XXVI

346 18 11
                                    

Lucjusz POV

Czekałem już w restauracji, na zapleczu byli Draco z Lią. Szykowali ostatnie ozdoby. Bez nich nie dałbym sobie rady. Brak mi kreatywności, więc powierzyłem im zadanie - ozdobienie sali. Dostałem też wcześniej znak od kierowcy, że Evelyn jedzie już tutaj. Stresowałem się, nawet bardzo. Nie mogłem przewidzieć jej reakcji. Niby ze mnie taki bezuczuciowy Śmierciożerca, ale ludzie by się zdziwili, wiedząc jaki jestem naprawdę.

W pewnym momencie zrobiło mi się bardzo gorąco. Pobiegłem do okna i wychyliłem się przez nie. Znajdowałem się na piątym piętrze, więc widok zapierał dech w piersiach. Wziąłem kilka głębokich oddechów, po czym poczułem dłoń na ramieniu. To był Draco.

- Dobrze się czujesz? Może przynieść Tobie wody? - spytał się mnie z troską w głosie. Dziwiłem się, że ma siłę tutaj być. Nie byłem z jego matką, nagle się oświadczam jego byłej dziewczynie. Postanowiłem wykorzystać sytuację.

- Już jest lepiej, dziękuję. - uśmiechnąłem się delikatnie i położyłem rękę na ramieniu syna. Poczułem, jak łzy mi napływają do oczu. Chłopie, jesteś twardy, nie płacz. - Usiądźmy przy stole, musimy porozmawiać.

Dracon popatrzył się na mnie ze zdziwieniem, ale usiadł przy stole. Było wyraźnie widać zmieszanie na jego twarzy. Nie mogłem na to patrzeć, to był mój syn.

- Wiem, że ta sytuacja jest dla Ciebie ciężka. - zacząłem mówić. - W krótkim czasie rozstałem się z Twoją matką. Jesteś świadomy tego, że była toksyczną osobą? - spytałem się, a on jedynie pokiwał głową. Nie wiedziałem, czy był skory do rozmowy. Ale chciałem już dokończyć. - Wiedz, że Ciebie zawsze będę kochać. Jesteś moim synem, i pomimo wyboistej drogi w Twoim dzieciństwie, musisz wiedzieć, że to wszystko było dla Ciebie. Nigdy w życiu nie zwątpiłem w Ciebie. Wyrosłeś na rozsądnego, mądrego mężczyznę.

Draco wstał, myślałem już, że chce odejść, uciec. Jednak myliłem się. Przytulił mnie z całej siły. Cieszyłem się jak głupi z tego powodu.

- O ile Evelyn zostanie moją narzeczoną, to pamiętaj, zawsze będziesz najważniejszy. Będąc Sługą dla Czarnego Pana zrozumiałem, że rodzina jest najważniejsza. Nie mogłem od niego odejść, dla Twojego dobra. - spojrzałem na jego twarz, był wyraźnie rozklejony.

- Ja to wszystko wiem, ojcze. Zawsze, z całej siły, próbowałem Ciebie zadowolić, bo myślałem, że tylko tak będziesz mnie kochać. - poczułem, jak mi serce staje. Nie sądziłem, że byłem tak... Nawet nie wiem, jak to w słowa ubrać. - Z czasem zrozumiałem, że nie muszę tego robić. Kochałeś mnie na swój sposób, a teraz próbujemy to razem nadrobić. Dziękuję, że jesteś przy mnie tu i teraz.

- Ja Tobie też dziękuję, Draco. - powiedziałem ciszej. - A co do Eve...

- Nie martw się. Widzę, że jesteś przy niej bardzo szczęśliwy. Przy mamie nigdy taki nie byłeś. Zasłużyłeś na szczęście, miłość. - przerwał mi, ale na dobre. Kamień spadł mi z serca. Potrzebowaliśmy razem tej rozmowy. Przetarłem oczy, aż usłyszałem dzwonek. Szybko się rozbudziłem...

POV Evelyn

Podjechaliśmy pod dużą kamienicę. Była świeżo po remoncie, zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Zawsze zwracałam uwagę na szczegóły, więc moje oczy od razu zauważyły aniołki nad wejściem. Chciałam już wychodzić, ale kierowca mnie uprzedził i sam otworzył drzwi. Poczułam się jak księżniczka. Na zewnątrz było nieco chłodniej niż u mnie pod domem, ale nie marzłam. Sprawdziłam w torebce, czy wszystko mam. W lusterku przejrzałam się, czy makijaż mi się nie rozmazał. Szybko rozprostowałam sukienkę i wzięłam głęboki oddech. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Chciałam przejść przez drzwi, ale były zamknięte. Obok był dzwonek, więc nacisnęłam i poczekałam.

Lucjusz Malfoy // Zakazana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz