Rozdział 1

61.8K 2.9K 6.2K
                                    

Ostrzegam was od razu, że w tym opowiadaniu będą się pojawiały wulgaryzmy, sceny erotyczne oraz tym podobne. Mam nadzieje, że się nie zrazicie.

***

Draco

Ale mnie łeb napierdala. Ostatnie co pamiętam z wczoraj to znicz i jakieś błekitne światło. Jęknąłem cicho.

- Chyba się budzi - mruknął ktoś nad moją głową. Usłyszałem także jak ktoś głośno krzyczy, ale nie wiedzaiłem za bardzo co.

- Draco jak się czujesz? - zapytała pani Pomfrey. Odpowiedziałem jej głośnym jękiem.

- Rozumiem. Wiesz co się stało? - dopytywała. Pokręciłem głową na nie. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Na łóżku obok siedział Potter. Darł się w niebogłosy na... na Dumbledore'a!

- Nie! To na pewono nie prawda! Nie zgadzam się! Ja go nienawidzę! Nie! - wydzierał się Wybraniec. Spojrzałem na niego zaciekawiony, ale odpowiedziało mi spojrzenie przepełnione gniewem, nienawiśćcią i niedowierzaniem.

- Co się stał...? - zanim dokończyłem przerwał mi Gryfon.

- Oni powarjowali! Popierdoliło ich! - wrzasnął. Spojrzałem po innych osobach. Wszyscy mieli poważne miny.

- Panie Potter. Niech się pan uspokoi. Nie czas na panikę... - powiedziała pielęgniarka. Potter posłał jej ironiczny uśmiech.

- On sam będzie panikował jak się dowie! - wysyczał. Nie wytrzymałem.

- O czym się dowiem? - powiedziałem głośniej.

- Panie Malfoy, pamięta pan ten niebieski błysk przed utratą przytomności? - zapytała kobieta.

- Taaak? - zaciągnąłem niepewnie.

- To było nieudane zaklęcie. Miało za zadanie złączyć wasze miotły, ale złączyło was - powiedział dyrektor. Zmroziło mnie.

- Jak to nas? - zapytałem.

- Jesteśmy teraz w związku małżeńskim! - wrzasnął do tej pory w miarę spokojny Gryfon. A teraz to mnie zatkało.

- Co? Jak to możliwe? - dopytywałem.

- Wiesz Draco,.... gdy zaklęcie wiążące jest rzucane na przedmioty to one łączą się ze sobą fizycznie, a u nas czarodziei zaklęcie rzucone na osoby może albo złączyć ich dusze, albo przpieczętować związek małżeński - wyjaśnił dyrektor.

- Aczkolwiek wasz przypadek to to drugie - dodała MacGonagal. Długo to do mnie nie docierało. A kiedy jednak...

- Ale to da się odkręcić?! - dopytywałem histerycznie.

- Niestety nie... - z cienia wyłonił się profesor Snape.

- Jak to nie? To nie tak miało być! Miałem być w przyszłości mężem jakiejś wpływowej czarownicy, a nie Pierprzonego Wybrańca! - wydarłem się.

- A nie mówiłm, że on też spanikuje! - do krzyków dołączył Potter.

- Spokojnie chłopcy. Wiemy, że to dla was nowa sytuacja. Pani Pomfrey wyjaśni wam czego możecie się spodziewać w najbliższym czasie - powiedziała MacGonagal. Wstała podobnie jak Dumbledore i wyszła wraz z nim z sali. Snape spojrzał na nas i szybkim krokiem oddalił się za przełożonym. Zostałem tylko ja, Bliznowaty i Pomfrey.

- No to tak... Wiecie czego możecie się spodziewać? - zapytała. Pokręciliśmy głowami.

- Dobrze... Macie po 17 lat, jak się nie mylę. Tak? - dopytywała.

- Tak - odparłem.

- Czyli wiecie co to popęd seksualny? - pytała o to tak spokojnie, jakby mówiła "Czy wiecie co to placek z jabłkami?". Zarumieniłem się wściekle i spojrzałem na Pottera, którego twarz była podobna do dojrzałego pomidora.

- Po rumieńcach wnoszę, że tak. Przykro mi niszczyć wam humor doszczętnie, ale przyjdzie taka chwila w tym związku, że zapragniecie bliskości i dotyku drugiej osoby - stwierdziła wyciągając jakiś eliksir z szafki. Jak to bliskości? Jak to dotyku?

- Ach, wie pan panie Malfoy. Zapragniecie być zawsze blisko siebie. Poczujecie chęć dotknięcia się, oczywiście stopniowo, od szturchnięcia, poprzez przytulanie lub pocałunki, nawet do seksu - wyjaśniła, dopiero wtedy zrozumiałem, że wypowiedziałem te pytania na głos. A tak poza tym... Jakich pocałunków?! Jakiego przytulania?! Jakiego seksu!? Powariowali już naprawdę. Potter zbladł.

- Se-se-seksu...? - jęknął. - Będziemy musieli uprawiać seks? Niby jak dwóch chłopaków...? To nienaturalne! - piszczał jak mysz.

- Nie będę tego panom tłumaczyć, póki nie zajdzie taka potrzeba. Na razie wiele się nie zmieni. Nie możecie krzywdzić siebie samych i siebie nawzajem, bo odczujecie to obaj. Jeśli zauważycie potrzebe bliskości to macie natychmiast się do mnie zgłosić wtedy porozmawiamy o tym co będzie dalej - po tych słowach wlała w nas po szklance słodkiego eliksiru i wyrzuciła nas ze szpitala...

Niechciane małżeństwo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz