Rozdział 14

16.2K 473 89
                                    

Salvatore przychodził do mnie codziennie aż do dnia sprawdzianu na udzielenie mi korepetycji, ale był jakiś dziwny, zdystansowany. Wcześniej ciągle tylko próbował do mnie podbijać, a teraz siada co najmniej metr ode mnie, a ja czuję, jakby pilnował się on z tym, co mówił. Coraz bardziej ciekawiło mnie to, komu był to dłużny.

Mama, widząc jak się staram, postanowiła oddać mi mój telefon. Co dziwniejsze - nie miałam żadnych nowych wiadomości od stalkera. Czyżby to miało związek ze zniknięciem Evansa?

Nie widziałam go od kilku dni, a dokładniej od tamtej nocy, kiedy zabrał mnie na plażę. Można powiedzieć, że wróciłam do swojego życia sprzed miesiąca... Zero ucieczek, imprez czy złego towarzystwa. Byłam starą niepozorną Leą, więc dlaczego czułam się tak, jakbym była obca w swoim życiu?

Dziś był dzień testu z matematyki. Miałam nadzieję, że nauka i przygotowywania nie poszły w las. Chase od pięciu minut odpytywał mnie ze wzorów i teorii. Jak do tej pory odpowiedziałam mu poprawnie na wszystkie pytania.

- Lea... - zaczął niepewnie Chase, zmieniając temat. - Myślisz, że twoja matka dałaby ci przepustkę do galerii na małe zakupy?

Spojrzałam na niego z niezrozumieniem. Czemu się denerwował, mówiąc mi o zwykłym shoppingu? Przecież on zawsze wali bezpośrednio wszystko to, co myśli.

- Dlaczego jesteś taki spięty? - zapytałam z rozbawieniem, przyglądając mu się.

- No bo... - uniósł na mnie wzrok, odchrząkając. - Johansson zaprosił mnie na wesele swojego brata, a ja nie mam odpowiedniego garniaka. A ty masz do tego oko...

Moje usta otworzyły się w szoku. Wiedziałam, że kręcili i byli blisko, ale żeby od razu iść razem na wesele? Poważna sprawa.

- Powinna mi pozwolić, spokojnie - poklepałam go po ramieniu. - Znajdziemy ci najlepszy garnitur w Brooklynie - wyszczerzyłam szereg białych zębów.

Widziałam, że Chase się denerwował. Jego wieczny optymizm zamienił się w pesymizm i obawy. Nigdy wcześniej nie zależało mu na jakimś chłopaku aż tak bardzo. Już moja w tym głowa, żeby wszystko wyszło idealnie. Był moim przyjacielem i chciałam jego szczęścia. A Callum mimo pozorów był dobrym chłopakiem i pasował do Chase'a.

Po szkolnych murach rozległ się dźwięk dzwonka, przypominający o rozpoczęciu się lekcji.

Obym zdała - pomyślałam w duchu, zajmując swoje miejsce na sali.

Sprawdzian składał się z 20 zadań. Podobne do nich już robiłam. Na pewno dam radę, nie było innej opcji. Kiedy to zdam, wszystko wróci do normy, a ja będę miała więcej luzu.

                                 *****

Wyniki naszych testów miały być dopiero jutro, więc po skończonych lekcjach udałam się  z Jasmine na przystanek autobusowy. Przechodziłyśmy przez parking, kiedy nagle dziewczyna żywiołowo pociągnęła mnie za ramię, tym samym zatrzymając mnie w miejscu.

- Zguba się znalazła, ale coś uszkodzony jest... - szepnęła z lekkim rozbawieniem blondynka, dyskretnie wskazując w stronę czarnego Hennessey'a.

O samochód opierał się Evans i kończył dopalać papierosa. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie fakt, że miał widocznego siniaka pod okiem oraz rozcięty łuk brwiowy. Chciałam do niego podejść, ale zatrzymał mnie uścisk dłoni dziewczyny na moim nadgarstku. Spojrzałam na nią z wyrzutem, a ona wywróciła oczami.

- Spójrz na miejsce pasażera, zanim zaczniesz bawić się w pielęgniarkę - burknęła.

Spojrzałam na wnętrze auta i... Jasmine miała rację, bo siedziała tam Allison.

- Chodźmy, bo spóźnimy się na autobus - wyrwałam się z jej uścisku i ruszyłam w stronę przystanku, a do Williama podszedł Salvatore i Callum. Nie rozmawiali długo, bo zaraz całą czwórką odjechali spod szkoły z piskiem opon.

- Lea, bo ja myślę, że oni mogą być zamieszani w coś gorszego niż tylko te wyścigi samochodowe - mruknęła Jasmine, dołączając do mnie. W tym samym czasie na mój telefon przyszła wiadomość.

Nieznany numer:
"Jak możesz być zazdrosna o mordercę? Znowu chcesz rozczarować swoją matkę?"

- Już chyba wolałam, kiedy milczał... - wymamrotałam pod nosem i przeniosłam wzrok na Jasmine - Mówiłaś coś?

-  Z kim piszesz, że mnie nie słuchasz? - spojrzała na mnie z przymrużeniem oczu.

- Stalker sobie coś ubzdurał. Wyobraź sobie, że sądzi, że jestem zazdrosna o Evansa - zrobiłam zdegustowaną minę.

- Bo to tak wyglądasz. Ale osobiście myślę, że ty dalej czujesz coś do tego całego Markusa.

Moje ciało spięło się na wspomnienie o chłopaku.

- Jasmine, nie obraź się, ale nie mam ochoty o nim rozmawiać - odpowiedziałam dość chłodno.

Dziewczyna wyglądała na nieprzekonaną, ale nie drążyła tematu, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Niedługo później przyjechał autobus i rozjechałyśmy się do domów.

                                     *****

Resztę popołudnia spędziłam na chodzeniu po wszystkich możliwych sklepach w Brooklynie z eleganckimi ubraniami, razem z Chase'm. Moja rodzicielka nie miała z tym problemu, ale myślałam, że to ze względu na Severine.

Trochę to potrwało, ale znaleźliśmy Chase'owi idealny srebrzysty garnitur i umówiliśmy go do fryzjera. Po długich poszukiwaniach niebieskooki postawił mi maka, a potem odwiózł do domu.

Zasnęłam dość późno przez natarczywie powracające wspominienia. Nie wiem, która była godzina, ale mój telefon nieustannie dzwonił, wyrywając mnie z objęć Morfeusza. Kiedy otworzyłam zaspane powieki, w pomieszczeniu panowała ciemność. Odszukałam swój telefon i nie patrząc na to, kto dzwoni, odebrałam.

- Halo? - mruknęłam zaspanym głosem.

W tle było słychać głośną muzykę i krzyki ludzi, na co starałam się nie zwracać uwagi.

- Lea?! - usłyszałam niespokojny głos Calluma. - Musisz tu przyjechać, Evans go zabije! - przekrzykiwał dudniącą muzykę.

I właśnie te ostatnie trzy słowa sprawiły, że rozbudziłam się tak, jakbym wypiła kilkanaście litrów kawy.

- O czym ty mówisz? Kogo zabije? Gdzie jesteście? - zerwałam się z łóżka, wyciągając z szafy jakieś pierwsze lepsze ciepłe ubrania.

Callum podał mi odpowiedni adres i się rozłączył. Wysłał po mnie jakiegoś znajomego, z którym miałam pojechać w wyznaczone miejsce. Żeby nie zobaczył mnie sąsiedzki monitoring, zeszłam po kratce ogrodowej i omijając latarnie, wsiadłam do samochodu jakiegoś chłopaka, który z dużą prędkością wiózł mnie...

Właśnie, gdzie? I dlaczego ja się na to zgodziłam? Dlaczego chciałam pomóc komuś, kto wprowadził do mojego życia jedynie problemy?

Nie chcesz, żeby zabił niewinnego człowieka i żeby stał się mordercą.

Czy ja znowu łamię obietnice dane matce, i to z jego powodu?

Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz