Nie uciekłam. Nadal stałam tam przed nim i nie uginałam się pod jego spojrzeniem. Powinnam przeprosić? Takie osoby jak on nie przyjmują "przeprosin", ani na nie nie zasługują. Byłam pewna, że dalej jest poza miastem; jego zawieszenie w szkole miało trwać 6 miesięcy.
Które właśnie minęło. A ty idealnie go powitałaś.
Zawiesili go za handel narkotykami w naszym liceum. Poza tym ciągle się z kimś bił i często nie pojawiał się na lekcjach. W mieście nawet policja odpuściła sobie ściganie go. Był nieuchwytny, nigdy nie znaleźli na niego wystarczających dowodów. Plotki głoszą, że bierze udział w nielegalnych wyścigach poza miastem. Trzyma z ekipą Salvatore'a, ale przez te pół roku nawet nikt z nich go nie widział.
- Takie grzeczne dziewczynki jak ty już dawno powinny spać, Rasmussen - powiedział zachrypniętym głosem. - I następnym razem uważaj, komu wchodzisz w drogę. Brooklyn o tej godzinie nie jest bezpieczny dla bezbronnych panienek.
- Bezbronnych panienek? - prychnęłam i zjechałam go spojrzeniem od góry do dołu. Jak zwykle był nienagannie ubrany. - Umiem o siebie zadbać, Evans.
Nie zdawał się być poruszony moją irytacją. Przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, po czym utkwił wzrok na kimś stojącym za mną.
- Od kiedy laski są ważniejsze od kumpli, stary? Nie przywitasz się? - usłyszałam za sobą rozbawiony głos Salvatore'a.
No pięknie , jeszcze jego tutaj brakowało. Wiem, że to jego dom, ale nie mógł zabawiać gości gdzieś indziej?
- Od momentu, kiedy lecą na mnie, żeby się przywitać - rzucił mi przenikliwe spojrzenie, które sprawiło, że moje ciało się spięło. Takim wzrokiem to nawet trupa postawiłby na nogi. - Gdzie chłopaki? - zmienił temat, wymijając mnie i odchodząc w głąb domu razem z jego gospodarzem. Przechodził na tyle blisko, że mogłam poczuć łagodny zapach jego perfum, który pieścił moje nozdrza.
Wysłałam sms'a do Chase'a, informując go, że wybieram się do domu. Nie było sensu szukania go, jak i jego kuzyna w tłumie tylu ludzi.
Wyszłam na taras rezydencji i wyjęłam paczkę papierosów z torebki. Odpaliłam jednego swoją złoto brokatową zapalniczką i zaciągnęłam się dymem, który przyjemnie rozluźniał moje ciało. To zdecydowanie będzie ostatni raz, kiedy przychodzę na imprezę Salvatore'a.
Rozkoszowanie się tytoniem przerwał mi płacz. Rozejrzałam się i zobaczyłam siedzącą w kącie drobną sylwetkę dziewczyny, która była ledwo oświetlana przez światła z domu. Ukucnęłam przed nią i spojrzałam na jej zapłakaną twarz i rozmazany tusz do rzęs.
- Hej, ciiii, co się stało? Czemu płaczesz? - otarłam delikatnie jej łzy i uśmiechnęłam się, chcąc dodać jej otuchy.
Dziewczyna cicho załkała i spojrzała na mnie smutno.
- Widziałam, jak mój chłopak całuje się z moją przyjaciółką...
Zauważając, że znowu była bliska wybuchnięcia płaczem, od razu ją przytuliłam, gładząc lekko jej włosy.
- Nie był ciebie wart. Porządny chłopak nigdy by nie zdradził takiej dziewczyny jak ty. Głowa do góry, kochana, nie warto marnować łez na takich kretynów. A ona nie była twoją przyjaciółką. Lepiej, że wiesz już to teraz, niż mieliby to przed tobą ukrywać i robić z ciebie głupią. Dziewczyny powinny trzymać się razem, a nie robić sobie takie świństwa. Pokaż im, co stracili. Wróć na imprezę i baw się dobrze - uśmiechnęłam się, delikatnie się od niej odsuwając. Widziałam, że potrzebowała otuchy i była mi wdzięczna.
- Może masz rację. Gdyby mnie kochał, to by tego nie zrobił. A ona nie była moją prawdziwą przyjaciółką - uśmiechnęła się słabo i obie ustałyśmy na równe nogi. - Wracasz ze mną do środka? - zatrzymała się przy wejściu i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Nie. Ja... Źle się czuję i miałam już wracać do domu.
Jej uśmiech nieco zmalał po moich słowach, ale przytaknęła ruchem głowy, że rozumie.
- Czekaj, a jak się nazywasz, moja wybawicielko? - zaśmiała się, ścierając resztę łez z policzków.
- Lea, ale wybawicielką też możesz mnie nazywać - spojrzałam na nią z rozbawieniem i ruszyłam w stronę wyjścia.
- A ja nazywam się Jasmine. Chodzisz do South Shore High School, prawda? Musimy umówić się na kawę. Ja stawiam, muszę ci jakoś podziękować za to, co dla mnie zrobiłaś.
Uśmiechnęłam się ciepło na jej słowa.
- Nie ma problemu, tak jak mówiłam. Dziewczyny powinny trzymać się razem. Baw się dobrze i nie przejmuj się nimi więcej.
Szłam w stronę bramy, do czekającej na mnie taksówki, kiedy mój telefon zawibrował. Byłam pewna, że to Chase i że będzie próbował zatrzymać mnie na imprezie, ale kiedy zobaczyłam nieznany numer na wyświetlaczu, zmarszczyłam brwii. Otworzyłam wiadomość.
Nieznany numer:
Powinnaś wiedzieć, że podróże z nieznajomymi taksówkarzami w środku nocy nie zawsze kończą się happy end'em.Okej, co to miało być?
Ode mnie:
Kim jesteś? I skąd wiesz, że mam zamiar wziąć do taksówki?Nieznany numer:
Twoim aniołem stróżem kochanie ;* Nie zimno Ci w tej sukience? Może chcesz moją kurtkę?Rozejrzałam się dookoła, czując narastające zdenerwowanie. Stwierdziłam, że nie będę bawić się w te gierki. To pewnie ktoś z imprezy robi sobie żarty.
*****
- Mam jego numer. A ty, zdrajczynio, przegapiłaś mój wczorajszy dziki taniec z Callumem. Czemu tak szybko uciekałaś z imprezy? Nawet się nie napiliśmy razem - spojrzał na mnie oskarżycielsko, kiedy zamykałam szkolną szafkę.
Wywróciłam oczami i spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami.
- Imprezy króla pawia nie są dla mnie - wzruszyłam ramionami, chcąc uniknąć spowiedzi z wczorajszych wydarzeń.
Poczułam palące spojrzenie na moich plecach. Kiedy się odwróciłam, przez główne wejście szkoły wchodził Salvatore ze swoją paczką i Evansem na czele. Ten ostatni, niezainteresowany rozmową kolegów, przyglądał mi się i przez moment nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Do momentu, aż nie zniknął z mojego pola widzenia.
Pomrugałam kilkukrotnie i spojrzałam na Chase'a, który patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Teraz to już musisz mi powiedzieć, co się wczoraj stało - niemal piszczał jak dziewczynka podjarana nową kolekcją ubrań. - Jak to się stało, że jesteś w centrum zainteresowania tego chodzącego boskiego niebezpieczeństwa?
CZYTASZ
Dark Desire
RomanceCzy jedna drobna dziewczyna zdoła uratować chłopaka pogrążonego w ciemności? A może to on wciągnie ją w świat gangów, nielegalnych wyścigów i morderstw? To moja pierwsza książka, więc zostawienie śladu po sobie - gwiazdki czy komentarza byłoby mile...