Po filmowej nocy nastał kolejny, przedostatni dzień we Włoszech. Obudziłam się w ramionach Lucjusza. Przeniosłam nawet rzeczy do jego pokoju, bo nie chciało mi się latać pomiędzy pomieszczeniami. Chciałam delikatnie odsunąć jego ręce z siebie, ale wtedy odezwał się.
- Już wstałaś, mała? - spytał się mnie takim ospałym głosem.
- Kurcze, nie chciałam cię obudzić! - wyszłam z łóżka i dodałam. - Idę na śniadanie, ty śpij dalej.
- Tylko już mi nie będzie tak wygodnie beż ciebie. Też pójdę na śniadanie. - uśmiechnął się i zerwał się z łóżka jak poparzony.
Oboje ubraliśmy stroje kąpielowe i na to luźne ubrania, ponieważ dzisiaj planowaliśmy popłynąć jachtem. Woda była spokojna, więc idealna na taką wycieczkę.
Zeszliśmy na dół, gdzie czekały na nas różne smakołyki. Ponownie cały stół był zapełniony po same brzegi. Ja wzięłam niewielką bagietkę, przekroiłam ją i dodałam do niej kilka warzyw. Potem włożyłam ją do opiekacza. Nie ukrywam, ale była naprawdę dobra. Lucjusz za to ma żołądek bez dna. Zjadł dwie duże miski płatków z owocami oraz kanapkę. W życiu nie pomieściłabym takiej ilości jedzenia w sobie!Pogoda znowu dopisywała, tutaj chyba każdy dzień jest taki piękny, zazdroszczę mieszkańcom. Na wyspach niestety ciągle pada lub jest pochmurno. Dla mnie i pewnie dla Malfoya, te Włochy to odskocznia od codzienności. Wyszłam na taras i obserwowałam lokalna roślinność. Szczerze, nawet na nią wcześniej nie zwróciłam uwagi. Na zewnątrz rosły niewielkie palmy oraz jakaś mniejsza roślinność śródziemnomorska. Cieszyło to moje oczy, bo wszystko akurat kwitło. W ogródku były chyba wszystkie kolory, od białego po pomarańczowy.
- Chodź! Już wychodzimy! - usłyszałam donośny głos z kuchni.
- Idę! - odkrzyknęłam jak najgłośniej, wzięłam torbę i pobiegłam do drzwi wyjściowych, do Lucjusza.
Gdy go zobaczyłam, o mało nie parsknęłam śmiechem.
- Co... co ty masz na głowie? - wskazałam na kapelusz z daszkiem, który miał kocie uszy i oczy.
Dostałam jego laską po nogach, trochę zabolało, ale on wciąż miał poker face. Jednak wciąż jest w nim namiastka tego złego Malfoya.
- Nieważne. Jednak zastanawia mnie jedno... "Namiastka złego Malfoya"? - podniósł brew do góry.
- Czy ty czytasz moje myśli? - zezłościłam się.
- Nie, to było tak głośne, że nie dało się usłyszeć. Wyjaśnisz mi to? - wziął mnie w tym momencie pod ramię i zaczęliśmy iść w stronę plaży.
- Bo... Uderzyłeś mnie twoją laską, a to mnie zabolało... - cicho powiedziałam.
- Nie chciałem, żeby cię zabolało. Przepraszam. - zatrzymał się na chwilę i mnie pocałował w policzek. Zrobiło mi się od razu lepiej.
Szybkim ruchem zdjęłam z jego głowy czapkę i założyłam na swoją. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Towarzyszył nam niewielki wiatr, który kołysał naszymi włosami na prawo i lewo. Słońce było coraz wyżej i robiło się coraz cieplej. Po drodze zbierałam dodatkowo muszelki, małe jak i duże. Jedna była wielkości mojej dłoni!
Z daleka było już widać jacht. Należał on oczywiście do rodziny Malfoy, w co nie wątpiłam. Wyróżniał się na tle innych. Był kremowy i miał duże "M". Po drodze złapali nas jednak jacyś turyści.
- Entschuldigung! - krzyknęła jakąś kobieta.
- Ev, znasz niemiecki? Bo ja nie... - spytał się mnie Lucjusz, a ja pokiwałam głową przecząco.
CZYTASZ
Lucjusz Malfoy // Zakazana Miłość
RomancePo Drugiej Wojnie Czarodziejów. Miłosne rozterki ludzi, którzy mają niełatwe życie. Czy tytułowa "Zakazana miłość" będzie miała sens istnienia? A może to wszystko jest błędem? Zapraszam do czytania! 03.06.2021 - #1 lucius 22.06.2021 - #1 luciusmalfo...