- To nie może skończyć się dobrze... - mruknęła pod nosem Jasmine, gdy usłyszała decyzję nauczycielki.
Musiałam przyznać jej rację. Nie było szansy, żeby oni nie pozabijali się w czasie gry.
- Kiedy Evans rozwali mu nos tą piłką, to Markus chociaż będzie mógł zrzucić na kontuzje, gdy przegra - skomentował Chase, przyglądając się kapitanom.
- Przecież to Markus jest zawodowym graczem. Dlaczego myślisz, że przegra? - Jasmine spojrzała na niego z niezrozumieniem.
Chłopak pokręcił z rozbawieniem głową.
- Bo to Evans teraz jest królem w tej szkole i to jemu wszyscy schodzą z drogi - wzruszył ramionami. - Chyba, że ktoś jest jak nasza Lea i sama na niego wpada - roześmiał się, za co skarciłam go wzrokiem.
- Nie zrobiłam tego celowo - obruszyłam się. - Długo będziesz mi to jeszcze wypominać, Davis?
- Rassmusen.
- Po nazwisku to po... - przerwałam, kiedy dotarło do mnie, że to nie Chase, a William wypowiedział moje nazwisko.
Wszystkie pary oczu skoncentrowały się na mnie. Moje blade policzki zaróżowiły się od zawstydzenia. Czułam się tak, jakbym zaczęła przecinać nieodpowiedni kabelek i wszystko miało wybuchnąć.
A skoro już o wybuchaniu mowa... Markus wyglądał jak tykająca bomba.
- Pysku? - dokończył za mnie William. - Wczoraj na niego nie narzekałaś, panienko - odparł z cynicznym uśmiechem na ustach.
Nie, nie, nie.
Nie powiedział tego.... Cholera..
Przejechał językiem po dolnej wardze, wprowadzając mnie w jeszcze większe zakłopotanie. Ten chłopak to chodzący problem!
Markus poruszył się nerwowo, patrząc na mnie surowym wzrokiem. Wpadłam.
Ma ktoś pożyczyć pelerynę niewidkę, proszę?
- O czym on mówi? - zapytała szeptem Gryffin, nachylając się nad moim uchem.
Również zainteresowany Chase oparł się o Jasmine i omal na mnie nie runęli, kiedy dziewczyna straciła poczucie równowagi.
- Nie mamy całego dnia, więc swoje prywatne sprawy załatwiajcie na przerwie! - krzyknęła nauczycielka, przerywając tym samym szepty plotek na sali. - Rassmusen, jesteś w drużynie Williama.
- Próbuje mnie wkurzyć, nie słuchaj go - odpowiedziałam pośpiesznie blondynce i zajęłam miejsce obok Evansa.
- Nic więcej nie mów - warknęłam, zakładając ręce na piersi.
- Jakie to słodkie, że myślisz, że możesz mi rozkazywać - odparł z przekąsem Will.
Dyskusja z nim była bez sensu. Zaraz jeszcze wymknęłoby mu się coś więcej niż informacja o wczorajszym spotkaniu, a już i tak miałam z czego się tłumaczyć.
Mecz rozpoczęła drużyna Markusa. Pierwsza połowa przebiegła wedle zasad, bez żadnych nieczystych zagrywek. Drużyny wydawały się być zawizęte i żadna nie chciała przegrać.
Boisko wrzało od korków piłkarzy. Prześcigali się, walczyli o piłkę, a ich twarze były napięte i skupione na grze, którą lubili najbardziej.
W pewnym momencie Evans podbiegł do Markusa i wysunął nogę, w oczywistym zamiarze. Skosił Rodrigueza pod kolanem, powodując tym samym jego wywrotkę. Przejął piłkę i z samozadowolonym uśmiechem popędził dalej, nie oglądając się za siebie. Trafił decydującego gola. Wygraliśmy.
CZYTASZ
Dark Desire
RomanceCzy jedna drobna dziewczyna zdoła uratować chłopaka pogrążonego w ciemności? A może to on wciągnie ją w świat gangów, nielegalnych wyścigów i morderstw? To moja pierwsza książka, więc zostawienie śladu po sobie - gwiazdki czy komentarza byłoby mile...