Harry
*trzy miesiące później*
Pomimo faktu, że Draco codziennie stara się jak może i wymyśla coraz to nowe sposoby na zobaczenie się ze mną... nic mu nie wychodzi. Wczoraj już go widziałem! W jednej chwili leciał rozpędzony na miotle prosto na moją szybę, a w drugiej odbijał się od pola siłowego i leciał z impetem na trawę. Hhhhhh... było tak blisko. A co do mnie to brzuch mi urósł dwa razy. A może nawet i trzy. Pomfery codziennie przychodzi i sprawdza czy wszystko jest w porządku. Ale oprusz stałej formułki: " Wszystko jest tak jak powinno być, panie Potter", to nic więcej mi nie mówi. Raz ktoś usłyszał, że to ma być dziewczynka, ale nie mam zielonego pojęcia czy to prawda. Draco też tak pisał w listach, ale on także nie ma pewności.
Usłuszałem nagle wybuch kominka. Pobiegłem tam natychmiast mając nadzieje, że Draco jednak dał radę przedostać się przez sieć Fiuu, ale to nie był mój mąż.
- Czego pan tutaj szuka? - zapytałem chłodno.
- Niczego panie Potter, chyba, że mam już mówić Malfoy... - rzekł tym samym tonem Snape. Jego tłuste włosy znów przyprawiły mnie o mdłości. Rozejrzał się po mojej komnacie, a potem jego czarne oczy znów wbiły się we mnie.
- Pani Pomfrey kazała mi sprawdzić co z twoją ciążą Potter - powiedział.
- Ale pani Pomfrey za każdym razem mówi, że wszystko jest idealnie. O co może chodzić? - zdziwiłem się. Nie odpowiedział. Wyjął różczkę i zaczął rzucać we mnie zaklęciami diagnostycznymi. Zmarszyczył brwi i powtórzył zaklęcia, ale chyba dały mu ten sam wynik, bo jego brwi podjechały niemal do czubka głowy.
- Pomfrey miała racje... - wymsknęło mu się.
- W czym racje?
- Nieważne. Odpoczywaj Potter - powiedział. A potem już go nie było. Nie no ludzie! Jak tak można nic nie mówić! Ja tu się denerwuje! A oni co?! Załamie się chyba od tego wszystkiego....
CZYTASZ
Niechciane małżeństwo.
FanficZauważyłam, że mało tu drarry. Ja znalazłam tylko jedno, więc uzałam, że napiszę swoje. Zapraszam do czytania i komentowania.