FOURTY-TWO

444 54 3
                                    

Długo przez wszystkich wyczekiwane wakacje zbliżały się wielkimi krokami. Każdy odliczał dni do końca roku szkolnego, ja za to odliczałam do wyjazdu za miasto z moimi przyjaciółmi. Ogarniała mnie ogromna radość na samo wspomnienie wycieczki. Lato z najbliższymi osobami znajdowało się na mojej liście rzeczy, które zamierzam zrobić przed śmiercią. Aktualnie zajmuje drugą lokatę, zaraz za życiem długo i szczęśliwie u boku ukochanej osoby.

Siedząc o poranku na tarasie, sącząc czerwone wino, bo w końcu trzeba zaszaleć, podziwiałam uroki Sydney. Wielkiego miasta położonego w Australii. Śmiało mogę rzec, że przeprowadzka była najlepszą rzeczą, jaka mnie do tej pory spotkała. Gdyby nie ona z pewnością bym nigdy nie zakochała się w Hemmingsie, ba nawet bym go nie znała. Chociaż kto wie, w końcu życie to jednak wielka przygoda, która niesie za sobą niezliczoną ilość niespodzianek oraz jeszcze większą nagłych zwrotów akcji. To śmieszne, że nie my decydujemy o własnym życiu,zarządza nim los, my jesteśmy tylko pionkami poruszanymi, w chorej grze, zwanej potocznie życiem, niektórzy mówią, że to dar od Boga, ale nie brak też tych, którzy uważają iż jest przekleństwem. Do tej ostatnie grupy należałam ja - Victoria Woods.

Przypominając sobie wczorajszy poranek, stwierdziłam, że koniecznie muszę posprzątać łazienkę. W dość szybkim tempie przebrałam się w dresy, a włosy upięłam w niesfornego koczka. Wyciągnęłam z szafki wszystkie potrzebne środki dezynfekujące i niezwłocznie zabrałam się za robotę. Dokładnie szorowałam każdy minimetr znajdujący się w łazience, po Emmie i Ashtonie można się naprawdę dużo spodziewać, w końcu rozdziewiczyli mi łazienkę, a to wielkie dokonanie.

W czasie, kiedy zakończyłam popołudniowe zajęcie zadzwonił dzwonek do drzwi, chociaż nikogo nie zapraszałam. Umyłam szybko ręce, nie chcąc, aby osoba po drugiej stronie drewnianej deski zbyt długo czekała. Wytarłam dłonie ręcznikiem i podbiegłam do drzwi.

- Luke, co ty tu robisz? - spytałam, nie ukrywam, widok chłopaka mnie zaskoczył, w końcu dzisiaj się nie umawialiśmy.

- Też się cieszę, że cię widzę kochanie - powiedział chłopak z głupim uśmieszkiem na twarzy, który zignorowałam i wpuściłam Hemmo do środka, otwierając szerzej drzwi.

- Wyglądasz pięknie, zrobiłaś coś z włosami? - zapytał, siadając na sofie, znajdującej się na środku salonu

- Bardzo śmieszne, sprzątałam łazienkę po Ashtonie i Em - wyjaśniłam siadając na kolana Luke'owi, w czasie tej czynności uderzył we mnie zapach jego męskich perfum.

- Słusznie - zaśmiał się

- To co cię sprowadza w moje skromne progi? - spytałam, całując chłopaka przelotnie w usta

- Otóż zaproponowali nam, abyśmy zagrali koncert na zakończenie roku - rzekł

- To świetnie! - przytuliłam blondyna

- No. Pomyśl sobie już za dwa dni zagramy przed największą dotychczas publicznością

- Rozkręcacie się - zaśmiałam się - Gratuluje

Luke po chwili pożegnał się ze mną, twierdząc, że musi jeszcze powiadomić chłopaków i chcą jeszcze spróbować nagrać nową piosenkę.

Naprawdę cieszyłam się, że Hemmo, z resztą jak reszta zespołu rozwija się. Kto wie, może kiedyś będą sławni?

UWAGA!

DO KOŃCA ZOSTAŁY 2-3 ROZDZIAŁY!

CO POWIECIE NA 2 CZĘŚĆ? OBIECUJĘ, ŻE BĘDZIE SIĘ DZIAŁO C:




High School || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz