8. Pan buc

224 10 14
                                    

Victor pov's

Pieprzenie.

Od pół godziny siedziałem na jakiejś gównianej prezentacji, gdzie mówili o modzie współczesnej.

Jakbym tego już dawno nie prześledził. Nie wiem po co dają mi te zaproszenia z podpisem ,,obowiązkowe''.

Siegnełem za telefon sprawdzając maile. Było kilka zaproszeń na pokazy.

Na których bardzo rzadko się zjawiałem.

I głupie gale, na których chyba nikt nigdy mnie nie widział.

Wszedłem na instagrama sprawdzając bieżące  wiadomości, jednak w ciągu sekundy mignęło mi zdjęcie. Zmrużyłem oczy przesuwając palcem w górę.

Ukazała mi się uśmiechnięta Diana na tle wierzy Eiffla. Parsknąłem cicho wchodząc w jej profil. Chyba bardzo lubiła dokumentować swoje życie, bo na wielu zdjęciach była ona lub jakiś widok z miasta.

A co mi tam.

Kliknąłem ikonkę ,,zaobserwuj'' i w tym samym czasie odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni i skupiłem się na nudnym gadaniu jakiegoś faceta.

***

Kiedy przekroczyłem próg mieszkania odrazu rozluźniłem krawat przy szyi. Po chwili zza rogu wybiegł puszysty mały szczeniak. Uknlęknełem czekając aż mała bestia na mnie wskoczy.

– Stella!

Mały szczeniak zaczął szczekać i radośnie machać ogonem. Zawsze gdy wracałem do domu to było jedyna miła chwila w ciągu dnia. Ten pies był dla mnie wszystkim.

– Chodź, zjemy coś. – wstałem ruszając do kuchni. Nasypałem mokrej karmy w miskę i podałem psu. Sam zrobiłem sobie najzwyklejszą kanapkę. Było dobrze po dwuedziestej pierwszej, a telefon w kieszeni zaczął wibrować.

– Chryste... – mruknąłem wyciągając go. Spojrzałem na wyświetlacz dostrzegając nieznany numer. Mimo wszystko przeciagnełem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. – Halo?

Osoba, która dzwoniła była w miejscu gdzie była głośna muzyka, słyszałem śmiechy i krzyki. Gdy już chciałem sie rozłączyć ktoś się odezwał.

– Halooooo. Dzień dobry szefie jak się Pan ma? – usłyszałem pijacki głos dziewczyny.

Diana

– Diano co się tam dzieje? – zapytałem ale usłyszałem tylko ciche pomrukiwania pod nosem. – Cholera powiedz!

– Spokojnie, spokojnie mam to pod kontrolą. – zaczęła, a ja coraz szybciej traciłem cierpliwość. – Chciałam tylko powiedzieć, że jest Pan  gburem i wkurwiajacym człowiekiem. Z całym szacunkiem ale lubię być szczera.

– Ta chyba tylko po pijaku. – mruknąłem cicho, żeby nie usłyszała. – Gdzie jesteś?

– A to nie twoja sprawa Panie szefie. – zaśmiała się. – Proszę wybaczyć ale muszę chyba kończyć naszą cudowną pogawędkę.

– Diano posłuchaj. – starałem się mówić bardzo spokojnie chodź to graniczyło z cudem – Nazwa klubu. Teraz.

– Le Montana. – ktoś zdążył odpowiedzieć za nią. Diana zaczęła ją wyzywać odrazu się rozłączając.

Zacisnąłem dłoń na telefonie w głowie licząc do dziesięciu.

To będzie ciężka droga.

– Pan zaraz wróci Stella, musi odebrać kapryśne dziecko z imprezy.

The missing pieceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz