XV

524 18 18
                                    

Słońce pieściło nasze twarze tak, że musiałam założyć okulary. Lucjusz szedł z przodu szybkim krokiem, ja musiałam praktycznie biec. Ale nie dziwiłam mu się, ponieważ oboje byliśmy bardzo podekscytowani. To była nasza ostatnia szansa dłuższego wyjazdu, zanim rozpocznie się rok szkolny w Hogwarcie. Z daleka widziałam trzy, wielkie hangary, które były podpisane. Na jednym z nich było namalowane wielkie "M", więc domyśliłam się, że tam się kierujemy. Wciąż jednak nie wiedziałam, dokąd blondwłosy mężczyzna chciał mnie zabrać. Każdą moją zaczepkę ignorował, co mnie trochę frustrowało.

Drogę przebyliśmy bardzo szybko. Lucjusz nie wydawał się nawet zmęczony, za to ze mnie lał się pot. Było tak gorąco! Nagle odwrócił się do mnie.

- Leciałaś kiedykolwiek? - rzucił pytaniem.

- Nie... Nigdy... Ani samolotem, ani helikopterem. - odparłam nieśmiało.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - wtedy otworzył hangar.

Przede mną pojawił się nieduży, ale ekskluzywny helikopter. Jego kawowe malowanie błyszczało tak, jakby dopiero co wyszedł z fabryki. Na boku był numer i małe logo "Malfoy".

- Napatrzyłaś się już? - właśnie wtedy wyrwał mnie z transu.

- Tak, tak. Możemy wchodzić. Tylko co ja mam robić?

Lucjusz otworzył mi drzwiczki i pomógł wejść na pokład. Potem je zamknął i sam wskoczył na swoje miejsce. Wziął dwie pary słuchawek z mikrofonem i jedne założył mi na głowie.

- Ty nic nie będziesz robić. Ja tu wszystkim steruję. Jedyne co, to możesz się delektować widokiem. - powiedział, zapinając mi i sobie pasy.

- A dowiem się w końcu, dokąd zmierzamy?

- Włochy. - rzucił.

Zatkało mnie. Myślałam, że będziemy gdzieś w obrębie Anglii, a tu nagle Włochy. Już nie chciałam pytać o szczegóły, bo wiem, że to jest niespodzianka.

- Gotowa na lot? - spytał się, masując mi kolano.

- Chyba tak. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.

Poczułam, jak zaczynamy się unosić do góry. Zamknęłam oczy, żeby nie patrzeć w dół. Zaczęłam się bać i ekscytować jednocześnie. Przed oczami zaczęły przelatywać różne scenariusze. W jednych rozbijaliśmy się, a w drugich lądowaliśmy z uśmiechami na twarzy. Zaczęły mi lecieć łzy z oczu. Usłyszałam nagle, jak Lucjusz zaczął rozmawiać chyba z radiostacją. Nic nie rozumiałam z tego, co mówił.

- Jak się czuje panna Anderson? Wszystko w porządku?

Zaczęłam powoli otwierać oczy. Pod sobą ujrzałam morze. Zaczęłam nawet szybciej oddychać.

- Spokojnie, za jakieś 5 minut znajdziemy się nad lądem. Chcesz zrobić przerwę? - powiedział z troską w głosie.

- Nie, nie trzeba. Chcę już jak najszybciej być na miejscu. Dziękuję, że pytasz.

Nie wiedziałam, że mam lęk wysokości, ale udało mi się go przezwyciężyć. Gdy dowiedziałam się, że jesteśmy nad Włochami, to wręcz zaczęłam się cieszyć. Wtedy też Lucjusz mi zdradził, że lecimy nad morze. Jego dom ponoć znajdował się na plaży. Zaczęłam go wypatrywać, ale długo mi to nie zajęło. Nie był tak duży, jak willa w Anglii, ale wystarczający na wakacyjny pobyt. Ogród był bardzo zadbany, na miejscu znajdował się basen i jacuzzi. Potem ujrzałam miejsce lądowania. Wtedy już totalnie się wyluzowałam, bo nasz lot skończył się szczęśliwie. Oddałam słuchawki Lucjuszowi, odpięłam pasy. Mężczyzna pomógł mi wyjść z pokładu.

Lucjusz Malfoy // Zakazana MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz