Od razu po szkole pojechałam na grób rodziców, pierwszy raz. Może wydawać wam to się dziwne, ale wcześniej nie miałam odwag. Dziś w szkole poczułam, że to juz czas. Już jestem gotowa, już najwyższy czas.
Gdy więc zadzwonił dzwonek, oznajmiający koniec lekcji spakowałam książki do torby, którą zażuciłam na ramię i wyszłam ze szkoły. Wsiadłam do mojego samochodu, udpaliłam silnik i kierowałam się w stronę cmentarza.
W szkole nie było dziś Luke'a, ani Caluma, na moje szczęście mieli dzisiaj koncert, na który miałam przyjść, ale po ostatnich wydarzeniach zrezygnowałam. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Hemmings to powiedział. Nie, nie zaaregowałam zbyt ostro. Mam za dużo problemu, jestem strasznie przemeczona, wciąż płaczę w nocy z tęsknoty za rodzicami. Tego wszystkiego jest stanowczo za dużo jak na osiemnastolatkę. Akurat wtedy kiedy zaczynał odzyskiwać moje zaufanie musiał palnać coś głupiego. To wszystko zniszczyło. O Calumie to już mi się nawet myśleć nie chce. Nie mam zielonego pojęcia co do niego czuję. Na początku myślałam, że kocham Luke'a, ale teraz to sama nie wiem.
Najgorsze jest to, że zniszczyłam przyjaźń, która zaczęła się tworzyć między Hemmingsem, a Hoodem.
Kupiłam butkiet jakiś kwiatów i ruszyłam do grobu rodziców. Położyłam kwiaty na pomniku, usiadłam na ławeczce. Wpatrywałam się pustym wzrokiem w imiona rodziców i daty śmierci wyryte na nagrobku. Poczułam jak łzy gromadzą mi się w końcikach oczu, zamrugałam kilka razy, aby się ich pozbyć. Nie chciałam już płakać. Płacz to oznaka bezsilności, a ja muszę być silna.
- Dlaczego? - szepnęłam, wciąż nie odrywając wzroku z grobu. Słychać było tylko krople deszczu rozbijające się o marmurowy pamnik.
- Przeziępisz się. - podskoczyłam słyszęc znajomy głos. Luke nałożył na moje ramiona swoją bluzę.
- Skąd wiesz, że tu jestm? - zapytałam
- Znam cię lepiej, niż myślisz.
Blondyn usiadł koło mnie. Razem ze mną wpatrywał się w to samo miejsce.
- Przepraszam Vicki. Myśl, że spałaś z Calumem mnie rozłoszcza, dlatego tak się wtedy zdenerwowałem i powiedziałem o kilka słów za dużo. - powiedział bawiąc się palcami.
- Zraniłeś mnie Luke, po raz kolejny. Obiecałeś, że już się to nigdy nie powtórzy. - szepnęłam
- Przepraszam, jestem dupkiem.
- Jesteś.
- Ale pamiętaj, że cię kocham i nigdy nie przestanę. - spojrzał na mnie.
- Też cię kocham. - te słowa same ze mnie wypłynęły. Teraz już wiem, że kocham tylko Luke'a. Jestem pewna na sto procent. Calum to tylko chwilowe zauroczenie i właśnie się o tym przekonałam. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu i właśnie się o tym przekonałam, że Luke jest moją prawdziwą miłością, moją bratnią duszą.
- Czy nasza miłość polega na ranieniu siebie nawzajem? - to było pytanie na które nie oczekiwałam odpowiedzi