Przetarłam oczy i zerwałam się z łóżka. Była 7 rano, a usłyszałam krzyk z kuchni. Nie było Lii, więc wzięłam różdżkę i wybiegłam z pomieszczenia w kierunku hałasu. Odsunęłam drzwi i zobaczyłam Lię w łzach, która trzymała rękę pod wodą. Na podłodze leżała patelnia i jej cała zawartość. Zaklęciami wszystko przeniosłam na blat i podeszłam do koleżanki.
- Poparzyłam się, chciałam przenieść jajecznicę na talerz. - popatrzyła w kierunku talerza. - Ale upuściłam patelnię i otarła mi się o przedramię. To wszystko przez pracę, ciągle o niej myślę i nawet głupiego jedzenia nie potrafię sobie przygotować. - zerknęła na mnie spode łba.
- Nic się nie stało, nie możesz się obwiniać. Wypadki w kuchni się zdarzają, ja kiedyś wzięłam zły garnek z palnika i wylałam zupę, a zostawiłam wodę. Daj mi tą rękę i będzie już po sprawie. - podłożyłam moją dłoń, żeby mogła położyć swoje przedramię na nie.
Jak mi położyła, to przyjrzałam się oparzeniu. Było podłużne, ale lekkie. Nie wyglądało przerażająco, mogłam użyć zwykłej maści, ale dla dobra "psiapsi" wyjęłam różdżkę.
- Episkey! - głośno powiedziałam, kierując czubkiem na jej ranę. Dosłownie po sekundzie całość wyglądała już normalnie i nie bolała.
Lia rzuciła mi się na szyję i mocno wyściskała. Ledwo oddychałam, ale też ją lekko przytuliłam. Później odprowadziłam ją do stołu.
- Magia nie boli, patrz. - zwróciłam jej uwagę i zaczarowałam przybory kuchenne. Wszystko samo zaczęło się przygotowywać. Jajka rozbijały się, smażyły, bez mojej ingerencji. Usłyszałam chichot i czerwoną koleżankę. - A ty co się tak głupio cieszysz?
Nie dostałam odpowiedzi. Skarciłam ją wzrokiem, a ona jeszcze bardziej zaczęła się śmiać. Ledwo wskazała na swoje plecy i spadła z krzesła. Wkurzona ściągnęłam swoją koszulkę. Nie musiałam się wstydzić, bo już wiele razy byłyśmy przy sobie nagie. Wtedy ujrzałam napis, który przywrócił mi wszystkie wspomnienia.
Gdy ci smutno,
Gdy ci źle
Przyślij sowę
I zaproś mnieTwój ulubiony blondyn.
Lia zerknęła na mnie i znowu zaczęła się śmiać.
- Widzę, że Lucjusz wszędzie zaznacza swoją obecność. - uśmiechnęła się dziarsko.
- Idiotko, on by czegoś takiego nie napisał. To koszulka od Draco. Kompletnie zapomniałam o tym napisie, nie zwracałam uwagi. - prychnęłam i schowałam twarz w rękach.
- Skąd miałam wiedzieć, że to nie Lucjusz? Przepraszam. - wstała i pomasowała mi ramiona. - Może to znak, że należy się pogodzić?
- Starszy Malfoy ma swoje odpały i czasem pochopnie podejmuje decyzje, jednakże wciąż jest gentlemanem. Takie prezenty nie są w jego guście. - chwilkę za pauzowałam. - Po drugie, dlaczego miałabym się godzić z Draco? On mnie zdradził, na Merlina! - krzyknęłam.
- Spokojnie. Pomyślałam o tym, bo on próbował ciebie nie raz przeprosić. Zresztą, jutro wyjeżdżasz do Hogwartu. Nie myślisz, że lepiej byłoby zamknąć wszystkie sprawy zanim znikniesz?
- Ale ja jadę na chwilę tam, potem wracam. Jeszcze dwa tygodnie do rozpoczęcia. - odpowiedziałam i chwilę się namyśliłam. - Masz rację. Muszę się zachować z godnością. Pomimo ostatniej kłótni i tego, że mnie zwyzywał, to porozmawiam z nim. Zrobię to nawet teraz.

CZYTASZ
Lucjusz Malfoy // Zakazana Miłość
RomancePo Drugiej Wojnie Czarodziejów. Miłosne rozterki ludzi, którzy mają niełatwe życie. Czy tytułowa "Zakazana miłość" będzie miała sens istnienia? A może to wszystko jest błędem? Zapraszam do czytania! 03.06.2021 - #1 lucius 22.06.2021 - #1 luciusmalfo...