Ostrzegam was od razu, że w tym opowiadaniu będą się pojawiały wulgaryzmy, sceny erotyczne oraz tym podobne. Mam nadzieje, że się nie zrazicie.
***
Draco
Ale mnie łeb napierdala. Ostatnie co pamiętam z wczoraj to znicz i jakieś błekitne światło. Jęknąłem cicho.
- Chyba się budzi - mruknął ktoś nad moją głową. Usłyszałem także jak ktoś głośno krzyczy, ale nie wiedzaiłem za bardzo co.
- Draco jak się czujesz? - zapytała pani Pomfrey. Odpowiedziałem jej głośnym jękiem.
- Rozumiem. Wiesz co się stało? - dopytywała. Pokręciłem głową na nie. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Na łóżku obok siedział Potter. Darł się w niebogłosy na... na Dumbledore'a!
- Nie! To na pewono nie prawda! Nie zgadzam się! Ja go nienawidzę! Nie! - wydzierał się Wybraniec. Spojrzałem na niego zaciekawiony, ale odpowiedziało mi spojrzenie przepełnione gniewem, nienawiśćcią i niedowierzaniem.
- Co się stał...? - zanim dokończyłem przerwał mi Gryfon.
- Oni powarjowali! Popierdoliło ich! - wrzasnął. Spojrzałem po innych osobach. Wszyscy mieli poważne miny.
- Panie Potter. Niech się pan uspokoi. Nie czas na panikę... - powiedziała pielęgniarka. Potter posłał jej ironiczny uśmiech.
- On sam będzie panikował jak się dowie! - wysyczał. Nie wytrzymałem.
- O czym się dowiem? - powiedziałem głośniej.
- Panie Malfoy, pamięta pan ten niebieski błysk przed utratą przytomności? - zapytała kobieta.
- Taaak? - zaciągnąłem niepewnie.
- To było nieudane zaklęcie. Miało za zadanie złączyć wasze miotły, ale złączyło was - powiedział dyrektor. Zmroziło mnie.
- Jak to nas? - zapytałem.
- Jesteśmy teraz w związku małżeńskim! - wrzasnął do tej pory w miarę spokojny Gryfon. A teraz to mnie zatkało.
- Co? Jak to możliwe? - dopytywałem.
- Wiesz Draco,.... gdy zaklęcie wiążące jest rzucane na przedmioty to one łączą się ze sobą fizycznie, a u nas czarodziei zaklęcie rzucone na osoby może albo złączyć ich dusze, albo przpieczętować związek małżeński - wyjaśnił dyrektor.
- Aczkolwiek wasz przypadek to to drugie - dodała MacGonagal. Długo to do mnie nie docierało. A kiedy jednak...
- Ale to da się odkręcić?! - dopytywałem histerycznie.
- Niestety nie... - z cienia wyłonił się profesor Snape.
- Jak to nie? To nie tak miało być! Miałem być w przyszłości mężem jakiejś wpływowej czarownicy, a nie Pierprzonego Wybrańca! - wydarłem się.
- A nie mówiłm, że on też spanikuje! - do krzyków dołączył Potter.
- Spokojnie chłopcy. Wiemy, że to dla was nowa sytuacja. Pani Pomfrey wyjaśni wam czego możecie się spodziewać w najbliższym czasie - powiedziała MacGonagal. Wstała podobnie jak Dumbledore i wyszła wraz z nim z sali. Snape spojrzał na nas i szybkim krokiem oddalił się za przełożonym. Zostałem tylko ja, Bliznowaty i Pomfrey.
- No to tak... Wiecie czego możecie się spodziewać? - zapytała. Pokręciliśmy głowami.
- Dobrze... Macie po 17 lat, jak się nie mylę. Tak? - dopytywała.
- Tak - odparłem.
- Czyli wiecie co to popęd seksualny? - pytała o to tak spokojnie, jakby mówiła "Czy wiecie co to placek z jabłkami?". Zarumieniłem się wściekle i spojrzałem na Pottera, którego twarz była podobna do dojrzałego pomidora.
- Po rumieńcach wnoszę, że tak. Przykro mi niszczyć wam humor doszczętnie, ale przyjdzie taka chwila w tym związku, że zapragniecie bliskości i dotyku drugiej osoby - stwierdziła wyciągając jakiś eliksir z szafki. Jak to bliskości? Jak to dotyku?
- Ach, wie pan panie Malfoy. Zapragniecie być zawsze blisko siebie. Poczujecie chęć dotknięcia się, oczywiście stopniowo, od szturchnięcia, poprzez przytulanie lub pocałunki, nawet do seksu - wyjaśniła, dopiero wtedy zrozumiałem, że wypowiedziałem te pytania na głos. A tak poza tym... Jakich pocałunków?! Jakiego przytulania?! Jakiego seksu!? Powariowali już naprawdę. Potter zbladł.
- Se-se-seksu...? - jęknął. - Będziemy musieli uprawiać seks? Niby jak dwóch chłopaków...? To nienaturalne! - piszczał jak mysz.
- Nie będę tego panom tłumaczyć, póki nie zajdzie taka potrzeba. Na razie wiele się nie zmieni. Nie możecie krzywdzić siebie samych i siebie nawzajem, bo odczujecie to obaj. Jeśli zauważycie potrzebe bliskości to macie natychmiast się do mnie zgłosić wtedy porozmawiamy o tym co będzie dalej - po tych słowach wlała w nas po szklance słodkiego eliksiru i wyrzuciła nas ze szpitala...
CZYTASZ
Niechciane małżeństwo.
FanficZauważyłam, że mało tu drarry. Ja znalazłam tylko jedno, więc uzałam, że napiszę swoje. Zapraszam do czytania i komentowania.