Rozdział 16

16.1K 515 172
                                    

Test z matematyki zdałam śpiewająco, z tego, co dowiedziałam się od Chase'a. Osobiście nie byłam w stanie iść do szkoły. Musiałam odreagować nocne wydarzenia. Nikomu o nich nie powiedziałam. Chciałam zapomnieć o tym, co się wydarzyło i nikogo w to nie wciągać. Zgrywałam pozory, że jest dobrze, ale tak naprawdę w środku krzyczałam. Byłam rozdarta na malusieńkie kawałeczki.

Żeby zająć czymś swoje myśli, wzięłam się za sprzątanie domu; tak minął mi cały piątek. Zero niezapowiedzianych wizyt czy telefonów. Jakby nic się nie wydarzyło, a przecież wydarzyło się tak wiele...

Chciałam zapytać mamę o ojca, ale dociekałaby ona powodu moich pytań, a tego wolałam uniknąć. O tym człowieku w naszym domu nie rozmawiało się od ponad dziesięciu lat. Dlatego postanowiłam wszcząć własne śledztwo, co w dobie internetu było łatwizną. Dowiedziałam się, że jest szanowanym prawnikiem i mieszka 50 kilometrów od Brooklynu. To by wyjaśniało, dlaczego Owen był taki wściekły...

Sobota

Od samego rana Jasmine krzątała się po moim pokoju i wybierała dla nas stroje kąpielowe na wyczekiwaną imprezę basenową u Chase'a. Moją wczesną pobudkę tłumaczyła tym, że musimy przyjść wcześniej i pomóc z przygotowaniem jedzenia i alkoholu. To miała być mała impreza, a ona się zachowuje, jakby miał przyjść jakiś gość honorowy.

- Jas... - zaczęłam, patrząc na jej poczynania. - Ale ty wiesz, że tam będzie góra 15 osób? I to najbliższych znajomych? - parsknęłam śmiechem, widzącz, jak Jasmine zaplata sobie warkocze.

- Nastąpiła mała zmiana planów - odparła tajemniczo. - Ale jak zdradzę ci szczegóły, nie będziesz chciała pójść. Dlatego siadaj i się szykuj, bo zaraz wychodzimy - zaklasnęła w dłonie, ponaglając moje ruchy.

- Kogo wy tam zaprosiliście? - zmarszczyłam brwi. - Chase nic nie wspominał o zmianach.

Wszystko miało wyglądać tak, jak co roku. Najbliżsi znajomi, basen i alkohol do samego rana.

- Nikogo, kogo byś nie znała - Jasmine uśmiechnęła się głupio i podeszła do mnie, związując moje włosy w niechlujnego koka.

Oni wszyscy porobili się jacyś tajemniczy... Powinnam obawiać się tego, co mnie czeka?

Rzadko chodziłam w związanych włosach, ale tym razem wygodniej będzie w takim wydaniu. Jasmine stwierdziła, że taka fryzura dodaje mi uroku. Zaufałam jej, bo ona podobnie jak Chase była ekspertem w dziedzinie mody. O dziwo, jeszcze nie narzekałam na ich pomysły.

- Zaczynacie mnie wkurzać, Jas - burknęłam i chwyciłam w ręce kostium, który mi przygotowała. Zamknęłam się w toalecie i na kostium założyłam jeszcze zwiewną sukienkę z kwiatowym wzorem.

Tak, dokładnie: ja i sukienka. Są dni, kiedy się lubimy.

Blondynka natomiast założyła na siebie krótkie dżinsowe spodenki i biały top. Chyba pierwszy raz widziałam ją bez tony tapety na twarzy. Naturalnie wyglądała młodziej, a piegi dodawały jej słodkości. Była aniołem, Bóg nie oszczędzał jej urody. A ona mimo to miała kompleksy i narzekała, że nie znajdzie sobie chłopaka.

Do Chase'a podjechałyśmy jej autem. W końcu udało jej się zdać prawko i rodzice kupili jej białą Kię. A co za tym idzie? Będzie moim osobistym szoferem.

Chłopak był jakoś dziwnie poddenerwowany, a kiedy zaczynałam pytać, co się dzieje, on od razu mnie uciszał. Może denerwował się powrotem Feliksa? Ale to ja powinnam być tym zdenerwowana. Ani razu do mnie nie zadzwonił, odkąd wyleciał do Hiszpanii. A to podobno dziewczyny są skomplikowane.

Mieliśmy wszystko przygotować, a wyszło na to, że tylko ja i Chase coś robiliśmy, bo Gryffin była zajęta pisaniem z kimś wiadomości. Była totalnie oderwana od rzeczywistości. Pod jej nieuwagę chciałam dopytać Chase'a o te zmiany planów na imprezie, ale on jedynie bardziej się naburmuszył i nie chciał ze mną rozmawiać.

On zdecydowanie dzisiaj przechodzi męski okres.

Kiedy skończyliśmy ustawianie napojów i jedzenia na stole, całą trójką poszliśmy do ogrodu. Blondyn rozpalał grilla, a my położyłyśmy się w samych strojach kąpielowych na leżakach. Słońce dzisiaj wyjątkowo grzało. Ale coś postanowiło mi je zasłonić... A dokładniej ktoś.

- Chase, wróć do pieczenia... - zaczęłam, otwierając oczy, ale ten, kto stał przede mną, wcale nie przypomniał mojego przyjaciela. Poruszyłam się nerwowo. - Co tu robisz? - zapytałam oschle, czując się niekomfortowo pod jego zimnym wzrokiem.

- Jest impreza, Rassmusen. Dlaczego nie jesteś w wodzie? - zapytał Evans jak gdyby nigdy nic, poprawiając swoje przeciwsłoneczne okulary na nosie.

Serio miał zamiar udawać, że morderstwo nie miało miejsca? I gdzie, do cholery, zniknęła Gryffin?

- A dlaczego ty jak zwykle udajesz, że nic się nie stało? - prychnęłam. Miałam dość jego zachowania. Moje przerażenie zaczęło przeradzać się w złość.

- Nie studiuj mnie, bo nie ukończysz studiów - uśmiechnął się w ten swój szarmancki sposób i wyciągnął rękę w moją stronę. - Idziesz, czy mam cię wrzucić do tej wody?

Zaraz, co?

- Chcesz mnie utopić, żeby nie mieć świadków? - zakpiłam. Ułożyłam się wygodniej na leżaku i zamknęłam oczy, co okazało się być błędem.

Poczułam gorący dotyk na swoim ciele, unoszący mnie do góry. Chwilę później kruczowłosy z łatwością kierował się do basenu ze mną na rękach. I, cholera... Był w samych spodenkach. Zatrzymał się na krawędzi basenu, zerkając na mnie z dzikim błyskiem w oku.

- Evans... - warknęłam, oplatając go rękami wokół szyi. - Nie waż się...

Nie dane było mi dokończyć, bo już po chwili zanurzyliśmy się pod wodą.

CO. ZA. KRETYN.

Po dłuższym czasie wynurzyłam się, wściekle rozglądając się za tym idiotą, ale ten był po drugiej stronie basenu. Puścił do mnie oczko i wyszedł z wody. Niech ja go tylko dorwę...

Wspięłam się po drabince wewnątrz basenu i biegiem ruszyłam za Evansem, prawie potykając się o własne nogi.

Czując zagrożenie z mojej strony, Will schował się za swoimi kolegami z diabelskiego trio. Zatrzymałam się przed nimi z pochmurną miną, patrząc oskarżycielko na wychylającego się zza Salvatore'a Willa.

- A z nami się nie przywitasz? - zapytał z rozbawieniem Johansson.

- Jasne, jak tylko zamorduję tego kretyna - burknęłam, próbując dostać się do niego, ale przeszkodziło mi w tym wejście do ogrodu uśmiechniętego od ucha do ucha Feliksa.

Zaraz zejdzie mu ten uśmieszek, kiedy będzie musiał mi się wytłumaczyć z tego, dlaczego się nie odzywał...

- Wróciłem, bitches! - krzyknął, taksując wszystkich wzrokiem. - I mam gościa honorowego!

Zza jego pleców wyłonił się wysoki, dobrze zbudowany nastolatek. Ciemny blondyn z morskimi oczami.

Nie wierzę...

- Markus?! - krzyknął zszokowany Chase, ale chyba wszyscy tutaj zebrani nie spodziewali się powrotu gwiazdy piłki nożnej do miasta. A w szczególności ja nie wierzyłam w jego powrót...

Markus przekroczył dzielącą nas odległość i przyciągnął mnie do siebie, trzymając swoje silne dłonie na mojej talii. Wpił się w moje usta, całując mnie z namiętnością, a jednocześnie był przy tym taki delikatny. Tak bardzo za tym tęskniłam. Tęskniłam za nim... Za moją bezpieczną przystanią. Czułam, jakby brakująca część, którą zgubiłam, do mnie wróciła.

Minęła chwila, zanim wyszłam z szoku i odwzajemniałam pocałunek. Fala gorąca uderzyła w moje ciało, a ja nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła.

Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz