IX

737 23 20
                                    

[W tym opowiadaniu Severus Snape ciągle żyje, przetrwał wojnę.]

Evelyn została sama w pustym domu. Mimo, że na zewnątrz było ciepło, to w środku jednak było chłodno. Jako że była sobota, to postanowiła posprzątać nieco w środku. Poodsuwała meble i z pomocą różdżki wyczyściła każdy zakamarek salonu. Później do ręki wzięła kosz i zaczęła wrzucać do niego niepotrzebne starocie. Następnie przeszła do łazienki, której nienawidziła myć. Cieszyła się w myślach, że ma moc i nie musi robić tego rękoma. Nagle zauważyła, że coś się błyszczy obok wanny. Był to złoty pierścień z jakimś kamieniem, nie wiedziała jakim. 

- Hm, mam teraz pretekst, żeby wybrać się do Ministerstwa. - zachichotała pod nosem dziewczyna. - A później pójdę na zakupy, tak jak Lucjusz powiedział.

Założyła z ciekawości swoją "zdobycz" na palec, ale obrączka była zdecydowanie za duża. Jednakże było coś w tym ujmującego. Kryształ mienił się w wielu kolorach, raz na zielono, raz na niebiesko. Oderwała wzrok i schowała pierścień do swojej kieszeni. Zostawiając bałagan w łazience, skierowała się do wyjścia. Wysłała list Lii, żeby się spotkały za godzinę w sklepie Madame Malkin. 

Dziewczyna skierowała się w kierunku centrum Londynu. Nie miała tam daleko, metrem dojechała w mniej niż 5 minut. Zawsze była zachwycona technologią mugoli, czarodzieje nigdy nie musieli używać takich, jak to ona ujęła, dziwactw. Potem, gdy znalazła odpowiednią budkę telefoniczną, zjechała windą w dół i takim o to sposobem znalazła się w bogato zdobionym Ministerstwie Magii. Nie wiedziała, gdzie jest gabinet Malfoya, dlatego podeszła do punktu informacyjnego.

- Dzień dobry, ja do pana Lucjusza Malfoya. Muszę mu coś przekazać. - powiedziała spokojnym tonem.

- Imię i nazwisko poproszę. - odparł pracownik obsługi.

- Evelyn Anderson. - odpowiedziała.

- A po co tu pani jest? - spytał się czarodziej, patrząc w oczy kobiety.

- Mówiłam już, muszę coś przekazać. - zaczęły jej się pojawiać iskierki w oczach.

- Proszę powiedzieć, pani Anderson, ja to przekażę. W tej chwili jest zajęty. Zresztą, nie może pani tak o do niego pójść. 

- A pocałuj się... Do widzenia. - wkurzona wręcz prawie wykrzyczała i skierowała się do pobliskiej toalety. 

Zrezygnowana zamknęła się w kabinie i załatwiła swoje potrzeby. Za ścianką usłyszała rozmowę dwojga ludzi. Rozmawiali o Hogwarcie i nauczycielach. Nie zwróciłaby na nich uwagi, gdyby nie padło jedno zdanie.

- Snape wraca na stanowisko dyrektora! - krzyknęła nieznajoma kobieta. - Byłam pewna, że nie żyje.

- Merlinie, gdzie on był te kilka lat. Też myślałam, że nie żyje. Co w takim razie z Minerwą? - spytała się zdziwiona druga z nich.

- W gazecie jest napisane, że wraca na pozycję wicedyrektora. 

Sama nie mogła uwierzyć własnym uszom, jej były nauczyciel Eliksirów i OPCM-u wraca do Hogwartu! Sama była przekonana, że nie żyje. Z jednej strony współczuła uczniom, bo ten człowiek miał bardzo ciężki charakter, ale też nie chciał nikogo skrzywdzić. Za czasów uczniowskich lubiła go jako jedna z niewielu. Miała też wrażenie, że on ją lubi. Była najlepsza z Eliksirów, może dlatego.

Nagle wpadła na genialny pomysł. Wzięła swoją różdżkę i niewerbalnie użyła zaklęcia Kameleona. Teraz, gdy jej nikt nie widział, mogła przedrzeć się do środka Ministerstwa i poszukać Malfoya. Przyczajona wyszła z ubikacji i skierowała się do wielkiego holu. Przechodziło tamtędy setki ludzi. Kompletnie nie miała pojęcia, w którą stronę powinna iść, wszędzie były drzwi. Pobiegła w stronę windy i zauważyła plakietkę z napisem: Rada Nadzorcza - 5 piętro. Bez zastanowienia kliknęła przycisk i poleciała w górę. Miny innych czarodziei były bezcenne, gdy winda sama z siebie pojechała. Na szczęście nikt nie wpadł na to, żeby sprawdzić, czy ktoś się nie kryje. Gdy drzwi się otworzyły, ujrzała ponownie obszerny korytarz, z dwunastoma przejściami. Plakietki ukazywały radnych rady nadzorczej, lecz nie Lucjusza. Drzwi do jego gabinetu znajdywały się na samym końcu i miały inny napis: Przewodniczący Rady Nadzorczej Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - Lucjusz A. Malfoy. Nie wiedziała, że on rządzi tutaj. Ściągnęła z siebie zaklęcie i zapukała. Usłyszała kroki i otworzyły się drzwi, przed nią stał niewielki skrzat.

Lucjusz Malfoy // Zakazana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz