THIRTY-ONE

604 65 2
                                    

Ważna notakta pod rozdziałem !

- Ale ja chcę się całować tylko z tobą, kochać tylko z tobą i być tylko z tobą - powiedział Luke łapiac mnie za ręce, jednak szybko je wyrwałam. Musiałam być twarda, a jego dotyk sprawia, że mięknę. Wiedziałam, że postępuje słusznie, mimo że sprawiało mi to wiele bólu. To dla mojego dobra- powtarzałam sobie w myślach. Nie mogłam, a nawet nie potrafiłam być z kimś, kto mnie zdradza.

- Trzeba było pomyśleć o tym zanim całowałeś się z Melissą, zanim jakaś dziwka robiła ci dobrze na imprezie i zanim lizałeś się z jakąś szmatą w twoim domu - wykrzyczałam - Lucas naprawdę dużo zniosłam, ale niestety więcej nie mogę.

Jedna łza, za nią następna i nastepna. Wiedziałam, że związek z Luke'iem Hemmingsem był złym pomysłem, wręcz okropnym. Tak na początku roku zapierałam się rękami i nogami mówiąc, że nigdy nie będę jego zabawką. Ale ja głupia pokochałam go, jak mogłam? Żałuję, strasznie żałuję. Jednak moje uczacia od tak nie wygasną, wciąż go kocham. Pomimo tych wszystkich zdrad nie przestałam go kochać. Tak miłość mnie niszczy od środka, zaczynając od mojego złamanego serca.

Pobiegłam w stronę łaziekni, nie czekając na żadną odpowiedź od blondyna. Weszłam do jednej z kabin, zakluczyłam ją i zsunełam się po ścienie. Szlochając, nie mogłam pochamować łez. One same ze mnie wypływały. Czy miłość musi tak boleć? Ktoś zapukał. Wytarłam rękawem mojej szarej bluzy słoną ciecz. Powoli otworzyłam drzwiczki. Ogarnęło mnie poczucie ulgi, widząc moją przyjaciółkę. Nie chciałam, aby ktoś inny widział mnie w takim stanie. Jej zielone oczy przepełnione były troską. NIe mówiąc nic przytuliła mnie. Tak bardzo tego potrzebowałam.

- Wszystko będzie dobrze Vicky - powiedziała głaszcząc moje ciemne włosy, które zapewne wyglądały okropnie. - Chodź kochanie musimy iść na lekcje

Zabrałam moją torbę z ziemi i podeszłam do lustra. Zobaczyłam to, czego się spodziewałam. Czerwone, podpuchnięte od płaczu oczy, a po nimi rozmazany tusz. Blondynka podała mi chusteczkę. Doprowadziłam się do porządku, zewnętrznego.

- Mamy chemię - rzekła cicho Emma, gdy opuszczałyśmy damską toaletę. O nie ! Siedzę z Luke'iem. Weszłyśmy do klasy, od razu zajmując swoje miejsca. Nauczycielki jeszcze nie było, co oznacza, że na szczęście się nie spóźniłyśmy. Spóźnić się na ten przedmiot to jak narażanie się na śmierć. Niestety niebieskooki był. Obserwował mnie, gdy wyciągałam książki. Próbował zaczynać rozmowę, ale ja go ignorowałam. Musiałam, jak znam samą siebie gdybym tego nie zrobiła mogłby mnie przekanać, abym dała mu jeszcze jedną szanę. A tego nie mogłabym zrobić, miał ich za dużo.

Po krótkiej chwili do klasy weszła nauczycielka, za co jej w duchu dziękowałam. Na jej lekcjach musiała być ciesza jak makiem zasiał, więc Luke już do mnie nie zagadywał.

- Mam dla was projekt, od którego będzie zależało 30% waszej oceny końcowo rocznej - powiedziała pani Green, na co klasa jęknęła - W parach, tak jak siedzicie napiszecie 50 stronicowe wypracowanie, na wybrany temat.

Czy ja się przesłyszałam? 5o stron? To jest strasznie dużo pracy, co oznacza strasznie dużo spotkać z Luke'iem. Boże.

- Czas macie do końca roku - dodała nauczycielka. No chociaż tyle mamy jeszcze sześc miesięcy. Jednak wizja spędzania weekendów z blondynem przeraża mnie. Jestem najgorszym pechowcem.

- Przyjdę do ciebie jutro wieczorem - burknął cicho chłopak ze spuszczoną głową. Widać mu też nie było łatwo, szkoda mi go było. Co ja gadam! To dla naszego dobra.

- Oki - odpowiedziałam. Akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek, zwiastujący koniec lekcji. Pośpiesznie spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy wcześniej żegniając się z Emmą, oczywiście zapytała się czy wszystko w porządku. Wsiadłam w autobus, kierując się w w stronę domu.

Weszłam do mojego pokoju, żucając torbę w kąt pokoju. Przelotnie spojrzałam w stronę komody, na której stało zdjęcie moje z Luke'iem, zdjęcie zostało zrobione w momencie gdy chłopak mnie całował. Poczułam ukłucie w sercu i łzy zbierające się w koncikach oczu. O NIE NIE! Ciecz po raz kolejny raz spływała ciurkiem po moich policzkach. Rzuciłam się na łóżko. Głowę miałam wcisniętą w poduszkę. Tu mogłam płakać ile wlezie. Dlaczego ja go wciąż kocham? To pytanie tkwi w mojej głowie.

- Victorio co się stało? - podniosłam głowę, mama stała w progu drzwi

- Zerwałam z Luke'iem - na to zdanie jeszcze bardziej sie rozpłakałam.

- Kochanie... - moja kochana rodzicielka podbiegła do mnie, mocno przytuliła kołysając. Starsznie kocham tą kobietę, za to że nie pyta się dlaczego, po prostu przytula.

- Tak się cieszę, że ciebie mam mamo - powiedziałam wtulona w nią. Czułam się tu tak bezpiecznie. Człowiek najlepiej czuje się w ramionach swojej biologicznej matki. Ta więź między dzieckiem, a rodzicem jest niezwykła.

~*~

- Vicky, jedziemy do ciotki, napewno nie jedziesz z nami? - zapytali po raz kolejny moi rodzice. To miłe, że się o mnie martwią, chodź już trzeci raz im mówię, że czuję się lepiej.

- Wolę pobyć w domu, pozdrówcie ją ode mnie - powiedziałam żegnając się z nimi

- To w takim razie będziemy jutro przed południem

Rodzice pojechali za noc do cioci. Zostałam w domu, bo chcę przemysleć pewne sprawy, potrzebuję trochę spokoju

Bardzo bardzo dziękuje wam za 5k wyświeleń, 776 gwiazdek i 57 komentarzy ! Jesteście cudowni. Z tego powodu napisałam wam dłuższy rozdział, mam nadzieję że dobry.

Uwielbiam czytać wasze komentarze. Im więcej gwiazdek tym więcej chęci do pisania!

O i jeszcze jedno przygotujcie się na wielką dramę. Kocham was do następnego : *

High School || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz