Diana pov's
– Dziękuję – pocałowałam go po raz kolejny tego wieczoru. Moja pomadka zostawiała wyraźne ślady na jego ustach, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Tak bardzo cieszyłam się, że mogłam z nim spędzić ten czas. Na każdym kroku próbował poprawić mi humor. Wspierał i za każdym razem upewniał się, czy na pewno wszystko okej. – Widzimy się jutro?
– W pracy – powiedział, a mój uśmiech od razu zmalał.
– Jasne – mruknęłam cicho, po czym zrobiłam parę kroków do tyłu. – Do zobaczenia.
– Dobranoc Diano – powiedział w momencie kiedy weszłam na klatkę. Wspięłam się ku górze, po chwili docierając do odpowiednich drzwi. Sprawnie je od kluczyłam wchodząc do środka. Zapaliłam światła i zdjęłam z siebie płaszcz wraz z szpilkami, gdy weszłam w głąb od razu udałam się do kuchni by nalać sobie trochę wody i wziąć leki.
Uznałam, że znowu zacznę je brać by chodź trochę stłumić uczucia, które tylko robiły mi pod górkę. Może i nie dawały mi szczęścia, ale pozwalały zmniejszyć ten ból, który odczuwałam w środku.
Gdy je wzięłam udałam się prosto pod prysznic i przez fakt, że w mojej głowie siedział chłopak o zielonych oczach, przez resztę wieczoru uśmiech nie potrafił zejść z mojej twarzy.
***
Usłyszałam dzwonek do drzwi przez co odłożyłam łyżkę na bok. Uznałam, że przed pracą zrobię naleśniki. Nucąc melodie pod nosem podeszłam do wejścia i sprawnie je otworzyłam.
Jednak widok, który zastałam zdecydowanie nie był tym, którym chciałabym zobaczyć. Czułam jak żółć podchodzi mi do gardła. Serce przyspieszyło, a ja zaczęłam oddychać coraz szybciej.
Proszę nie...
– Hej siostrzyczko – jej głos obijał się w mojej głowie, a ja nadal stałam wpatrując się w nią. Miałam nadzieje, że może wszystko tak naprawdę mi się śniło i moja siostra wcale nie stoi w progu. Jednak kiedy pomrugałam parę razy ona nadal stała uśmiechając się od ucha, do ucha.
– Nie wpuścisz swojej ukochanej siostry, Diano? Okaż trochę szacunku – powiedziała, a ja nerwowo zacisnęłam dłoń w pięść i paznokciami zaczęłam mocno napierać na zewnętrzom część dłoni.
- Nie wstydzisz się tak wychodzić do szkoły? Wiecznie chodzisz w jakiś workach i wcale nie dziwie się, że się z ciebie śmieją – powiedziała poprawiając swoją opaskę na włosach. – Chociaż czekaj... – obróciła się w moją stronę uraczając mnie pogardliwym spojrzeniem. – Może to lepiej, że chodzisz w tych szmatach przynajmniej nie widać tego jaka jesteś gruba.
– Co ty tu robisz? – odezwałam się w końcu, a mój głos brzmiał dziwnie obco.
– No jak to co? Odwiedzić moją siostrzyczkę – odparła. – A teraz przesuń się i mnie wpuść.
Tak bardzo nie chciałam tego robić. Nie chciałam znosić jej obecności, nie chciałam by znów mnie poniżała powodując że znowu czułam się ta gorsza.
– Nie.
– Nie? – zapytała wyginając brew ku górze. Gdy dłuższą chwilę się nie odzywałam sama stwierdziła, że nie będzie się mną przejmować. Mocno popchnęła mnie na bok i weszła w głąb. – Oh ty niezdaro. Uuuuuu naleśniki!
Czekał mnie najgorszy dzień w moim życiu.
Zamknęłam drzwi i podążyłam za dziewczyną. Z wyglądu jakoś bardzo się nie różniliśmy, jedynie ona pofarbowała włosy na blond, ale reszta była identyczna. Zawsze lubiła nakładać dużą ilość makijażu na twarz i to się nie zmieniło, a mogłabym nawet powiedzieć, że było tego jeszcze więcej.
CZYTASZ
The missing piece
RomanceDiana Davis od dwóch lat zamieszkuje słoneczny Paryż. Oderwała się od bolesnej przeszłości i spełnia marzenia. Dziewczyna pracuje jako asystentka w biurze modowym, lecz kiedy dostaje oficjalne zaproszenie na gale gdzie miał pojawić się sam Victor L...