Rozdział 10

17.8K 509 72
                                    

Zatrzymałam się w połowie schodów, zaczynając lekko panikować. Jedyną opcją było zejście do salonu, w którym znajdowały się niezidentyfikowane przeze mnie osobniki.

Przygryzłam nerwowo dolną wargę i zatrzymałam się w progu pomieszczenia. Pięć par oczu wbiło we mnie wzrok, ucinając temat rozmowy.

- Callum.. - zaczęłam z lekką chrypką w głosie. - Mógłbyś pożyczyć mi jakieś ubrania? - odchrząknęłam, pytając trochę pewniej.

- Wybierz to, co ci będzie pasowało z mojej szafy, Lea - uśmiechnął się delikatnie, co odwzajemniłam.

Teraz mogłam rozejrzeć się uważniej po twarzach znajomych. Na kanapie obok Johanssona siedział Chase i Salvatore, a jeden z foteli był zajmowany przez Allison... Dziewczynę, która kręciła się wokół Williama na wyścigach.

A skoro już mowa o Evansie, chyba próbował wydeptać ścieżkę w puchatym dywanie Calluma.

Jedyną osobą, która w dalszym ciągu się we mnie wpatrywała, gdy wracałam z powrotem na górę była Allison. I było to krytycznie oceniające spojrzenie. Cała reszta z jakiegoś powodu unikała mojego wzroku.

Otworzyłam szafę Calluma i próbowałam znaleźć jak najmniej wiszące na mnie ubrania. Kiedy mi się to w końcu udało, zamknęłam się w toalecie i zrzuciłam z siebie ręcznik. Ubrałam się w dress chłopaka i związałam włosy w koka.

Od razu lepiej.

Wyszłam na korytarz, a ktoś gwałtownie przyszpilił mnie swoim ciałem do ściany. Syknęłam cicho z bólu i spojrzałam w jego przenikliwe na wskroś oczy. Wyglądał na  opanowanego, a swoje rozdrażnienie ukazywał na zaciskającej się ręce na moim biodrze. To ja tu powinnam być zła, i to za jego nocny wyścig, halo!

- Co to jest, Rasmussen? - zapytał chłodno William i skierował w moją stronę telefon. Mój telefon. Na wyświetlaczu widniało kilka nieodczytanych wiadomości.

Nieznany numer:
1:58
Wychodzisz na nieznane wody Leo.
2:15
Jesteś taka głupiutka. Evans pociągnie Cię na samo dno, a ty nawet nie będziesz wiedziała jak to się stało.
2:30
A co Twoja matka, która wychowała Cię na grzeczną dziewczynkę pomyśli kiedy zobaczy Cię w obecności kogoś tak mrocznego?

- Ja... Nie wiem - powiedziałam zgodnie z prawdą.- Na początku myślałam, że z jakiegoś powodu to ty wysyłasz te sms'y, ale twoja złość utwierdza mnie w fakcie, że się myliłam.

Czarnooki zeskanował moją twarz, jakby starając się odgadnąć, czy mówię prawdę. Zabrał swoją rękę i odsunął się, wyciągając w moim kierunku urządzenie.

- Co jeszcze ten typ do ciebie pisał? - spytał Evans.

Wpisałam hasło do telefonu i pokazałam mu resztę wiadomości wysłanych z tego numeru.

- Zgaduje, że pomyślałaś, że to ja, bo zaczął pisać do ciebie po imprezie u Salvatore'a? Gdybym chciał cię wtedy nastraszyć, zrobiłbym to inaczej. Wysyłanie anonimowych wiadomości to szczeniackie zagranie. Namierzymy go. Nie podoba mi się, że wspomina w nich o mnie.

- Och, no tak, bo przecież nic poza tobą samym cię nie interesuje, prawda? - zaśmiałam się gorzko, odbierając od niego swój telefon. Może i chciałam poznać nadawcę tych wiadomości, ale nie miałam zamiaru iść Evansowi na rękę.

- Oj, czyżbyś pomyślała, że się o ciebie zmartwiłem i stąd pomysł z namierzaniem? Jak mi przykro, że muszę cię rozczarować - otaksował mnie chłodnym wzrokiem. - Oddaj mi komórkę. Dostaniesz ją z powrotem, kiedy dowiem się, kto nas śledzi.

William był stanowczy, ale niewystarczająco, żeby mnie złamać w jakikolwiek sposób.

- Nie - odpowiedziałam niemal od razu, z pewnością w głosie. Wyminęłam go i zeszłam do reszty.

Przez kilka sekund Evans stał w bezruchu, analizując moją odpowiedź. Nie często słyszał odmowę. Ba, on na nią nie zezwalał.

- Rasmussen... - warknął. - To nie było pytanie - chwycił mnie za ramię, ale obok nas pojawił się Chase.

- Puść ją, Evans - burknął, marszcząc brwii. - Poigraszkujecie innym razem. Teraz zabieram ją do domu.

Na twarzy kruczowłosego pojawił się tajemniczy błysk w oku. Zasalutował zadowolonemu z siebie blondynowi i puścił mnie, wracając do salonu.

- Nic więcej nie mów - spojrzałam na Chase'a, kiedy chciał już coś mówić, a jego głupi uśmieszek wskazywał na to, że palnie jakąś absurdalną odzywkę.

- Postawię was kiedyś przed lustrem. Pasujecie do siebie. Tworzycie razem nieidealnie idealny kontrast.

- Chase, za dużo romansideł się naoglądałeś - wywróciłam oczami.

Po pożegnaniu się z resztą pojechaliśmy do mojego domu.

                                      *****

- Chcesz mi coś powiedzieć? - na wejściu "powitała" mnie zdenerwowana rodzicielka. Nigdy nie widziałam w niej takiego rozczarowania wobec mnie. Co jest grane?

Co ona w ogóle robiła o tej godzinie w domu? Miała dzisiaj pracować do późna.

- Nie wiem, o czym mówisz - bąknęłam, zdejmując buty w przedpokoju.

- Miałaś być na nocowaniu u Jasmine, a tymczasem byłaś na nielegalnych wyścigach! - jej krzyk sprawił, że stanęłam jak wryta. Skąd wiedziała? - Co się z tobą dzieje, dziecko?

Milczałam, bo co jej miałam powiedzieć? Przecież to nie był mój pomysł, żeby tam jechać. Ale kiedy bym jej powiedziała, że to Chase mnie tam zabrał, jeszcze i on miałby problemy.

- Oddaj telefon - zażądała, wyciągając rękę w moją stronę. Chyba sobie żartuje. - Nie każ mi się powtarzać, no już... - ponagliła i wręcz wyrwała mi telefon z ręki. - Masz szlaban. Możesz wychodzić tylko do szkoły. Zero imprez i znajomych. Masz poprawić oceny, które spadły. Może wyjaśnisz mi, jak to się stało? A może o czymś jeszcze nielegalnym zaraz się dowiem?

- To tylko kilka jedynek z matematyki... Poprawię to... - zaczęłam, ale weszła mi w słowo:

- Na basenową imprezę do Chase'a też nie pójdziesz, dopóki oceny nie będą poprawione.

Jak ja mam niby poprawić oceny w ciągu tygodnia? Przecież to jest niemożliwe do zrealizowania. Nawet z najlepszym korepetytorem zrozumienie sinusów i cosinusów zajmie mi wieki.

- A, i bym zapomniała... Był dziś u nas Eric. Masz stawić się na przesłuchaniu i zeznać, kto brał udział w tych wyścigach. Chociaż tyle możesz zrobić, żeby oczyścić naszą opinię wśród miasta. A teraz idź do siebie i zejdź zaraz na obiad - kobieta poszła w stronę kuchni, zostawiając mnie samą, totalnie rozbitą.

Eric był lokalnym policjantem, a tym samym starym przyjacielem mamy.

Oczekiwała, że wsypię Evansa i zacznę być znowu perfekcyjną córką. Była na mnie naprawdę wściekła. Szlaban ostatni raz miałam jako 9-latka, kiedy podeptałam jej kwiatki, w których postanowiłam potańczyć.

Ale kto jej o tym wszystkim powiedział? Przecież na wyścigi mają wstęp tylko osoby z zaproszeniami i tylko oni wiedzą, gdzie odbywają się obecne jazdy. Czy chciałam powiedzieć wszystko policji? Z moimi zeznaniami na pewno zamknęliby Williama, a razem z nim część moich problemów.


Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz