Rozdział 2

46.6K 2.6K 1.9K
                                    

Harry

Myślałem, że będzie gorzej. Choć wszystko jeszcze przed nami. Na razie zachowujemy się jak zwykle. Śpimy w swoich domach, chodzimy na własne lekcje, uczestniczymy w tereningach quidditcha i staramy się do siebie nie odzywać. Mam szczęście, że moi przyjaciele to rozumieją i akceptują. Wszyscy Gryfoni jednogłośnie twierdzą, że jestem pokrzywdzony. Ostatnio tylko kręci mi się w głowie i słabo się czuję. Nie mogę spać po nocach i w ogóle. Natomiast lepiej mi, gdy jestem na lekcji ze Ślizgonami. Boje się, że TO się zaczyna.

Po lekcjach udałem się do skrzydła szpitalnego. Ku mojemu zdziwieniu był tam już Draco, aktualnie gawędząc z panią Pomfrey.

- Jestem pewna panie Malfoy, że to już się zaczyna. Skoro non stop źle się pan czuje, a  lepiej panu na lekcjach z Gryfonami to to jest jawny objaw - poinformowała blondyna pielęgniarka. W końcu zostałem zauważony.

- O pan Potter! Miałam właśnie posłać po pana. Wnoszę, że pan także ma pierwsze objawy? - zapytała. Przytaknąłem.

- To oznacza tylko jedno. Musicie ustalić sobie plan zajęć. Dowiedziałam się, że chodzicie na te same zajęcia tylko o innych godzinach, więc zrobimy tak, żebyście chodzili na jedne godziny. Musicie też zawsze siedzieć razem w ławce. A także, co najważniejsze, trzeba wam znaleźć nowe lokum. Coś w stylu dormitorium prefektów. Tak będziecie mieć, po pierwsze więcej prywatności, a po drugie lepsze samopoczucie, gdyż nie będziecie już tak daleko od siebie - mówiła, a my gapiliśmy się na nią niedowierzając własnym uszom. - Pan dyrektor sam podzieli wam plany, żebyście raz byli na lekcji Gryfindoru, a raz Slitherinu. Tak będzie najlepiej. A no i jeszcze pozostaje kwestia jadalni.... hmmm..... chyba możecie się umówić, że na przykład będziecie siedzieć przy swoich stołach na zmianę, by nie tracić kontaku z przyjaciółmi - dopowiedziała. W szybę niedaleko zastukała sowa. Piguła otorzyła okno i wpuściła ptaka. Podał jej dwie karteczki, po czym odleciał.

-No właśnie... tumacie nowe plany lekcji i mapki do nowego pokoju. Powodzenia chłopcy - powiedziała na odchodne.

Wyszliśmy ze skrzydła szpitalnego. Udaliśmy się bez słowa do dormitorium, niegdyś przeznaczonego dla prefektów. Na nasze nowe lokum składał się spory salon, łazienka i sypialnia. Ku mojej (i chyba nie tylko mojej) uldze w środku zastały nas dwa łóżka. Podczas wchodzenia otarliśmy się ramionami i z przerażenie, gdy zorientowałem się, że w tym samym miejscu moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Zajeliśmy swoje miejsca i uznaliśmy, że warto się rozpakować. Gdy miałem to za sobą sięgnąłem po kartkę od dyrektora. Oprócz dokładnego planu zajęć był tam też dołączony liścik o następującej treści:

          Drogi Harry.
Wiem dobrze, że jest to dla ciebie trudna sytuacja. Jednak mósisz się wykazać odpowiedzialną i odważną postawą. Nie zapominaj, że nie jesteś sam i masz przyjaciół, którzy cię wspierają. Macie z Draco pozwolenie na wolne od nauki przez okres jednego miesiąca. Jeśli trzeba więcej to tylko powiedz. Tak macie czas na przełamanie lodów i zaciśnienie więźi. Zgudź się, dobrze wam to zrobi.
                                  Profesor Dumbledore
PS: Zostawiłem wam trochę cytrynowych dropsów, które zrobił profesor Snape. Działają... uspokajająco.

Nie wiem czemu, ale to mi się nie podoba. Aczkolwiek miesiąc wolnego to coś wspaniałego...

- Ja się piszę - powiedział nagle blondyn stojący za mną. Nie powiem zdziwiło mnie, że pan perfekcyjny Malfoy chcę się wymigać od zajęć. Ciekawe.

- Ja też - odparłem. Coś ukłuło mnie w ramie i światło zgasło...

Niechciane małżeństwo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz