się nim połowa dziewczyn z Baxter High. Czy była zazdrosna? To chyba trochę głupie...

- Gdzie ciotki? - spytała odganiając te myśli. Zanim wyszła przewiesiła przez ramię torbę, w której miała coś ważnego...

- Hilda pewnie u doktora Ce, a Zelda w akademii. Prawdopodobnie się z nią tam spotkamy - odpowiedział otwierając drzwi. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć lub zrobić kuzynka chwyciła go za rękę, a po kilku sekundach byli już w lesie niedaleko akademii.

- Wolę zyskać trochę na czasie, a poza tym... Te moce są takie ekscytujące! - uśmiechnęła się do niego, po czym zaczęła przemierzać las. Westchnął cicho i podążył za nią. Musi przyzwyczaić się kto tu teraz dowodzi. Uśmiechnął się w duchu - tak naprawdę to Sabrina zawsze przejmowała ster.

★'°*~→★

Po wejściu do akademii powitała ich Prudence.

Chilling Adventures of Sabrina [Część 5] - 𝓐𝓷𝓲𝓮𝓵𝓼𝓴𝓲𝓮  𝓓𝔃𝓲𝓮𝓬𝓴𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz