#20

49 3 1
                                    

***I tak właśnie się stało***

        Rasler o wszystkim zapomniał, wszystko powróciło do momentu walki pomiędzy aniołami i zjednoczonymi.

         Walki pomału zmierzały do końca. Część aniołów nie przeszkadzał fakt, iż zjednoczenia dokonała ludzka istota.

           Ostateczne starcie dokonało się w zamku w Dester. Armia aniołów na czele z Mikaelem wkroczyła do sali tronowej, gdzie był Nicolas z dziećmi.

- Mikołaj schowaj się i zaopiekuj się siostrzyczką. Pamiętajcie kocham was. - Powiedział Nicolas i pocałował w czoło dzieci. Popatrzył się z czułością na maluchów.

          Chłopiec wziął maleńką dziewczynkę na ręce i uciekli z pomieszczenia. Dzieci chcieli znaleźć Raslera, powiedzieć że tatusiowi grozi niebezpieczeństwo i że został tam zupełnie sam. Sam przeciwko armii aniołów.. Wiedzieli że tata jest silny, ale bali się o niego. Natomiast Rasler był na drugim końcu zamku, gdzie dowodził armią, która odpierała zmasowane  ataki nieprzyjaciół. Mężczyzna nie podejrzewał, że ktoś wdarł się od głównego wejścia.

      Kiedy już bitwa docierała do końca, do komnaty Raslera dotarł zdyszany syn z siostrzyczką na rękach.

-Mikołaj co się stało? Gdzie Nicolas?- Podbiegł do zapłakanych dzieci, przytulił ich i czekał na odpowiedź.

-Tato.. Tatusiowi grozi niebezpieczeństwo.. Oni... Oni zaatakowali nas w sali tronowej... Tatuś... wzniósł pole ochronne.. Chciał obronić mieszkańców.. Nie chciał by ucierpieli od ataków... - Powiedział Mikołaj.

-Zostańcie tutaj.- Powiedział do maluchów, po czym szybko pognał do sali tronowej.
    

             Król demonów wiedział, że jak Nicolas używał magii musiał być skupiony, a kiedy używał czaru ochronnego.. Nie mógł obronić sobie, był bezbronny.  Rasler nie rozumiał, czemu nawet teraz nie myślał o sobie, a poddanych i ich dobru. Kochał go za to, ale nie chciał by ten się narażał. Czasem miał wrażenie że świat na niego nie zasłużył. Jest taki kochany, dobry.
 

               Rasler był coraz bliżej sali tronowej. Kiedy poczuł lekkie ukucie, a magia Nicolasa którą czuł w powietrzu zaczęła się ulatniać. Demon przyspieszył tempo. Kiedy wszedł do sali, zobaczył upadającego na podłego Nicolasa. Mężczyzna szybko pokonał niedobitków armii aniołów i szybko znalazł się przy ukochanym.

-Kochanie nie odchodź.. - Trzymał ciało swojej miłości, a z oczów poleciały mu łzy.

- Rasler...-Usłyszał słaby głos ukochanego.

-Nic nie mów, spokojnie ból zaraz minie.. Wszystko będzie dobrze, będziemy jeszcze się z tego śmiać... - Mówił Rasler, jakby nie po to by pocieszyć Nicolasa, a siebie. Magia jego ukochanego coraz to bardziej słabła..

-Kocham was. Kocham swoją rodzinę.. Jakbym miał cofnąć czas zrobił bym to ponownie... Nie chciałbym by komuś z was, czy moim podanym stała się krzywda.. - Powiedział biało włosy chłopak, który po mimo pulsującego bólu starał się uśmiechnąć. Wiedział że to dla niego ostatnie chwile, nie chciał odchodzić z grymasem na twarzy, pragnął aby jego bliscy myśleli że go to tak bardzo nie bolało. Popatrzył na ukochanego, który płakał za niego, otarł ręka jego łzę.

-Żeby król demonów płakał nad człowiekiem. - Nicolas starał się rozbawić czym Rasela.. Chciał by ten dobrze go zapamiętał.

- Mamy dzieci.. Zajmij się nimi...Daj im dużo miłości.. Za mnie. - Powiedział Nicolas, po czym po jego policzku poleciała łza.

Pomiędzy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz