Rozmowa z Narcyzą nieco rozproszyła młodą magimedyczkę. Wpłynęło to na jej skuteczność w pracy. Pomyliła pacjentów i podała złe leki. Jej myśli ciągle wirowały, zdrada Draco i kłamstwa jego matki nie dawały jej w spokoju wykonywać pracy. W końcu jej przełożona złapała ją na korytarzu i postanowiła wyjaśnić pare spraw.
- Anderson! Co się dzisiaj z tobą dzieje? Prawie zatrułaś nam pacjenta! Gdyby nie szybka reakcja Davida to mielibyśmy trupa, a ty jeszcze większe kłopoty. - powiedziała dostojnie niewysoka, starsza kobieta, przyciągając Evelyn do ściany.
- P-pani Ainsworth, ja na prawdę nie chciałam! Wie pani, że to do mnie niepodobne. Mam pewne problemy w życiu prywatnym. Zerwałam z narzeczonym i... Jeszcze problemy z jego rodzicami. - odparła nieco wystraszona. - Proszę mnie nie zwalniać!
- Nie obchodzi mnie to, co się stało w twoim życiu. Obchodzi mnie zdrowie i życie pacjentów szpitala. Dostajesz upomnienie, nie mogę zwolnić najlepszego pracownika na naszym oddziale. Teraz idź do domu i ochłoń, nie możesz narażać swoich pacjentów na pomyłki z twojej strony. Do zobaczenia jutro. Postaraj się, żeby to się nigdy nie powtórzyło. - dodała szybko przełożona Ainsworth i pewnym krokiem wróciła do swojej pracy, porzucając uzdrowicielkę na korytarzu.
Po konwersacji Evelyn pobiegła do swojego gabinetu i tam przebrała się. Robocze ubranie powiesiła na wieszaku, a sprzęt pozostawiła na biurku. Wychodząc z budynku zerknęła jeszcze raz do sali, w której leżała Cyzia, ale spała więc postanowiła jej nie budzić i wyszła. Nie pożegnała się z nikim, z budynku wybiegła z prędkością Nimbusa. Zanim jednak doszła do samochodu, usłyszała znajomy jej głos. Była to jej koleżanka z czasów szkolnych, Lia Smith.
- Nie wierzę własnym oczom, czy to Evelyn Malfoy? - krzyknęła ze zdumienia Lia. - Co tutaj robisz?
- Cześć Lia, nazywam się Evelyn A-N-D-E-R-S-O-N. - przeliterowała skrupulatnie swoje nazwisko, po czym dodała. - Z Draco nic mnie już nie łączy. A co tutaj robię? Pracuję, nawet długo. A ty co tu robisz? Coś się stało? Może pomogę.
- Ty tu pracujesz!? Będziemy koleżankami z pracy! Od jutra będę pielęgniarką oddziałową. - dziewczyna wyglądała na szczęśliwą.
- A ty przypadkiem nie byłaś aurorem? Czemu taka nagła zmiana profesji?
- Byłam, byłam, ale nie do końca satysfakcjonowała mnie ta robota. A jako że zdałam odpowiednie egzaminy, to mogę podjąć pracę tutaj, w szpitalu. Dzisiaj idę załatwić ostatnie papiery.
- To życzę powodzenia. Ja już uciekam, spieszy mi się. Masz tutaj mój numer kominka. Sowę pamiętasz. W razie co, to wpadaj. - wręczyła Lii papierek z numerkiem i wsiadła do swojego auta.
***
Stojąc przed drzwiami od domu, zauważyła, że po jej kuchni chodzi jakaś osoba. Przestraszyła się, bo ostatnio słyszała o wielokrotnych włamaniach, a teraz sama jest rabowana. Dodatkowo nie wiedziała, czy da radę ze złodziejem. Wyciągnęła różdżkę i w pozycji gotowości do walki weszła do salonu. Na podłodze stały eleganckie buty, a na wieszaku wisiał płaszcz. Evelyn stała za ścianą, więc osoba wychodząca z kuchni nie miała szansy jej ujrzeć. Domniemany włamywacz miał na sobie długą szatę i kaptur na głowie.
- Drętwota! - rzuciła bez wahania zaklęcie w kierunku swojej ofiary, a strumień trafił w jego rękę.
Podbiegła do obcej jej osoby, która... jednak nie była obca. Za kapturem kryły się długie, platynowe włosy. Był to Lucjusz. Odwróciła go szybko na plecy i użyła zaklęcia leczniczego.
![](https://img.wattpad.com/cover/258277780-288-k228877.jpg)
CZYTASZ
Lucjusz Malfoy // Zakazana Miłość
Roman d'amourPo Drugiej Wojnie Czarodziejów. Miłosne rozterki ludzi, którzy mają niełatwe życie. Czy tytułowa "Zakazana miłość" będzie miała sens istnienia? A może to wszystko jest błędem? Zapraszam do czytania! 03.06.2021 - #1 lucius 22.06.2021 - #1 luciusmalfo...