- Dlaczego miałabym to zrobić? - zapytałam, przełykając narastającą gulę w gardle. Pobyt w tym miejscu i z tymi ludźmi doprowadzał mnie do obłędu.
- Żeby dowiedzieć się więcej o swojej rodzinie, a przede wszystkim o swoim bracie.
Przecież jestem jedynaczką.
Chciałam obrócić się, żeby zobaczyć swojego rozmówcę, ale skutecznie mi to uniemożliwił, przykładając do mojego gardła to samo ostrze, którym obciął język tamtemu facetowi. Krew z noża spłynęła po mojej szyi, powodując nieprzyjemny dresz na moim ciele.
- Ja nie mam brata - wyksztusiłam na jednym oddechu. Próbowałam unormować przyśpieszone tętno mojego serca.
- Masz, ale twoja, jak mniemam, nieskazitelna rodzinka pozbyła się go jak psa. Powiem ci wszystko, co musisz wiedzieć.
Jego głos był mi tak znajomy, a pamięć tak mylna. Nie wiedziałam, czy mogę mu wierzyć.
- A co ty będziesz miał w zamian? - zapytałam, obawiając się odpowiedzi.
- W zamian kiedyś przyjdę do ciebie z prośbą, a ty wykonasz to bez żadnego sprzeciwu - w jego głosie słyszałam wyraźne zadowolenie, jakby wiedział, że nie mam innego wyjścia, niż zgodzić się na to wszystko.
- Jeśli mam ci zaufać, pokaż mi się - pewność siebie, z jaką to powiedziałam, zdziwiła nawet mnie.
Chłopak przez chwilę się chyba wahał, ale sekundę później stał przede mną. Miły i uprzejmy chłopak, któremu uratowałam życie, okazał się być tym psychopatą.
- M-Matteo? - wykrztusiłam w końcu, a na jego twarzy wymalował się niewinny uśmiech.
Gdyby nie ta krew na jego ubraniach i nóż w ręku, nie byłoby nawet podejrzeń, że to on zabił tego człowieka.
Narastającą adrenalinę i przedłużającą się ciszę przerwał głos Alison, która mnie szukała. Zatrzymała się tuż obok nas i ze znudzeniem przyglądała się mojej przerażonej twarzy.
- Miło, że chcesz wyręczyć mnie w niańczeniu tej laluni, ale Lorenzo jasno wyraził się na ten temat - zwróciła się do Matteo i rzuciła w jego stronę pęk kluczy, który od razu złapał. - Jest nowe zlecenie. Callum zaraz przyjedzie.
- Nie potrzebuję przyzwoitki, która nawet nie wbije noża w ciało - Matteo przewrócił oczami i podrzucił owe ostrze w dłoni. - A gdzie jest niezawodny Evans? Z nim zabawa byłaby lepsza - przejechał językiem po zębach i uśmiechnął się łobuzersko.
Zlecenie? Wbijanie noża w ciało? Evans, Callum? Oni bawią się w jakąś popieprzoną mafię, czy o co tu, kurwa, chodzi?
- Może jeszcze wyrecytuj jej wierszyk mordercy? - dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem. Chyba nie miałam znać szczegółów tego "zlecenia". - Jedziesz z Callumem, bo Evansa nie ma w mieście.
Nikt już mnie nie uratuje.
- Przynudzasz, Alison, ale z tym wierszykiem to całkiem niezły pomysł - Matteo mrugnął w moją stronę i po raz kolejny posłał mi złowieszczy uśmiech. - Pamiętaj o tym, co ci mówiłem. Jeszcze się spotkamy.
Po tych słowach jak gdyby nigdy nic wsiadł do windy i zjechał na parter. Blondynka stojąca obok mnie jedynie westchnęła, jakby moja obecność była dla niej katorgą.
- Idziemy, muszę pokazać ci sprzęt medyczny. To będą od dzisiaj twoje zabawki - poinformowała i nie czekając na mnie, ruszyła w kierunku różowego pokoju.
- Jesteście wszyscy mordercami na zlecenie? - zadałam pytanie, które w tej chwili najbardziej mnie nurtowało. Nie bałam się, że coś mi zrobi. Skoro byłam potrzebna, nie mogła mnie nawet dotknąć. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
CZYTASZ
Dark Desire
RomanceCzy jedna drobna dziewczyna zdoła uratować chłopaka pogrążonego w ciemności? A może to on wciągnie ją w świat gangów, nielegalnych wyścigów i morderstw? To moja pierwsza książka, więc zostawienie śladu po sobie - gwiazdki czy komentarza byłoby mile...