Rozdział 29

14.5K 446 446
                                    

Trzy dni później...

Pochowaliśmy ciało Feliksa. Każdy powiedział parę słów od siebie na pożegnanie go. Nikt nie spodziewał się, że zginie w ten sposób. Ale to był dopiero początek... Początek trupów i rzeki krwii...

Spotkaliśmy się wszysycy w domu rodzinnym Davisów na stypie. Zostałam w mieście, żeby pożegnać przyjaciela, ale i dlatego, żeby zostać przy Evansie. Żeby odbudować naszą i tak popieprzoną relację.

Postanowiłam, że przyjdę po wszystkie potwory, które kiedykolwiek go dotknęły, po wszystkich, którzy zamienili jego gwiazdy w cienie, zamienili go w koszmar, więc teraz to ja zostanę ich koszmarem.

Ale dzisiaj był pogrzeb i to na nim się dzisiaj skupiam. Zanim zaczęliśmy jeść obiad, Chase chciał powiedzieć jeszcze parę słów o swoim kuzynie. Był zdruzgotany tym, co się wydarzyło. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś zabił Feliksa. Przez ostatnie kilka dni nie wychodził z pokoju, a wpuszczał tylko do siebie mamę i Calluma. Nie miałam nawet jeszcze okazji, żeby z nim pogadać.

- Nigdy nie szukał pochwał. Nigdy się nie chwalił. Po prostu cicho pracował dla tych, których kochał najbardziej. Jego sny były rzadko wypowiadane. Jego pragnienia były bardzo nieliczne i przez większość czasu jego zmartwienia też pozostawały niewypowiedziane. Był w rodzinie jako mocny fundament. Przez wszystkie nasze życiowe burze. Silna ręka, której można było się trzymać w chwilach stresu i konfliktów.  Prawdziwy przyjaciel, do którego moglibyśmy się zwrócić kiedy czasy były dobre lub złe. Jedno z naszych największych błogosławieństw. Człowiek, którego nazywaliśmy synem, bratem, przyjacielem i kuzynem. Zawsze będzie w naszych sercach - Chase starał się być silny, ale jego głos się załamywał. Gdy skończył, przeprosił nas i wyszedł na zewnątrz. Negatywne emocje go przytłoczyły.

Wybiegłam za nim. Nie chciałam, żeby był sam. On zawsze był przy mnie i chciałam odwdzięczyć się tym samym.

Blondyn siedział na schodach i patrzył się w jeden punkt, pogrążony w zamyśleniu.

- Wszystko w porządku, Chase? - zapytałam ciepło, siadając obok niego.

Wyciągnęłam rękę, żeby go przytulić, ale kiedy na mnie spojrzał... Chciałam umrzeć. Jego wzrok nigdy nie był taki oceniający. Patrzył na mnie jak na wroga, z taką nienawiścią, że aż serce mnie zabolało. Nie wiedziałam tylko, dlaczego.

- Ty mnie jeszcze o to pytasz? Nie powinno cię tu w ogóle być. To ty go zabiłaś. Rodzice mi powiedzieli, że przez twojego ojca rodzina Feliksa miała długi i ten dołączył do jakiegoś gangu, żeby ich spłacić. A z innych źródeł dowiedziałem się, że o tym wiedziałaś i nic z tym nie zrobiłaś. Dlaczego, dlaczego nie odwiodłaś Feliksa wcześniej od tego całego gangu?! Myślałem, że się przyjaźnimy. Nie sądziłem, że taka jesteś. Że tak się zmieniłaś. Jesteś pierdoloną egoistką, Lea. Wyjdź stąd i nie pokazuj mi się na oczy nigdy więcej - jego słowa przesiąkały jadem i złością.

Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Kolejna część mnie umarła. Nie byłam w stanie nawet płakać. Po prostu z pustym wzrokiem słuchałam kolejnych obelg na swój temat od mojego najlepszego przyjaciela.

Moment, w którym czujesz, że musisz udowodnić komuś swoją wartość, to moment, w którym absolutnie i całkowicie odejdziesz.

Drzwi się otworzyły, przerywając tym samym monolog Chase'a. Podszedł do nas Callum i położył swoją dłoń na ramieniu chłopaka, chcąc go trochę uspokoić. Najwidoczniej wszystko słyszał, bo po chwili wtrącił się do rozmowy.

- Chase... Kochanie... To nie jej wina, nie krzycz tak. Wracajmy do środka - próbował go uspokoić, ale Chase zaśmiał się gorzko.

- Przynieś mi drinka, skarbie. Chcę alkoholu tak mocnego, że wypali mi imię tej zdrajczyni z gardła - więcej na mnie nie spojrzał.

Dark Desire Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz