Draco
Nie wierze w to. Wiem o tym, ale nadal w to nie wierze. Nie chcę się przyznać, że to co się stało złamało mnie w równym stopniu co Harry'ego. Nikt nie mówi tego głośno, ale mój mąż się najzwyczajniej w świecie załamał. Siedzi zapłakany w oknie albo leży cały dzień w łóżku przy zasłoniętych kotarach. A mi serce pęka jeszcze bardziej, gdy patrzę jak on cierpi. Dumbledore, McGonnagal i Snape są tak samo przerażeni jak my...
- Mam! - rozległ się triumfalny głos Severusa. Sprawa zniknięcia Ajden'a i Rose to chyba pierwsza, w którą się tak zaangażował. Nawet Harry drgnął i spojrzał na niego z mieszaniną bólu i zaciekawienia.
- Co masz? - zapytała pani profesor. Mistrz Eliksirów pomachał jej przed oczami jakimś przedmiotem, na co ona wydała z siebie taki cichy okrzyk zaskoczenia.
- A co to jest? - wtrąciłem się, widząc szklaną kulkę w dłoni mojego chrzestnego.
- Znalazłem sposób, by odnaleźć dzieciaki - powiedział z uśmiechem (a to rzadko się zdarza), kompletnie ignorując moje pytanie. Zielonooki spojrzał na niego z nadzieją i pierwszy raz od paru godzin zszedł z parapetu. Stał przy mnie, a ja odruchowo otoczyłem go ramieniem.
- Jaki? - tylko tyle powiedział.
- To jest lokalizator sygnatury. Bardzo ciężko go zdobyć, bo jest ich chyba tylko dziesięć na tym świecie. Dzięki niemu możemy wyczuć sygnaturę magiczną maluchów i dowiemy się gdzie są - wytłumaczył profesor eliksirów.
- A skąd znasz ich sygnaturę Severusie? - zapytała profesor transmutacji.
- Bo mam tutaj ich - wskazał na nas. - Ajden będzie miał więcej z sygnatury Potter'a...
- Malfoy'a - rzucił Harry, a ja tylko mocniej go przytuliłem.
- Dla mnie zawsze będziesz Potter. Wracając... będzie miał więcej z Potter'a z domieszką Draco i u Rose będzie na odwrót - oznajmił święcie przekonany.
- A skąd masz tę pewność? - nie dawała za wygraną. Snape westchnął głośno i z wyraźnym zniecierpliwieniem.
- To proste Minerwo. Chodzi o oczy. Oczy to brama do duszy i zwykle tak już jest, że jeśli dziecko ma kolor oczu po ojcu to jego sygnatura ma więcej z ojca. Poza tym rzadko kiedy pojawiają się ni z tego ni z owego indywidualne części. To tak nie działa - oznajmił. McGonagall chyba to przekonało. Severus zwrócił się do nas i kulka zabłysła na niebiesko i tym światłem "prześwietlił" mnie, a potem na różowo i tym zrobił to samo z Harry'm. Później zamigotała na tysiące odcieni wielu barw, których w życiu nigdy nie widziałem. Błysk był tak oślepiający, że musiałem przymrużyć oczy, aż w końcu wszystko się skończyło tak samo szybko jak się zaczęło, a w środku przedmiotu pojawił się obraz. Moje dzieci. Moje i Harry'ego. Leżały owinięte w liczne kocyki, w brudnym łóżku przy otwartym oknie. A pod spodem pojawił się krwisto czerwony napis: "REZYDENCJA RIDDLE'ÓW".
CZYTASZ
Niechciane małżeństwo.
FanficZauważyłam, że mało tu drarry. Ja znalazłam tylko jedno, więc uzałam, że napiszę swoje. Zapraszam do czytania i komentowania.