XIII

517 21 13
                                    

Zaczęłam czekać niecierpliwie, bo przypomniało mi się, że mogłaby już być po rozmowie z mężem. Moje nastawienie diametralnie się zmieniło. Z nerwów zaczęłam kręcić się w kółko, nawet zaparzyłam herbaty na uspokojenie. W międzyczasie przyszykowałam talerzyki i sztućce. Miałam w domu trochę ciasta, więc może jedząc porozmawiamy.

Nagle usłyszałam głośne pukanie kołatką. Zadrżałam w miejscu, bo przeważnie nikt jej nie używa przez bardzo donośny głos, który wytwarza. Przełknęłam ślinę i poszłam otworzyć kobiecie drzwi, przecież nie będzie stała wieczność na zewnątrz. Gdy to zrobiłam, ujrzałam uśmiechniętą Narcyzę. Kamień spadł mi z serca.

- Dobry wieczór, Evelyn. - powiedziała spokojnym tonem kobieta.

-Witaj w moich skromnych progach. Zapraszam do środka. - uśmiechnęłam się i wskazałam dłonią drogę do salonu.

Zamknęłam drzwi i poszłam za swoim gościem. Widać było, że się rozglądała wszędzie. Jednak się jej nie dziwię, bo jest tutaj pierwszy raz. Następnie usiadła w zielonym fotelu i wyciągnęła z torebki kopertę z pieniędzmi.

- Proszę, masz tu wszystko wyliczone. - odparła, patrząc się w moje oczy.

- Dziękuję bardzo, ja na prawdę nie wiem, czy powinnam je przyjmować. - zakłopotałam się nieco.

- Przyjmij to w formie... Hmm... Podziękowania. Za zajęcie się mną w szpitalu. - po tym zaczęła mi wpychać pieniądze do rąk.

Chwilkę sobie porozmawiałyśmy, nałożyłam jej tego ciasta co mi zostało, czyli biszkoptowe z masą mascarpone i owocami na wierzchu. Chyba jej smakowało, bo w mgnieniu oka wszystko zniknęło z talerza. Z jej rozmowy wywnioskowałam dwie rzeczy. Albo umie doskonale kłamać i jest po rozmowie z Lucjuszem, albo on z nią na ten temat nie pogadał. W środku miałam nadzieję, że poczeka z tym do moich urodzin i zrobi to po imprezie, nie chciałabym mieć awantury. Nasze spotkanie długo nie trwało, góra 20 minut. Narcyza wyszła mówiąc, że gdzieś się jej spieszy. Tylko gdzie? O tej porze wszystko jest zamknięte.

Posprzątałam i umyłam naczynia, a potem poszłam wziąć prysznic. Nie chciało mi się leżeć w wannie, potrzebowałam czegoś szybkiego na orzeźwienie. Rozebrałam się i weszłam do kabiny i nie minęła chwila, a moje ciało zostało skąpane w strugach ciepłej wody. Żelem skrupulatnie się umyłam, żeby nie śmierdzieć na urodzinach. Potem się tylko wytarłam i poszłam spać. Nie mogłam się doczekać tego jedynego dnia w roku - urodzin.

Rano obudził mnie budzik. Tak, ustawiłam sobie budzik w dzień wolny. Nie chciałam zmarnować ani jednej minuty na spanie. Zegar wskazywał godzinę 7. Wszystkiego najlepszego, Evelyn. Masz już 20 lat! - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Przeciągnęłam się i szybko wstałam z łóżka. Do imprezy miałam jeszcze 11 godzin, także mnóstwo czasu. Wynajęłam wcześniej skrzata domowego, który będzie zbierał zamówienia i gotował. Miałam już jeden obowiązek z głowy. Jedynie co musiałam zrobić, to udekorować ogródek. Była taka przepiękna pogoda, że żal byłoby zrobić wszystko w zatłoczonym pomieszczeniu. Na świeżym powietrzu jest kompletnie inaczej. Nie chcąc zwlekać, ubrałam byle jakie ubrania, wzięłam różdżkę i wybiegłam na zewnątrz. Przed sobą ujrzałam niewielki ogródek z roślinami i pole ze skoszoną trawą. Właśnie tutaj będzie stać namiot.

Pare machnięć różdżką i wszystko było gotowe. Pojawił się niewielki namiot, podobny do tego z wesela Billa i Fleur. Ozdobiony był przeróżnymi lampkami i innymi dekoracjami. W środku był jeden, duży stół, przy którym wszyscy goście będą siedzieć oraz mnóstwo miejsca do tańczenia. Na zewnątrz przygotowałam hamaki i grilla. Byłam z siebie naprawdę dumna. Wtedy mogłam już odpoczywać i czekać na pierwszych gości.

Lucjusz Malfoy // Zakazana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz